Perspektywa 3. Os.
-Jeongguk? Jeongguk? Nie, nie rób mi tego. Powiedz że to żart.
Jimin przyciągnął do siebie ciało młodszego.
-Gdzie ta karetka?! Jeongguk, proszę, otwórz oczy. Już nigdy cię nie zostawię tylko nie umieraj.
Karetka przyjechała po kilku minutach.
-Proszę się odsunąć.
Jimin położył nieprzytomnego chłopaka na ziemi, a ratownicy przenieśli go na nosze i zabrali do szpitala. Starszy wyciągnął komórkę i jako iż jego przyjaciel był teraz w domu, zadzwonił do nic nieświadomego Jina.
-Jimin?
-Jin...
-C-co się stało? Dlaczego płaczesz?
-Jeongguk, on...zasłonił mnie własnym ciałem.
-Gdzie jesteś?
-Jestem niedaleko domu. Wzięli Jeongguka do szpitala...
-Czekaj tam gdzie jesteś, zaraz będę.
Powiedział i rozłączył się. Po kilku minutach Jimin usłyszał głos.
-Wszystko w porządku?
Poczuł dłoń na ramieniu. Spojrzał na swojego przyjaciela, rzucił mu się na szyję płacząc jak małe dziecko.
-On może umrzeć...i to przeze mnie.
-Spokojnie, na pewno go uratują. (Kurwa, oglądam szpital i chyba za bardzo mi się ostatnio udziela) Chodź, pojedziemy do szpitala.
Jin złapał Jimina za rękę i zaczął prowadzić w stronę swojego samochodu.
-Nie martw się na zapas.
~Szpital~
Jimin czeka już kilka godzin. Ile? Nie wie. Siedział na krześle przed salą w której operowali jego miłość. Po następnych kilku godzinach z sali wyszedł lekarz z poważną miną.
-I co z nim?
-Udało nam się zatrzymać krwotok oraz zszyć ranę. Napewno będzie po tym blizna. Natomiast jest jedno "Ale".
-"Ale"? Jakie "Ale"?
-Jego stan był krytyczny...można powiedzieć że był bliski śmierci. Udało nam się go ustabilizować, ale w każdym momencie może mu się pogorszyć.
-Czyli że jest szansa że przeżyje?
Lekarz pokiwał głową a nogi Jimina nagle zamieniły się w wątek cukrową, przez co upadł na ziemię.
-Dobrze się pan czuje?
-Co? Ah, tak. Nic mi nie jest.
-Napewno?
Na korytarzu pojawił się Jin. Widząc swojego młodszego przyjaciela leżącego na podłodze, podbiegł.
-Wszystko w porządku Jimin?
-Ach, doktor Seokjin.
-Może pan iść. Ja popilnuje pacjenta, oraz zajmę się Jiminem.
Lekarz tylko skinął głową i odszedł zostawiając ich samych.
-Wszystko w porządku? Coś cię boli?
-Nie...
-Co ci powiedział?
-Że był na skraju śmierci. Udało im się go uratować ale, jego stan może się pogorszyć.
Popatrzył na przyjaciela, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy. To były łzy radości, a zarazem obawy. Nie chciał stracić miłości swojego życia. Ich wpatrywanie się w siebie przerwał znajomy im głos.
-Nie biegnij bo zrobisz komuś krzywdę!
-A idź mi z tym "zrobisz komuś krzywdę". Teraz ważniejsze jest to co z króliczkiem.
-"Króliczkiem"? Ty jesteś Taehyung?
-Tak, to ja. A ten tutaj czepialski to Hoseok.
Hoseok skinął głową w stronę Jina, wiedząc już o sytuacji w której znajduje się Jeongguk.
-Dobra Jimin, gadaj jak do tego doszło.
Jimin w skrócie opowiedział Tae o sytuacji.
-Ale wyliże się z tego?
-Chyba...
-Co masz na myśli?
-Jego stan może się pogorszyć.
Jin widział że Jimin jest wykończony płaczem. Więc postanowił że odwiezie go do domu. Na początku młodszy nie chciał się zgodzić, ale ostatecznie zgodził się pod naciskiem Jina. Kiedy już był w domu pierwsze co zrobił to położył się do łóżka. Próbował zasnąć. Udało mu się to dopiero po dwóch godzinach.
~~~~~~~
I tak oto zakończę ten rozdział ^.^ mam nadzieję że się wam podoba bo mi jakoś nie...no cóż jak je skończę to poprawię ^.^ czekam na opinię :)
CZYTASZ
Property of... ||Jikook ~+18
FanficHej nazywam się Jeon Jeongguk. Mam 17 lat i mieszkam sam. Moi rodzice umarli kiedy miałem 7 lat.