IV

1.7K 77 5
                                    

Pan Huang kroczył dumnie po korytarzu, kierując się do pokoju nauczycielskiego ze swoją teczką i wszedł, zamykając za sobą drzwi. Miała teraz odbyć się konferencja. Wszyscy nauczyciele zasiedli do stołu, a ci, którzy nie mieli już miejsca przy stole musieli stać i słuchać, jak i pozostali. Dyrektor zaczął omawiać pewne kwestie dotyczące zbliżającej się próbnej matury. Któryś nauczyciel zaczął mówić o swojej klasie, który był wychowawczą tej klasy, mówiąc, że są niegrzeczni i nie uważają na lekcji. Pan Huang zaczął uważniej słuchać.
- Adrian z 1d nie chce wykonywać poleceń nauczyciela i w dodatku nie słucha na lekcji - mówiła kobieta.
- Jak pani nie trzyma dyscypliny, to co się dziwić, że sobie pozwala? - wtrącił się pan Huang, mówiąc to pewnie i pokierował na nią wzrok.
Nauczyciele spojrzeli na mężczyznę, milcząc na jego słowa. Dyrektor wtem postanowił zawrzeć swój głos:
- Porozmawiam z nim. Znam go, ponieważ uczę go geografii i wiem, jak się zachowuje na lekcji... A co do pana, panie Huang... - pan Huang zmrużył na niego oczy, uważnie się wsłuchując. - Owszem, trzeba trzymać dyscyplinę, ale trzeba też mieć podejście do swoich uczniów.
- A czy otrzymał pan kiedykolwiek skargi na mój temat? - założył ręce, czekając na odpowiedź, a do tego ukazał się na jego twarzy cwany uśmieszek, ponieważ odpowiedź była oczywista.
I to prawda, gdyż starszy mężczyzna nic się nie odezwał, tak jakby go zatkało pytanie pana Huang. Dyrektor zmienił temat, wracając do spraw organizacyjnych, lecz wtrąciła się jeszcze pani od matematyki:
- Skoro już mowa o uczniach, to może ja też się wypowiem o mojej jednej uczennicy. Otóż przyszedł dziś do mnie pan Huang z jej zeszytem, ponieważ, jak twierdzi pan Huang, uczyła się na jego lekcji matematyki zamiast wykonywać swoje zadanie, czyli konkretniej notatkę. Jest to Malwina Butan, która jest słaba w kontekście matematyki. W dodatku jest zagrożona z mojego przedmiotu...
Dyrektor wysłuchał uważnie nauczycielkę, kiwając jedynie co jakiś czas głową, gdy mu to mówiła. Pan Huang westchnął nagle cicho, czekając, co powie dyrektor. Jak zwykle tylko wysłuchał i powiedział, że z nią porozmawia, czego w rzeczywistości nie robił, ponieważ rzucał słowa na wiatr. Pan Huang zerknął na kobietę.
- A to dlaczego jest zagrożona? - zadał pewnie pytanie.
- Bo nic nie umie. Nie umie wykonać nawet najprostszego działania na wyrażeniach wymiernych...
- Czy aby na pewno ,,najprostszego"? - zakpił sobie. - Wie, pani, ja też nigdy nie uchodziłem za orła z matematyki i doskonale wiem, co to znaczy, gdy nauczyciel mówi, że ,,te działania są proste, więc jak możesz tego nie rozumieć?".
Wszyscy popatrzyli na siebie uważnie, których aż wryło, a pewność siebie pana Huang była tak wielka, że pozwolił sobie na sarkastyczny uśmieszek, mając założone ręce. Nauczycielka spojrzała na niego.
- A co? Z biologii ma dobre oceny?
- No cóż... Miewa czasem potyczki w ocenach, ale sądząc po pańskiej wypowiedzi, na pewno ma lepsze oceny - wciąż się uśmiechał.
- Sugeruje mi pan coś?
- No, nie wiem, być może... - udawał zamyślonego.
- Sugeruje pan, że nie potrafię uczyć matematyki? - odparła kobieta z oburzeniem.
- A czy ja coś mówię? - zaśmiał się.
- Dobrze, uspokójcie się już, państwo - przerwał tę zaciętą rozmowę pan dyrektor.
Pan Huang spojrzał na niego, uciszając się. Reszta spotkania została poświęcona organizacjom do próbnej matury trzecich klas liceum. Po zakończonej konferencji nauczyciele mogli pójść na lekcje. Kiedy zadzwonił dzwonek, wszyscy uczniowie stali i czekali już pod daną salą.
Po pracy pan Huang udał się do swojego samochodu. Zauważył znowu Malwinę przez boczną szybę, która wracała tym razem sama do domu, mając słuchawki w uszach. Mężczyzna przyjrzał jej się uważnie, po chwili odpalając silnik i ruszył.

●●●

- Malwina, możesz mi wyjaśnić, skąd się wzięła ta uwaga? - spytała matka dziewczyny, mając przed sobą laptopa oraz będąc na Librusie.
Córka siedziała cicho, bojąc się powiedzieć prawdę. Ale raczej nie musiała. Kobieta spojrzała na nią uważnie.
- Uczyłaś się matematyki na lekcji biologii i nie wykonałaś notatki? - spytała po przeczytaniu uwagi.
Dziewczyna skinęła tylko głową, potwierdzając to zajście.
Matka westchnęła ciężko z bezradności. Malwina poszła do swojego pokoju, aby pouczyć się na biologię i zrobić zaległą notatkę. Obawiała się jutrzejszego dnia, tym bardziej, że jutro ma zastępstwo z panem Huang na dwóch lekcjach rozszerzonego polskiego. Jaki jutro będzie dzień? Co tym razem jej przyniesie? Czyżby kolejne przykrości?

●●●

- ...Budowa wtórna korzenia to wynik działania merystemów bocznych, czyli kambium i fellogen, które wywodzą się z tkanek walca osiowego... - mówił pan Huang, jednocześnie trzymając książkę w ręku, do której czasem zerkał i stał podparty o biurko - Kto mi teraz powie jak... - przerwał, spoglądając na Malwinę.
Dziewczyna siedziała ze spuszczoną głową, jakby również była zmęczona dzisiejszym i wczorajszym dniem, a na jej twarzy wyryty był smutek oraz przygnębienie, zaś w jej głowie nadal kręciła się wczorajsza sytuacja.
- Malwinka? - zwrócił się do niej.
Wszyscy unieśli głowy znad książek, myśląc, że się przesłyszeli. Tego nie mógł przecież wypowiedzieć pan Huang, prawda? To nie w jego stylu.
Dziewczyna spojrzała na niego uważnie.
- Powiedz mi, jak powstaje kambium korzenia?
Uczennica rozejrzała się po klasie, próbując coś wymyślić, ale na marne. Nic jej nie przychodziło do głowy. Przez krótką chwilę pan Huang jej się przyglądał i nie spuszczał oka.
- Wiesz? - spytał.
- Nie...
Przygryzł dolną wargę, potem zerkając na klasę. Następnie odłożył swoją książkę i podszedł do jej ławki, na co Basia spojrzała na koleżankę, a potem na pana Huang wystraszona, który stanął przed Malwiną i podparł się rękami o ławkę, skupiając wzrok na zeszyt dziewczyny. Malwina z przerażeniem otworzyła szerzej oczy, zerkając kątem oka na przyjaciółkę, bojąc się, że znów wpisze jej uwagę. Pan Huang jedynie na nią spojrzał, widząc, że znowu uczyła się matematyki zamiast być skupioną na biologii. Westchnął cicho, przymykając przy tym oczy i odszedł bez słowa. Dziewczyna podniosła wzrok na mężczyznę, bacznie ilustrując jego każdy wykonany ruch czy nie zbliżał się do biurka i komputera, żeby wpisać jej kolejną uwagę za nieuwagę na lekcji. O dziwo nie. Kontynuował swoją lekcję, gdyby nigdy nic. Basia spojrzała na Malwinę zdziwiona jego postawą, po czym zerknęła na również oniemiałą Malwinę, która nie tego się spodziewała, ale odetchnęła z ulgą.
- Malwina - odezwał się jeszcze nauczyciel. - zostań dziś po lekcjach - oznajmił, gdy wzrok miał utkwiony w książce i stukał paznokciem o biurko, gdy się podpierał o niego jedną ręką.
Malwinie momentalnie ulga przeszła po tym, co usłyszała od pana Huang. Na pewno będzie chciał z nią porozmawiać na jej temat i jeszcze zrobi kazanie o nieskupianiu się na biologii. Każdy, kto miał zostawać sam na sam z panem Huang bał się, ponieważ te rozmowy nigdy nie kończyły się dobrze...

KONIEC ROZDZIAŁU IV

|| THE TEACHER || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz