LVIII

272 8 0
                                    

Pan Huang wychodził właśnie z budynku szkoły. Był to ten sam dzień, w którym mężczyzna miał zabrać Malwinę na obiecaną przejażdżkę.
   Wsiadł do samochodu, będąc gotowym do ruszenia w drogę, lecz poczuł wibracje w swojej kieszeni od spodni. Schowany był w niej telefon, który następnie pan Huang wyjął. Dzwonił jednak do niego nieznany numer... Obawiał się najgorszego.
   — Halo? — powiedział pewnym siebie głosem, gdy w rzeczywistości odczuwał lęk. Dolna warga mu opadła. — T-tata?...
   — Tak, we własnej osobie... Dzwonię tylko, aby cię powiadomić, że jutro do ciebie wpadnę.
   — A-ale... przecież ty nie wiesz nawet, gdzie mieszkam...
   — Mei mi o wszystkim powiedziała.
   — To ty masz z nią kontakt? — doznał szoku.
   — Owszem, mam. Jedyne dziecko, na którym zawsze mogę polegać! — mówił ojciec jakby z pretensjami i jakby to była jakaś sugestia.
   Pan Huang zmarszczył brwi na jego słowa.
   — Co to ma znaczyć?
   — Ja już swoje wiem. Wiem też, że miałeś romans ze swoją uczennicą... Nie znałem cię z tej strony, Zitao.
   Mężczyzna nie wytrzymał.
   — Najwidoczniej mało rzeczy jeszcze o mnie wiesz! — podniósł głos. — Nie mam w tej chwili czasu na gadki-szmatki... Żegnam! — i rozłączył się, rzucając komórkę na fotel obok.
   Pan Huang zacisnął pięści, następnie uderzając jedną w kierownicę, przez przypadek włączając klakson.
   — Zamknij się! — krzyknął na kierownicę z nerwów.
   To była najgorsza rzecz, jaka go dzisiaj spotkała. Wiedział już, że jutro przybędzie do jego domu rodzony ojciec, jednak nie miał zamiaru mówić o tym żonie. Chciał, żeby się nie denerwowała, zwłaszcza, gdy Malwina była w ciąży. Nie darowałby sobie, gdyby stało się coś ich nienarodzonemu dziecku z jego winy...
   Mężczyzna odpalił silnik i wyjechał z parkingu.

●●●

Pan Huang opowiedział Malwinie, kiedy się dowiedział o wizycie swojego ojca w ich domu.
   Oboje siedzieli na łóżku w sypialni.
   Malwina gładziła męża po plecach, aby podnieść go na duchu, widząc, jak bardzo się tym gryzł. Przyłożyła swój policzek do jego policzka, chcąc być blisko niego.
   Pan Huang miał czerwone oczy od łez. Obecnie już nie płakał, ale nadal się lękał jutrzejszego dnia. Tulił mocno żonę, czując się przy niej bezpiecznym.
   — Ja tego nie przeżyję, Malwina...
   — Nie mów tak — złapała go dłońmi za twarz i przyciągnęła do siebie, aby wlepić swój wzrok w jego oczy. — Znam cię nie od dziś, Zitao. Wiem, że jesteś pewnym siebie mężczyzną, który nigdy nie pozwoli dmuchać sobie w kaszę. Wiem też, że potrafisz się obronić, nie tylko pod względem fizycznym, jak np. mała bójka, czy coś w tym stylu, ale masz też niewyparzoną gębę i dar przekonywania — mąż uśmiechnął się na słowa „niewyparzoną gębę”. — Jestem pewna, że będziesz dokładnie taki sam w stosunku do własnego ojca, jeśli będzie taka konieczność... Nie znam twojego taty, ale myślę, że mógł się zmienić przez te lata...
   — Uwierz mi, to nie w jego stylu, aby ze złego ojca przemienić się w cudnego i kochającego ojca... On... — przełknął z trudem ślinę. — On nigdy mnie nie kochał...
   — Nie mów tak... Każdy rodzic kocha swoje dziecko na swój sposób.
   — W takim razie pieprzę taką ojcowską miłość, jaką okazywał mi tata... — burknął, odwracając głowę, a w jego oczach widniały łzy. Był bardzo rozżalony.
   Kobieta westchnęła ciężko, wchodząc pod kołdrę.
   — Jestem zmęczona. Porozmawiamy o tym jutro, jeśli będziesz miał ochotę... — przyglądała się mężowi, który głowę miał skierowaną w stronę okna. Ułożyła się wygodnie na poduszce i niebawem zasnęła.
   Minęło pół godziny odkąd Malwina usnęła.
   Pan Huang wciąż siedział na łóżku w świetle księżyca i patrzył się na okno. Rozmyślał nad jutrzejszym dniem. Przez tę sytuację zaczął wspominać swoje dawne dzieciństwo i to, jak był wychowywany przez ojca. Jeśli tata pana Huanga rzeczywiście był aż takim złym człowiekiem, to nic dziwnego, że do dzisiejszego dnia odczuwał on lęk przed jego wizytą w domu. Pan Huang nie był już co prawda dzieckiem, ale jednak rygorystyczne wychowywanie odbiło się na jego psychice. Gdy żyła jeszcze matka, nie było takich problemów... Czy złe traktowanie pana Huanga przez własnego ojca może mieć z tym jakiś związek? Zresztą nie tylko on źle wspominał dawne lata, gdy był dzieckiem. Miał też przecież siostrę, Mei, która całymi dniami wolała wałęsać się po dworze, aby uniknąć jakiejkolwiek sprzeczki z ojcem lub bolesnego klapsa w pupę. Ich tata był jednak bardzo silnym mężczyzną... więc cóż się dziwić?
   Ostatecznie pan Huang zerknął na śpiącą żonę, po czasie również czując się sennym. Ułożył się obok niej, przykrywając się kołdrą. Przez pewną chwilę nie zmrużył oka, lecz niebawem jego powieki stały się ociężałe, aż w końcu usnął, zapominając o przeszłości.

|| THE TEACHER || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz