XL

483 17 2
                                    

Po upływie niecałej godziny wrócił do domu pan Oh, a w jego ręku widniał piękny bukiet białych i czerwonych róż, który zapewne kupił swojej żonie, aby ją jakoś uszczęśliwić. Ostatnimi czasy, a konkretniej od miesiąca, nie okazywała szczególnie zadowolenia, a jak już musiała to robić, to tylko dlatego, aby pan Oh nie zamartwiał się o to, czy może on robi coś nie tak, przez co Malwina czuła się nieszczęśliwa?
   — Skarbie, wróciłem! — oznajmił mężczyzna, zamykając za sobą drzwi wejściowe. Udał się po chwili do sypialni, nie zdejmując nawet butów, jedynie sweter, który odwiesił wcześniej w przedpokoju na wieszak.
   Kiedy stanął w progu, ujrzał śpiącą żonę w ich łóżku.
   Malwina leżała odwrócona do niego akurat plecami. Nie reagowała nawet na głos własnego męża, gdy zaczynał powoli się do niej zbliżać.
   — Kwiatuszku mój... — odparł półszeptem, siadając obok Malwiny, a kwiaty ułożył ostrożnie na stole. Nachylił się do żony, gładząc ją po policzku dłonią, widząc również, że spała. — Obiecałem, że do godziny będę w domu i jestem. Nawet wróciłem przed czasem do mojej najukochańszej żony.
   Ona nic.
   Pan Oh westchnął pod nosem, składając pocałunek na jej czole.
   — Ale widzę, że moje kochanie jest śpiące — uśmiechnął się, przypatrując się następnie nieco odkrytej dłoni Malwiny. — Oj, skarbie, ubrudziłaś sobie trochę palce sokiem z wiśni... — zaśmiał się cicho, odkrywając w tym czasie jej całą dłoń. — Ale nie martw się, umyję ci ją i... — urwał momentalnie, milcząc przez jakiś czas, doznając szoku.
   Malwina ani się nie ruszała, ani nie reagowała na wszystko, co mąż do niej mówił, a wręcz krzyczał, szarpiąc trochę przy tym całe jej ciało, aby się ocknęła, ale te działania nie przynosiły żadnych rezultatów. Malwina była nieprzytomna na wskutek podcięcia sobie żył. Po zabraniu kołdry z jej rąk, pan Oh ujrzał całe prześcieradło przesiąknięte krwią, a nawet kawałek kołdry. Obok poduszki leżał mały nożyk.
   — Malwina! — wrzeszczał spanikowany i zrozpaczony mąż. — Nie rób mi tego! Błagam! Nie! Zrobię dla ciebie wszystko, tylko mnie nie opuszczaj! Słyszysz?! — wiercił się na łóżku razem z Malwiną w jego ramionach, dotykając przy tym ostrożnie jej jednej ręki, widząc kapiącą krew na ubranie żony.
   Pan Oh w pewnej chwili odwrócił głowę, spostrzegając czyjąś posturę.
   Ten ktoś był ubrany na czarno, przykryty jakąś szatą, a na głowie widniał kaptur, który zasłaniał jego czoło, głowa nieco obniżona.
   Pan Oh, nie wiedząc już, co robić, wstał prędko z łóżka, zostawiając żonę na pościeli, by zaraz potem podejść do tajemniczej osoby. Chwycił w dłonie ją za szaty i przyciągnął do siebie.
   — Ty ją zabiłeś?! Kim jesteś?! Zaraz ja cię zabiję!
   — Wątpię... — odezwał się znajomy głos.
   Pan Oh zapowietrzył się, czując, jak coś bardzo ostrego przebijało mu wnętrzności w brzuchu, widząc potem nóż, który został po chwili wyjęty z ciała mężczyzny przez złoczyńcę. Ledwo mógł ustać na nogach, a oddech był coraz płytszy. Wreszcie pan Oh upadł na kolana.
   Tajemnicza osoba złapała jego ramię i wbiła w niego wzrok, gdzie następnie odkrył swą głowę, zdejmując kaptur.
   Pan Oh na widok swojego byłego przyjaciela zaczął się mocno dusić.
   Pan Huang natomiast, aby go dobić, przebił mu serce samym nożem, gdzie ten następnie upadł całkiem na podłogę, odchodząc z tego świata.
   Niebawem przytomność odzyskała Malwina, która rozglądała się wzrokiem po ścianach, a potem lekko się podniosła, dostrzegając pana Huanga. Kręciło jej się w głowie.
   Pan Huang zmrużył na nią intensywnie oczy, zaczynając podchodzić do niej z krwawym nożem w ręku.
   Malwina nie miała na tyle sił, żeby jakoś uciec, dlatego jedynie się odsunęła pod samą ścianę, krzycząc ze strachu, kiedy mężczyzna unosił już nad nią nóż, by zaraz potem zabić dziewczynę.

●●●

— Nie! — krzyknęła Malwina z przerażenia, budząc się z koszmaru. Usiadła aż na łóżku, a mąż razem z nią.
   Pan Oh utulił ją mocno do siebie.
   — Co się stało, kochanie?... — szeptał, kiedy kołysał się z żoną na boki. — Coś złego ci się przyśniło? Już dobrze... Przytul się do mnie...
   Malwina wtulała się najczulej, jak tylko mogła. Wkrótce zaczęła płakać.
   — Ja jestem taka nieszczęśliwa... — zaczęła się żalić mężowi, który spojrzał na Malwinę i uważnie jej słuchał, również będąc smutnym. — Ciągle miewam koszmary z panem Huangiem, że chce mnie zabić, ale nigdy tego nie robi, bo szybko się budzę, za to zawsze ciebie zdąży zabić... Ja nie chcę tak żyć... w tej wiecznej niepewności... I... i...
   — I... co? — gładził pan Oh jej ręce.
   — ...Chyba się zabiję.
   — Malwina! — podniósł na nią trochę głos, ale z wystraszenia, po czym nawet mocno utulił żonę. — Nie mów tak! Musisz żyć dla mnie! Obiecuję, że zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa i nie musiała się zamartwiać na śmierć o swoją przyszłość. Kocham cię, słońce, i nie mogę pozwolić na to, żebyś tyle cierpiała — patrzył na żonę z pełnym skupieniem i troską w oczach, które były trochę szklane od łez. — Porozmawiamy o tym rano, teraz spróbuj zasnąć, kochanie, to ci dobrze zrobi.
   — Boję się...
   — Czego?
   — Że znowu mi się przyśni...
   Pan Oh ułożył się wygodnie w łóżku i poklepał miejsce obok niego.
   — Chodź tu...
   Malwina zbliżyła się i położyła się obok męża, który przytulił ją do siebie. Złożył mały pocałunek na jej policzku i skroni, po czym zamknął oczy, układając policzek na swojej poduszce tuż nad głową śpiącej żony.
   Malwina westchnęła, wtulając się w męża. Miała nadzieję, że będzie mogła spać spokojnie, gdy Sehun będzie tuż przy niej.

●●●

Francja, Paryż...

Pan Huang leżał w hotelowym łóżku. Było już bardzo późno. Wzrok miał utkwiony w sufit i nie potrafił zasnąć. Westchnął, przymykając na ten moment oczy, następnie ułożył się na jednym boku i gładził palcem poduszkę, na której leżał. Obok niej znajdował się telefon mężczyzny. Wziął urządzenie do ręki i spojrzał na godzinę w małym ekranie. Było już po północy. Taki sam czas był w Polsce.
   — Kochanie...
   Otworzył nagle szerzej oczy, siadając na łóżku, będąc w samym podkoszulku i bokserkach. Rozejrzał się wszędzie, nikogo nie spostrzegając. Głos wydawał się dziwnie znajomy...
   — Kto mówi?
   — To ja...
   Znowu się rozejrzał.
   — Malwina? — pokierował potem wzrok na balkon, który sam się otworzył, a wiatr dostawał się do środka pokoju, gdzie firany i zasłony kołysały się falistym ruchem. Ujrzał wtedy swoją ukochaną...
   Malwina ubrana była w białą i przewiewną, a nawet trochę prześwitującą koszulę nocną, włosy rozpuszczone, a twarz jej wydawała się być smutna.
   Pan Huang wstał, podchodząc do niej z wyciągniętą ręką w kierunku dziewczyny. Dotknął jej dłoni i przyciągnął delikatnie do siebie, by potem pocałować Malwinę. Wydawało mu się, że w tle słyszał również czyjś znajomy głos.
   — Zitao... Zitao... Zitao...
   Mimo to jego wzrok nadal był skupiony na pięknych oczach jego ukochanej.

●●●

— Zitao... Zitao... Ocknij się... — menadżer klepał pana Huanga po policzkach po tym, jak mężczyzna zemdlał na wybiegu.
   Dokoła panował hałas i wielki tłum ludzi, który nie wiedział, co się działo z modelem Z.Tao.
   Pan Huang otworzył oczy, widząc jakieś twarze, ale po chwili sam wstał, uświadamiając sobie, że wszystko, co się działo, to był tylko sen — Malwiny tu nie było. Pan Huang ubrany był w czarny garnitur i lakierowe buty, zaś włosy zmienił tym razem na kolor brązowy. Dzisiaj w Paryżu odbywał się pokaz mody, na który został zaproszony pan Huang, gdzie miał również wziąć udział w wybiegu, ale po drodze zakręciło mu się w głowie, po czym upadł i tak oto przyśniła mu się Malwina.
   Menadżer kazał natychmiast wracać panu Huangowi do hotelu, gdzie odwiezie go szofer. Nie był wcale zadowolony z tej sytuacji.
   Niebawem podszedł do niego francuski projektant mody, który zaś był zmartwiony stanem zdrowia swojego ulubionego modela, jakim był właśnie pan Huang. Według niego to on zawsze najlepiej prezentował się we wszystkim w kwestii ubrań.
   — Il a besoin de repos... — „on potrzebuje odpoczynku”: stwierdził Francuz.

KONIEC XL ROZDZIAŁU

|| THE TEACHER || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz