******Perspektywa Davida*****
Nie ma jej już tyle czasu... do tego Jason zniknął, dzwoniłem do niego milion razy. Podjechałem pod jego dom. Drzwi od domu były otwarte, kwiaty rozwalone. Wyjąłem mojego naładowanego Glocka i wyszedłem z samochodu. Usłyszałem płacz kobiety, pani Green. Powoli skradając się wszedłem do budynku. Zacząłem ją wołać. Usłyszałem cichutkie "Tutaj" z kuchni. Wszedłem tam zastając kolejną z moich bliskich osób, cudowną kobietę na podłodze, całą w krwi. Wszystko było porozbijane, zniszczone, dom był w tragicznym stanie. Podszedłem do kobiety, nie mogła wstać, miała nogę przygniecioną szafką. Do tego jeszcze rozbita głowa i kilka innych urazów. Szybko zadzwoniłem na pogotowie. Przytuliła się do mnie i odezwała cieniutkim głosem:
- David, ja..... nienawidzę się. On jest potworem. On to wszystko robił, chciał mnie zabić. On ją porwał.....
- Kto, Pani Green kto?
- Nie mogę nazywać się już matką, tak mi przykro, wybacz mi. Ja nie wiedziałam, ja go nie znałam, przez tyle lat.
- Nie... Jason..- pokiwała głową.- to niemożliwe, nie zrobiłby tego, ale nie ma pani powodu żeby kłamać. Zapłaci za to.
- Wybaczysz mi?
- Oczywiście, zabieram panią do szpitala, potem zamieszka pani ze mną i moją mamą on już pani nie skrzywdzi.
Jej siwiejące już blond włosy zaczęły spływać jej do oczu. Pomogłem jej wyjść z pod szafki, na rękach zaniosłem przed dom. Tam czekała karetka, zabrali ją do szpitala. Pojechałem tam za nią, pełen gniewu i smutku. Jak on mógł jak? Chcieć zabić własną matkę, porwać przyjaciółkę, okłamać osobę, która go kocha. Po moim policzku spłynęło kilka łez. W moim samochodzie rozbrzmiewała piosenka Lamonade Mouth- Determinate. Piosenka napajała mnie siłą i odwagą. Pod szpitalem wychodziłem z samochodu z zaciśniętymi pięściami. Wszedłem do budynku i ruszyłem do recepcji, spytałem gdzie leży Pani Green, którą przed chwilą przewieźli karetką. Spytała czy jestem jej rodziną, po czym odpowiedziałem, że ma tylko syna, który doprowadził ją do tego stanu, a ja obejmę nad nią opiekę. Spojrzała na mnie, na moją zmęczoną i pełną emocji twarz i podała mi salę, powiedziałem jej jeszcze żeby pod żadnym pozorem go powiadamiała. Podchodząc pod salę poczułem jak robi mi się niedobrze. Skręciłem do toalety i zwymiotowałem. Od rana wypiłem tylko koktajl mleczny z bananem i płatkami w cynamonie, mama mi go zrobiła. Ruszyłem w stronę sali lekarzy i zapukałem, otworzył mi mężczyzna znajomy lekarz, opowiedziałem mu o wszystkim, poprosił żebym poczekał na korytarzu, Pani Green straciła przytomność a wyników jeszcze nie ma. Siedząc wpisuję numer Cioci Rain, po chwili słyszę jej głos:
- David? Co jest? Znalazła się?- zaczęła powoli płakać.
- Nie, ale wiem kto ją porwał. Nie uwierzysz ciociu....
-Kto? Błagam powiedz mi...
- Dylan Morgan, kuzyn Chada i.......Jason...
- .....ale... jak to? Nasz Jason? Przyjaciel, twój chłopak?!
- Niestety tak, jestem właśnie w szpitalu, chciał zabić własną matkę.
- O Boże...
- Ciociu, muszę kończyć idzie lekarz, zadzwoń proszę do Naomi i jej powiedz i mojej mamie też, powiedz jej też, że Pani Green zamieszka z nami.
-Dobrze, pa.
Włożyłem telefon do kieszeni moich jeansów i ruszyłem w stronę lekarza.
- Pani Green nie jest w zbyt dobrym stanie, ma zmiażdżoną nogę, krwiaki na ciele, kilka ran od noża, rozbitą głowę, nudności, wstrząs mózgu i jest bardzo roztrzęsiona, musi kilka dni zostać w szpitalu.
CZYTASZ
Mia Rain- Czas powiedzieć to na głos.
Fiksi RemajaMia Rain to nastoletnia dziewczyna rozpoczynająca naukę w liceum. Mieszka w Lincoln w stanie Nebraska. Ma małe grono przyjaciół i bliskich, nie szuka niczego na siłę. Przed rozpoczęciem szkoły przechodzi przemianę. W szkole w której miało być szaro...