What happened?!

22 3 0
                                    

Obudziłem się rano, czując ból głowy. Sięgnąłem po szklankę z wodą i tabletkę przeciwbólową. W samych bokserkach powędrowałem do łazienki, w której wziąłem szybki prysznic. Wyszedłem z niej po jakichś 20 minutach. Ubrałem moją białą koszulkę Calvina Kleina, do tego czarne bokserki tej samej marki, poprzecierane jeansy, białe conversy za kostkę i moją ulubioną czarną skórzaną kurtkę. Zabrałem mój telefon i portfel i już miałem wychodzić z pokoju kiedy wróciłem się po zapalniczkę. "trzeba kupić papierosy."- pomyślałem. Kiedy wszystko już miałem i zacząłem schodzić po schodach usłyszałem jęki. Wiedziałem co się dzieje. Nie ma mamy to pewne, nie robią tego od śmierci Bena. Ahh Ben.. myślenie o nim boli. Dlatego zacząłem palić, mój brat, kochany brat bliźniak, tak bardzo mi go brakuje. Najlepsze jest to, że byliśmy innymi osobami, o innych kolorach oczu, tak nas rozpoznawali. Ben miał oczy zimne, szare, przeszywające, moje oczy są brązowe z mieszanką zieleni, przez co często brane są za piwne, chociaż ostatnio zielony zaczął znikać i moje oczy robią się czekoladowe. Wracając do rzeczywistości, ciekawe jaką kolejną ździrę przyprowadził mój ojciec, najchętniej wywaliłbym go na zbity pysk za drzwi. Schodzę a tam mój ojciec bierze od tyłu jakąś blond umalowaną dupę, podobna do Ronnie. Walnąłem w ścianę, spojrzał się na mnie tymi swoimi tępymi oczami bogacza i odezwał się:

- Ooo, Chad synu, przedstawiam ci to Maddie.

Chwila, chwila, o nie..... to nie może być prawda. 

- Hej, ej jak ty masz na nazwisko, bo skądś cię kojarzę....

Kiedy je wypowiedziała pobiegłem do kuchni i zwróciłem wczorajszą kolację. Matka Ronnie pieprzy się z moim ojcem z salonie, chwila a one nie wyjechały? Wkurzyłem się ostro. Podeszłem do niej i spytałem:

- Gdzie jest twoja córka? Gdzie Ronnie?

- Ronnie? Uciekła gdzieś, już dawno z jakimś chłopakiem za granicę. Wysyła mi czasem zdjęcia. 
Myślałem, że zaraz zwymiotuję, nie to że jest jakaś brzydka ale no wiadomo, chyba każdy by tak miał. Powiedziałem im, że są obrzydliwi, ojcu że jeszcze kiedyś za wszystko co robi zapłaci. Po tym wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Wyjąłem kluczyki z kieszeni i ruszyłem w stronę mojego Mustanga Fastback z 1965 r, piękne czarne cudeńko.  Z rykiem ruszyłem do miasta, zaparkowałem koło sklepu militarnego, wszedłem do niego i skierowałem się do blatu za którym stał mój kumpel, po chwili usłyszałem jego znajomy głos:

-  Chad stary, dawno się nie widzieliśmy, co Cię do mnie sprowadza?

- Stary potrzebuję sprzętu, dobrego. Sprawa wielkiej wagi. Potrzebuję jednego Glocka 17, P226 X-Six AL SO i to o czym rozmawialiśmy ostatnio. 

- Jaja sobie robisz? Po co ci to?

- Nie żartuję, mam kasę. Daj broń, stary to naprawdę ważna sprawa.- tłumaczyłem mu pełen emocji i zawzięcia. Kiedy rozkładał broń na stole, poprawiłem moje ciemne włosy, tak by wróciły do normalnego stanu. Przyniósł wszystko, wraz z kaburami, magazynkami i ogromną ilością nabojów. Zapłaciłem za wszystko, pożegnałem się z kumplem i wróciłem do samochodu. Wybrałem telefon do Davida, odebrał po 3 sygnałach:

- Chad? Co jest?

- Mam dla ciebie coś, spotkajmy się za 15 min na wzgórzu. - powiedziałem po czym rozłączyłem się. Nałożyłem moje czarne Ray Bany i ruszyłem z piskiem opon. Chwilę potem byłem już na miejscu. Zaparkowałem blisko wzgórza i wyszedłem z samochodu z moim cudeńkiem w kaburze pod kurtką, był tam mój piękny Colt 1911. Zobaczyłem ślad znajomej mi aż nad to krwi i przykopałem ją z buta piaskiem. Po chwili usłyszałem dźwięk parkowania i kroki znajomej mi osoby, David. 

- Siema, co jest?- zapytał. 

- Chodź do samochodu.- powiedziałem po czym ruszył za mną. Z bagażnika wyciągnąłem resztę broni i pokazałem ją szatynowi. Jego wyraz twarzy wskazywał na zdziwienie. Pokazałem mu broń po lewej,  czarnego Glocka 17 z  mechanicznymi przyrządami celowniczymi –stałymi, zaopatrzonymi  w kontrastową plamkę na muszce i obwódkę na szczerbince, oraz broń po prawej P226 X-Six AL SO, z piękną srebrną lufą, celna z dobrym spustem. 

- Wybierz jeden z nich. Będzie ci potrzebny. Drugi weźmiemy jako zapasowy. 

- Dobra niech będzie Glock.- podałem mu wybraną przez niego broń z kaburą i całą resztą. P226 X-Six AL SO schowałem do schowka w moim Mustangu. 

- Tak właściwie po co nam broń skoro nie wiemy gdzie są? 

- Spokojnie, pojedziemy w jedno  miejsce. Znam się trochę na elektronice i informatyce, do tego mam odpowiednich kumpli. 

- A na czym ty się nie znasz?- zapytał ze śmiechem, wsiadając do swojego auta.

***** Perspektywa Mii******

Jestem w jakimś ciemnym pomieszczeniu, jest tu ciemno, mam związane ręce i taśmę na ustach. Nie ma tu okien, są tylko jakieś drzwi. Próbuję wstać ale przez to że jestem związana nie mogę. Nagle ktoś wchodzi, zapalając światło, pokój jest szary, gdzieś w kącie leży materac i koc. Podnoszę głowę i widzę znajomą twarz niosącą tacę z jakimś jedzeniem i szklanką wody. Tą osobą okazuje się być Danny, ten sam który pachniał grejpfrutem, ten sam, z którym się prawie przespałam i który uratował mnie w parku. Łza spłynęła mi po policzku. Odezwał się:

- Cześć Mała.... Daj zdejmę ci to.- powiedział zdejmując mi taśmę z ust i rozwiązując ręce. 

- Czego ty ode mnie chcesz? Pomagasz im? Za co? Czemu? Danny..- mówiłam płacząc.

- Muszę im pomagać, nie wiem czego od ciebie chcą, ale mają moją mamę... chcę ja odzyskać. Wybacz mi, zjedz proszę.- powiedział chlipiąc. Podał mi talerz i szklankę, pomógł jeść i pić. Kiedy spytałam ile tu jestem powiedział, że już ze 3 dni. Powiedział mi żebym poszła się umyć, przebrać i mam poczekać w łazience, on mnie zaprowadzi, takie ma rozkazy. Rozwiązał mi nogi i pomógł wstać, byłam zakrwawiona, posiniaczona. Wyszliśmy z szarego pokoju i dziwnym korytarzem ruszyliśmy w stronę łazienki. Tam umyłam się. Dostałam do ubrania jakąś czerwoną sukienkę, była ohydna, dziwkarska. Danny pomógł mi troszeczkę ogarnąć moją twarz i włosy. Potem zaprowadził mnie do sypialni, całej czarnej. Było tam ogromne łoże, telewizor, stół, fotele, garderoba i osobna łazienka, zamknięta. Zostałam osadzona na łóżku gdzie miałam czekać. Po chwili z łazienki w bokserkach wyszedł On.... Dylan Morgan, dupek i psychol o oczach pięknego koloru, pod którymi skrywane jest to czego właśnie doświadczam. Podszedł do mnie mrucząc z zadowoleniem. 

- Mia, kicia, wyglądasz bardzo seksownie, widzę że idealnie to dobrałem.- powiedział po czym za szyję pociągnął mnie do góry. Próbowałam się wyrwać, ale nie potrafiłam był zbyt silny, kopnęłam go w jaja, lekko się ugiął.  Chciałam uciec,ale złapał mnie i rzucił na łóżko. Zaczął mnie dotykać, wszędzie, po szyji, włosach, po ustach, rękach i nogach. Zabrał się za rozdzieranie tej szmaty przytrzymując mnie swoim ciałem tak, bym nie zdołała zwiać. Zaczął zdejmować mi bieliznę a ja płakałam, płakałam jak nigdy. Chciałam mieć teraz koło siebie moją mamę, Davida, ciocię Kristy, Ronnie, Naomi, a nawet Chada, jego chyba najbardziej. A mój ojciec? Thomas? Czemu mnie opuścił, nie zadbał, nie nauczył jak mam się bronić. Zdjął z siebie bokserki rzucając je w kąt, nałożył prezerwatywę i zaczął mnie gwałcić, wchodził we mnie gwałtownie i bardzo agresywnie, lizał po szyji, mówiąc że należę tylko do niego, że jestem jego niewolnicą, że zawsze nią byłam i nie ładnie, że już raz mu uciekłam. Wtedy sobie przypomniałam, to on chciał mnie zgwałcić w parku. Przywiązał mnie do łóżka sznurami i biczował po plecach, pośladkach i nogach. To nie może być prawda, to tylko jakiś chory sen, Mia obudź się, myślałam. Kiedy znudziło mu się, przycisnął mnie do ściany i kontynuował swoją zabawę. Poniżał mnie w każdy możliwy sposób, doprowadzając mnie do ryku. Szarpałam jak mogłam, biłam nic nie działało, było tylko coraz gorzej. Kiedy już kończył przywiązał mnie do fotela i skończył na mnie. Zostawił taką, wyrzucił kondoma, ubrał bokserki i wyszedł. 

Mia Rain- Czas powiedzieć to na głos.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz