Pan Oh stał przy jednej półce z produktami w sklepie i czytał skład jakichś ciasteczek, które następnie wrzucił do koszyka. Westchnął i spojrzał na bok, zauważając Malwinę, jak brała do ręki mały bochenek chleba i również kładła na dnie w swoim koszyku. Mężczyzna spojrzał w dół, jakby nad czymś rozmyślał, po czym odszedł w inną stronę, znikając za innym regałem.
Dziewczyna chodziła teraz między dwoma regałami, szukając jakiegoś produktu, ale nie mogła znaleźć. W końcu spostrzegła płatki śniadaniowe, lecz widniały na samej górze. Stanęła na palcach, próbując sięgnąć po jedno pudełko. Zobaczyła niebawem czyjąś rękę, która za nią chwyciła to pudełko i podała Malwinie.
Uśmiechnęła się delikatnie, biorąc płatki do koszyka i odwróciła wzrok na tę osobę:
— Dzięku... — przerwała, wybałuszając oczy na pana Oh.
Mężczyzna uśmiechnął się do niej, pomimo tego zaskoczenia na jej twarzy.
Malwina spuściła wzrok i porozglądała się wzrokiem dookoła.
— Dziękuję — powtórzyła i ruszyła przed siebie, byle by tylko wyminąć pana Oh.
Nauczyciel zmrużył na nią oczy, kiedy już odchodziła, i ruszył za nią. Stanął za dziewczyną w kolejce i nadal mierzył ją wzrokiem od góry do dołu.
Malwina nie miała pojęcia, że mężczyzna za nią stał, ale miała dziwne przeczucie, jakby za nią właśnie stał i knuł jakiś plan, aby ją uwieść. Wiedziała, że jedynym mężczyzną w jej życiu, którego kochała, był pan Huang i nikt inny. W jej sercu nie było wystarczająco miejsca na jeszcze jedną osobę. Nie miała najmniejszych zamiarów szukać drugiego. Jednak czasami odnosiła wrażenie, jakby pan Oh był znacznie atrakcyjniejszy od pana Huanga pod pewnymi względami...
Wzdrygnęła się, otwierając szerzej oczy, kiedy poczuła jakiś dotyk na swoim biodrze. Zrobiła się czerwona na twarzy z emocji. Po chwili ktoś zabrał tę rękę z jej biodra. Odetchnęła z ulgą, czując ją jednak wkrótce na drugim biodrze. Przełknęła nerwowo ślinę, będąc już następną w kolejce, która miała zapłacić za swoje zakupy.
Malwina wyjęła portfel, zaczynając grzebać w pieniądzach, ale bardzo nerwowo, gdyż ręce trzęsły jej się z emocji. Przez przypadek wysypały jej się drobniaki na podłogę, na co natychmiast przykucnęła, aby je podnieść. Jej ręka dotknęła nagle dłoni pana Oh, który również się schylał, pomimo bólu w klatce piersiowej, i zbierał pieniądze.
Ich spojrzenia się spotkały i wpatrywali się w siebie przez kilka sekund w bezruchu.
Malwina ocknęła się i zabrała drobne z dłoni pana Oh, po czym wstała, pomagając trochę nauczycielowi, ponieważ za bardzo nie potrafił stanąć na nogi. Spojrzała na kasjerkę i podała wyznaczoną kwotę, po czym odeszła z zakupami.
Pan Oh zerknął na leżące płatki obok, dlatego szybko zapłacił za swoje zakupy i wybiegł ze sklepu za Malwiną, mając nadzieję, że jeszcze zdoła ją zatrzymać. Ujrzał idącą Malwinę wzdłuż chodnika. Podbiegł do niej w miarę swoich możliwości i złapał dziewczynę za ramię, odwracając uczennicę w swoją stronę, która przypadkowo dotknęła twarzą jego ramię. Mężczyzna, wykorzystując ten moment, objął ją czule i gładził po głowie.
Malwiny policzki płonęły z gorąca. Przez to czuła się bardzo osłabiona, jakby zaraz miała mu zemdleć, a jak pan Oh miałby zdołać ją złapać, gdy już zacznie upadać? Przecież chore żebra by mu na to nie pozwoliły...
— Nie wzięłaś płatków — odezwał się w tym czasie pan Oh i jej nie puszczał z objęć.
Malwina na chwilę obecną zapomniała o panu Huangu, szkole, o tym, że pan Oh był jej nauczycielem... o wszystkim. Ułożyła dłoń na jego lewej piersi, jednocześnie patrząc się na nią uważnie, widząc, że była umięśniona. Następnie pokierowała wzrok na jego ramię, które również było umięśnione. Na końcu utkwiła wzrok w jego oczy.
Pan Oh przybliżył twarz do jej twarzy i cmoknął krótko Malwinę w usta.
Dziewczyna zerknęła na dół, a potem zaś na mężczyznę. Po chwili złączyli z sobą usta.
Pan Oh dotykał pleców dziewczyny jedną ręką, gdzie tymczasem gładził drugą dłonią jej włosy i oddawał czułe pocałunki, czując, jak jego serce szybko biło.
Przerwali te czułości i spojrzeli sobie w oczy.
Malwina prędko się ocknęła. Rozejrzała się wokół siebie i szybko odeszła, zabierając od mężczyzny płatki.
Pan Oh stał wciąż w jednym miejscu i patrzył, jak Malwina odchodziła.●●●
Następnego dnia (a właściwie ranka) Malwina wychodziła właśnie z domu, elegancko ubrana. Miała dzisiaj maturę próbną z polskiego. Stanąwszy obok swojego bloku spostrzegła niedaleko stojącego już pana Huanga, który akurat wychodził z samochodu i szedł w jej stronę.
Przytulił dziewczynę do siebie i pocałował czule na powitanie, potem spoglądając na nią uważnie.
— Gotowa?
Skinęła głową, lecz nie okazywała jakoś entuzjazmu z jego obecności.
Oboje udali się do jego auta i po czasie ruszyli w stronę szkoły.
Pan Huang zerkał czasem na siedzącą w samochodzie Malwinę, widząc, że była zamyślona, kiedy patrzyła się przez szybę i milczała. Zerknął do lusterka, by spojrzeć na swoją córeczkę na tylnym siedzeniu dla pewności, że grzecznie siedziała i bawiła się swoim pluszakiem.
Kasia spała.
Mężczyzna zatrzymał samochód przy szkole, nie odpinając nawet pasów.
Malwina odpięła szybko, zaraz potem otwierając drzwi, by wysiąść i iść do wejścia głównego budynku.
— Ej — odezwał się pan Huang, nieco zdziwiony, na co dziewczyna spojrzała na niego uważnie. — Wszystko w porządku? Nawet mi buzi nie dałaś na do widzenia.
Malwina spojrzała w dół, analizując wszystko, po czym się uśmiechnęła.
— No tak... zapomniałam... — przybliżyła się do niego i pocałowała pana Huanga w usta, po chwili wychodząc z samochodu.
— Tylko napisz do mnie, jak skończysz szybciej. I nie stój na dworze, gdy już będziesz miała na mnie czekać! — ostatnie słowa wypowiedział nieco głośniej, kiedy widział, jak Malwina powoli zamykała drzwi od auta i pognała prędko ku drzwiom wejściowym.
Pan Huang westchnął, jakby z przygnębienia. Odwrócił się do swojej córeczki, uśmiechając się sztucznie, żeby widziała, że tatuś nie był smutny.
— To co? — zwrócił się do Kasi, która, usłyszawszy głos swojego taty, natychmiast uniosła główkę, już nie spała. — Jedziemy do domku?
Dziewczynka poruszała trochę paluszkami, kiedy trzymała w ręku pluszowego pieska i nadal patrzyła na tatę.
Pan Huang westchnął, odwracając się do przodu i po chwili odpalił silnik, powoli wyjeżdżając spod budynku szkoły.
Pan Huang jechał nadal samochodem do swojego domu. Westchnął drżącym głosem, mając małe łzy w oczach, które następnie spłynęły mu po policzkach. Pociągnął cicho nosem, zerkając na bok, a potem zatrzymał się pod swoim blokiem. Wysiadł z auta, by zaraz potem podejść do tylnych drzwi i zabrać swoją córeczkę na ręce.
Kasia uniosła nieco główkę, przez co uderzyła się nią o kant drzwi. Zaczęła płakać.
Pan Huang przytulił ją czule do siebie i masował delikatnie główkę dziewczynki.
— Już, już... Nie płacz, kochanie... — mówił do niej z czułością w głosie, jednocześnie całując ją w czółko. — Zaraz przestanie boleć, myszko... No już, już... — mówił tak do niej cały czas, kiedy kierował się z Kasią w stronę klatki schodowej.
Wszedł do windy akurat z sąsiadem z naprzeciwka, który szczerze nienawidził pana Huanga.
Kiedy ujrzał go z jego płaczącą córeczką, domyślił się, że znowu coś jej zrobił, mimo że pan Huang nigdy nie skrzywdziłby swojego dziecka ani dobrowolnie, ani pod czyimś rozkazem.
Pan Huang uciszał najłagodniej córeczkę, jak tylko potrafił. Jeśli, według sąsiada, tak nie zachowuje się prawdziwy i kochający ojciec, to lepiej nie wiedzieć, jak on postępuje ze swoimi dziećmi...
— Cichutko, moja kruszynko... — szeptał do pan Huang do Kasi, która powoli się uspokajała. Ucałował ją w czółko parę razy, by potem spojrzeć na nią uważnie i z uśmiechem na twarzy.
Mężczyzna w średnim wieku przyjrzał się nagle uważniej sąsiadowi po usłyszeniu tych słów. Zaczął się przysłuchiwać.
— Jak przyjdziemy do domu, to tatuś puści ci jakąś bajeczkę, dobrze? — mówił z uśmiechem, kiedy dziewczynka już nie płakała i obserwowała tatę. — Zrobię ci ciepłe kakao, dobrze? Ale koniecznie ciepłe, żebyś mogła się zagrzać, bo jest bardzo zimno i nie za gorące, bo byś się poparzyła... — pocałował ją w policzek, po chwili wychodząc z nią z windy, a zaraz po nim sąsiad.
Pan Huang wchodził już do mieszkania z córeczką na rękach, gdzie od razu przybiegł pies, by się przywitać z panem, mimo że nie było go tylko przez jakieś pół godziny.
Doberman latał tam i z powrotem, bardzo zadowolony z powrotu pana, że aż piszczał na jego widok, przez co pan Huang aż się z niego zaśmiał.
Sąsiad bacznie obserwował tę sytuację, kiedy stał w progu swoich drzwi od mieszkania, po chwili wchodząc do przedpokoju. Stał przez moment i wciąż myślał o panu Huangu. Chyba nareszcie do niego dotarło, że sąsiad, którego tak bardzo darzył nienawiścią, tak naprawdę był z natury dobrym człowiekiem. Wywnioskować to można po jego słowach, które kierował do córeczki i ogólnie po jego zachowaniu. Jednak to święta prawda, że nie ocenia się ludzi po wyglądzie...KONIEC XXIX ROZDZIAŁU
CZYTASZ
|| THE TEACHER ||
FanfictionW jednej z polskich szkół pracuje nauczyciel biologii - pan Huang. Jest bardzo wymagający i bywa surowy wobec swoich uczniów. Poznaje pewną Malwinę, która miewa problemy w nauce z matematyki. Mężczyzna postanawia dyskretnie pomóc dziewczynie. Nastol...