XXXIV

537 20 0
                                    

Malwina leżała w łóżku pana Oh, mając przechyloną głowę na jeden bok na poduszce. Spała i układała co jakiś czas inaczej ręce na kołdrze.
   Niebawem zjawił się pan Oh, który stanął nad śpiącą dziewczyną i oglądał jej twarz. Usiadł tuż przy niej, zgarniając włosy z jej policzka i czoła, by zaraz potem złożyć pocałunek na czole Malwiny.
   Otworzyła powoli oczy i spojrzała na niego zaspanym wzrokiem.
   — Chyba powinnaś już wracać do domu — rzekł spokojnym głosem, ale jednocześnie z żalem, nie chcąc, aby dziewczyna odchodziła.
   — Podasz mi telefon?
   Mężczyzna sięgnął po jej komórkę i podał Malwinie, uważnie obserwując to, co robiła.
   Malwina pisała SMS-a do swojej mamy, aby, w razie czego, nie niepokoiła się, że jej córki nie ma w domu. Położyła urządzenie obok na łóżku i utkwiła ponownie maślany wzrok w pana Oh.
   — Już wie, że zostaję na noc u koleżanki.
   Pan Oh przybliżył się twarzą do Malwiny i wpatrywał się tak dogłębnie w jej oczy, w tym samym czasie trzymając dziewczynę delikatnie wokół pasa.
  Wlepiła ona wzrok w mężczyznę, czując i widząc wkrótce, jak powoli ją do siebie przyciągał, aby móc następnie utulić Malwinę czule, ale uważając przy tym na swoje chore żebra, które jeszcze się leczyły. Zmierzyła go od góry do dołu, skupiając się na końcu na jego twarzy. Jej jedna ręka powędrowała na szyję pana Oh, a po krótkim czasie druga. Ostrożnie potem zaczęła głaskać dłonią jego klatkę piersiową, gdzie pod podkoszulkiem widać było zarysy bandaża. Malwina nagle oprzytomniała i zabrała ręce, spuszczając wzrok na sam dół.
   Nauczyciel przyjrzał się Malwinie, nie rozumiejąc, co się stało.
   — Malwinko?... - odparł po cichutku, dostrzegając na jej policzkach małe rumieńce, jakby się czegoś zawstydziła. Oparł swoje czoło na jej czole i wpatrywał się w dziewczynę, jak w obrazek. — Co się dzieje?
   — J-ja... — westchnęła, robiąc przerwę. — Ja nie mogę...
   Pan Oh zmarszczył brwi.
   — Czego nie możesz?
   — Ja... mam już kogoś...
   Nauczyciel, mimo to, nie okazał zdziwienia, złości, czy jeszcze jakiegoś innego stanu emocjonalnego... Jedyne, co zrobił, to westchnął i przez chwilę siedział cicho. Nic nie mówił. Może czekał, aż Malwina jeszcze coś dopowie? Cisza robiła się powoli niezręczna, może i też nerwowa, ponieważ dziewczyna nie wiedziała, jak się zachować, będąc w szoku, że pan Oh nie okazał żadnych emocji, gdy mu to powiedziała.
   Malwina spojrzała wreszcie na mężczyznę.
   — Proszę pana...
   — Po pierwsze, Sehun — przerwał jej na wstępie, ale mówił dalej spokojnym tonem. — A po drugie, doskonale o tym wiem, że spotykasz się z panem Huangiem. 
   Ona rozchyliła usta z szoku i gapiła się tak na pana Oh.
   — B-błagam... niech pan... — przerwała. — Nie zrozum mnie źle... Źle się z tym czuję, kiedy jestem świadoma, że zdradzam swojego ukochanego... Nie mogę tego dłużej tak ciągnąć. Przepraszam, Sehun...
   On uśmiechnął się pod nosem i zaśmiał pod nosem.
   — „Ukochanego"... — powtórzył kpiąco, po czym skupił się na Malwinie, mówiąc już na poważnie: — Ten twój „ukochany" spotyka się z jeszcze jedną dziewczyną, ale ty nie masz o tym pojęcia.
   Malwina zapowietrzyła się, wodząc wzrokiem po jego pokoju, po czym zaczęła się śmiać.
   — Nie, nie... To niemożliwe... Przecież on nigdy by mnie... — przerwała, spoglądając na pana Oh, który uniósł jedną brew ku górze, a w międzyczasie na jej twarzy zawitała obawa, że mógł on mówić prawdę.
   Niebawem mężczyzna wstał z łóżka i podszedł do szafki, zabierając z niej swój telefon, po czym wrócił do Malwiny i pokazał jej jakieś zdjęcie.
   Malwina wybałuszyła oczy, jednocześnie zakrywając usta dłonią, widząc na tym zdjęciu pana Huanga z obcą dziewczyną, jak on całuje jej policzek i przytula do siebie. Oddała panu Oh komórkę i usiadła nieco dalej od niego, rozpaczając. Zakrywała twarz dłońmi, aby ukryć płacz przed nauczycielem.
   Pan Oh przełknął ślinę przez zaciśnięte gardło, czując, jak serce mu się krajało na widok zrozpaczonej Malwiny. Przysunął się na pościeli do niej i objął ją mocno, przykładając czoło do jej skroni, chcąc, aby czuła ona jego bliskość.
   — Kocham cię... — szepnął.
   — Nie teraz... — odparła ze szlochem, odwracając głowę na drugi bok.
   Pan Oh odwrócił jej twarz delikatnie dłonią i pocałował dziewczynę w czoło.
   Malwina uległa. Przytuliła się do niego mocno, słysząc po chwili jego syczenie pod nosem. Momentalnie zabrała ręce, a w jej oczach ukazały się kolejne łzy, które potem spłynęły dziewczynie po policzkach.
   Mężczyzna spostrzegł to i od razu zaczął ją pocieszać.
   — Kotku, nie płacz... — pogładził jej twarz. — Nic się nie stało... Wiem, że nie zrobiłaś tego specjalnie.
   W tej chwili bała się już do niego przytulić, aby ponownie nie urazić pana Oh poprzez zwykłe przytulenie się.
   On jednak przyciągał ją do siebie, aby mogła się przytulić.
   Widząc, że pan Oh nalegał, przytuliła się ponownie, ale bardzo niepewnie i ostrożnie. Oparła jedynie ręce wokół jego talii i nic poza tym.
   — Śmiało, przytul się... Nie bój się — pocałował ją w skroń, kiedy tulił czule dziewczynę.
   Wkrótce Malwina się odważyła i przytuliła się do nauczyciela, nadal jednak uważając na jego żebra.

●●●

Późnej nocy pan Huang spał ze swoją córką w jego łóżku. Co prawda pan Huang nie spał, ale próbował zasnąć. Mimo to nie potrafił. Ułożył się na jednym boku, będąc odwróconym w stronę córki przodem i przyglądał się jej uważnie. Dzisiejsza i zarazem kolejna wizyta komornika dobiła go jeszcze bardziej. Zabrano mu samochód i pozostałe rzeczy. Jak tak dalej pójdzie, to odbiorą mu dziecko, a tego już by pan Huang nie przeżył.
   Pan Huang wyjął spod poduszki swój telefon i zerknął na godzinę. Było po północy. Wszedł następnie w wiadomości, pisząc coś do Malwiny, kiedy miał łzy w oczach: „Przepraszam za dzisiejszą sytuację. Łatwo popadam w złość i nie kontroluję tego, co mówię. Możemy się spotkać? Kocham cię". Westchnął ciężko, odkładając telefon na bok, słysząc niebawem wibracje. Szybko spojrzał na ekran, widząc odpowiedź od Malwiny, która go zaskoczyła: „Wreszcie poznałam twoje prawdziwe oblicze. Z nami koniec! Nie dzwoń do mnie i nie pisz". Usiadł na łóżku, będąc w wielkim szoku, zaczynając mieć trudności z oddychaniem. Ułożył dłoń na lewej piersi, próbując się uspokoić, po czym sięgnął z trudem po lekarstwo, które stało na podłodze, bo już nie miał stolika, i szybko je zażył. Ciężko oddychał, słysząc, jak głos mu drżał z nerwów, następnie popadając w straszliwą rozpacz.

KONIEC XXXIV ROZDZIAŁU











|| THE TEACHER || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz