XLVII

423 14 0
                                    

Po wyjściu Basi pan Huang wyszedł z sypialni i poszedł do kuchni. Spostrzegł Malwinę, która stała i trzymała się za brzuch, podczas gdy gotowała obiad.
   Dziewczyna oderwała się od myśli, gdy tylko poczuła ciepły dotyk dłoni pana Huanga na jej biodrze. Spojrzała na niego uważnie, a na jej twarzy malował się smutek.
   On przytulił Malwinę do siebie, gładząc ją po głowie, przytwierdzając jej głowę w tym samym czasie do swojej szyi. Westchnął ciężko. Na koniec złożył mały pocałunek na czole dziewczyny.
   — Wszystko będzie dobrze... — szepnął, wycierając jej łezkę w policzka.
   Malwina milczała. W tej chwili nie pragnęła niczego innego, jak tylko przebywać w ramionach swojego ukochanego — pana Huanga.

●●●

Czas płynął i płynął... Minął niecały rok odkąd zginął pan Oh, a Malwina i pan Huang wrócili do siebie po długiej rozłące. Obecnie był maj — gorący okres dla maturzystów. Pan Huang powrócił do swojej dawnej pracy, ucząc biologii w starej szkole, w której przed laty uczył Malwinę. Zrozumiał w czym popełnił błąd, dlatego chciał to wszystko naprawić. Zrozumiał, że wyjazd za granicę i zatrudnienie się w innej pracy nie oznaczało lepszego życia i zapomnienia o problemach. Wręcz przeciwnie... Nie tylko, przebywając we Francji, tęsknił za Malwiną, ale również za swoim krajem, w którym się wychował, a nowa praca jakoś go nie przekonała.
   Tymczasem pan Huang wszedł do domu, wracając ze sklepu. Była sobota. Zdjął buty i podreptał do sypialni, gdzie przebywała rozchorowana Malwina. W tym samym czasie zdejmował marynarkę, którą następnie rzucił na krzesło i nachylił się nad śpiącą Malwiną. Słyszał jak charczała przez gardło, które ją mocno bolało. Miała ropną anginę. Pogładził ją po głowie, składając pocałunek na czole dziewczyny.
   Nagle otworzyła zaspane oczy, spostrzegając pana Huanga.
   — Śpij, kochanie... — szepnął, na co zamknęła oczy z powrotem. Ułożyła tylko głowę na bok i spała dalej.
   Mężczyzna usłyszał następnie ciche jęki. Odwrócił się ciałem do małego łóżeczka, podchodząc szybko. Wziął na ręce maleństwo, słysząc, jak cicho płakało. Uciszał chłopczyka, delikatnie nim kołysząc, kiedy trzymał ostrożnie jego główeczkę przytwierdzoną do jego policzka.
   — Już, już...  To tylko zły sen... — szeptał mu do uszka.
   Niebawem dziecko usnęło mu na ramieniu.
   Pan Huang położył chłopczyka do łóżeczka z powrotem. Usiadł na łóżku i przetarł czoło, wzdychając. Spojrzał na reklamówkę, po którą sięgnął i udał się do kuchni przyrządzić obiad.

●●●

Malwina siedziała oparta o poduszki i konsumowała rosół.
   Pan Huang karmił dziewczynę, bo była bardzo osłabiona. Podawał jej co jakiś czas łyżkę o ust, aby mogła zjeść makaron z zupą.
   W pewnym momencie Malwina przymknęła oczy, zapominając o obiedzie.
   Pan Huang przyjrzał się jej uważnie, gdy trzymał łyżkę napełnioną wodą i makaronem.
   — Skarbie, nie śpij teraz...
   Otworzyła oczy na jego słowa i spojrzała na mężczyznę.
   Posłał Malwinie serdeczny uśmiech, zbliżając następnie łyżkę do jej ust.
   — Ślicznie... — chwalił dziewczynę, gdy widział jak jadła zupę.
   Malwina wreszcie mogła zamknąć oczy i uciąć sobie drzemkę po skończonym obiedzie.
   Pan Huang wstał, nachylając się do niej, by pocałować dziewczynę w policzek. Ruszył w stronę kuchni z talerzem, by je umyć i wrócić potem do chorej Malwiny.

Oboje leżeli w łóżku.
   Pan Huang oglądał coś w telewizji, za to Malwina nadal spała. Miała gorączkę, którą trzeba było zbić. Mężczyzna zdążył już wcześniej podać jej odpowiednie leki.
   Na jego brzuchu leżał chłopczyk, który również spał. Miał 2 miesiące i na imię mu było Sehun — po panu Oh. Wkrótce otworzył oczka i uniósł główkę, patrząc na pana Huanga.
   Mężczyzna cmoknął go w czółko, gdy ten dotknął mu delikatnie rączką policzka. Zaśmiał się po cichu, całując całą rączkę chłopczyka. Zerknął potem na bok na Malwinę, ale uśmiech zniknął mu z twarzy. Sehuna odniósł do łóżeczka, podając mu jakieś zabawki, aby miał zajęcie. Wrócił do łóżka i wziął Malwinę w ramiona, gdy widział jak płakała przez sen.
   — Nie płacz, słońce... — szepnął, całując dziewczynę po całej twarzy.
   Z czasem Malwina się uspokoiła. Otworzyła załzawione oczy i spojrzała na pana Huanga.
   Uśmiechnął się, gdy widział, że się obudziła.
   — Moje biedactwo — dotknął jej czoła. — Już nie masz gorączki, to dobrze.
   Malwina pociągnęła jeszcze głośno nosem, wzdychając.

●●●

— Możesz pocałować żonę.
   Pan Huang stanął naprzeciwko Malwiny, ubranej w piękną i długą suknię, gdy on również miał na sobie szykowny czarny garnitur. Ułożył dłonie na policzkach dziewczyny i złożył jej czuły pocałunek.
   W tym czasie wszyscy obecni na ślubie zaczęli bić brawa młodej parze oraz krzyczeć z radości. Było sporo tych osób, m.in. matka dziewczyny i siostra pana Huanga wraz z synkiem i starzy znajomi z klasy Malwiny. Wkrótce zaczęli krzyczeć jeszcze bardziej (zwłaszcza koleżanki Malwiny...), gdy pan Huang zaczynał pogłębiać pocałunek, jednocześnie nachylając się nad żoną. Wyprostował się następnie, głęboko wzdychając z zadowolenia, po czym skupił wzrok na Malwinie, która była w szoku, aż dotknęła nieco palcami swoich ust, uśmiechając się przy tym szeroko.
   Malwina złapała się ramienia pana Huanga, kiedy miała lekie zawroty w głowie od tego pocałunku.
   Wszyscy się zaśmiali, łącznie z panem młodym, który potem wziął niespodziewanie żonę na ręce i zaczął kierować się w stronę wyjścia, mijając tłumy rozradowanych ludzi.

Na weselu wszyscy dobrze się bawili. Grała głośna i rytmiczna muzyka, przy której każdy tańczył. Z czasem zaczęła grać spokojna muzyka.
   Malwina stała razem z koleżankami z klasy i rozmawiały o weselu. Po chwili odwróciła głowę, gdy zobaczyła stojącego obok niej męża, który się uśmiechał, wyjmując do niej rękę. Ona również posłała mu uśmiech, łapiąc go za dłoń, po czym oboje wyszli na środek sali.
   Każdy przyglądał się młodej parze, gdy tańczyła wolnego.
   Pan Huang czule obejmował Malwinę, nie pozwalając jej nigdzie odejść. Chciał ją mieć w tym momencie tylko dla siebie. Policzek miał ułożony na jej włosach.
   Po chwili dziewczyna podniosła wzrok na męża, widząc łzy w jego oczach, dlatego złączyła ich usta ze sobą.
   Pan Huang przytulił Malwinę jeszcze mocniej do siebie, jednocześnie składając jej czułe pocałunki na ustach.
   Wkrótce obaj przerwali te czułości i spoglądali sobie nawzajem w oczy.
   Pan młody uśmiechał się, równocześnie wycierając łzy w kącików oczu.
   — Ej, nie płacz... — powiedziała Malwina, uśmiechając się, gdy przestała tańczyć z nim wolnego, aby pogładzić męża po policzku.
   On uśmiechnął się szeroko.
    — To ze szczęścia... — mruknął, mocno wtulając głowę we włosy Malwiny.
   Wszyscy byli poruszeni tą sceną, zwłaszcza byli uczniowie pana Huanga, którzy zrozumieli, że on również posiada uczucia, a w jego piersi bije wielkie, ciepłe i wrażliwe serce.

KONIEC ROZDZIAŁU XLVII



|| THE TEACHER || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz