VIII

1.6K 75 2
                                    

— ...To jest niedopuszczalne, żeby uczniowie tak się zachowywali! — wrzeszczał pan Huang, patrząc się na pana Oh.
   Mężczyzna nosił na sobie beżową marynarkę, spod spodu widniała niebieska koszula oraz miał dżinsy. Blond włosy, a grzywka lekko zaczesana na bok za pomocą żelu. I to kojące spojrzenie... ten błysk w jego oczach... Był zupełnym przeciwieństwem pana Huang. Zawsze traktował swoich uczniów z szacunkiem, nie poniżał, nie mieszał słabszych z błotem, jak już, to ich naprowadzał i kształcił ich, aby wypadali jak najlepiej na tle klasy.
   Stał i uważnie przysłuchiwał się panu Huang, który wychodził z siebie.
   Malwina stała ze spuszczoną głową i po cichu szlochała, chcąc już usiąść na swoje miejsce.
   Pan Oh zerknął na nią i pogładził uczennicę po ramieniu.
   — Mam nadzieję, że nie pozostawi pan tej sytuacji obojętnie... — dokończył swoje zdanie pan Huang i czekał na jego odpowiedź.
   Mężczyzna natomiast wcale nie reagował tak agresywnie, jak on. Był opanowany. Wysłuchał go do końca i przyjrzał się chłopakom, mrużąc oczy.
   — Co macie na swoje usprawiedliwienie? — odezwał się nieco zdenerwowanym tonem. — Nie wpiszę Malwinie jedynki za brak zadania domowego, ponieważ miała je odrobione, ale wy zniszczyliście jej zeszyt, zaś wam obu nie tylko wpiszę te jedynki, lecz i również uwagi, na które sami sobie zapracowaliście.
   Oni milczeli.
   Pan Huang uśmiechał się szyderczo w ich stronę, jakby cieszył się z ich porażki, aż w końcu spojrzał na nauczyciela.
   — Jednak jak chcesz, to potrafisz być stanowczy — stwierdził, ale czy powiedział to szczerze?
   — To był sarkazm? — połapał się w momencie pan Oh. — Ja tylko spełniam rolę nauczyciela i moim obowiązkiem jest nauczać i sprawiedliwie karać uczniów za złe zachowanie, a nie karmienie się ich nieszczęściem, tak jak pan to zwykle robi...
   Panu Huang szybko zrzedła mina na jego słowa. Przygryzł, znerwicowany, dolną wargę, zerkając na bok, po czym na niego. Nie odzywał się przez krótki moment.
   — Powiedział anglista... — chciał mu jakoś dogryźć, więc próbował już wszystkiego, na końcu uśmiechnął się pod nosem, patrząc się w stronę pana Oh.
   — Odezwał się biolog... — oddał mu mężczyzna.
   Pan Huang zacisnął pięści, gdzie jedną mocno uderzył o biurko, zaciskając jeszcze zęby, gdy wbił rozzłoszczony wzrok w jego twarz i wyszedł bez słowa, znów czując się na pozycji przegranej.
   Cała klasa siedziała w bezruchu i zerkała na siebie.
   Pan Oh westchnął.
   — Czy on się kiedykolwiek zmieni?
   Malwina uniosła wreszcie głowę, odczuwając ulgę, że pan Huang już odszedł. Spojrzała na nauczyciela.
   Mężczyzna pozwolił usiąść dziewczynie i chłopakom na swoje miejsca. Po chwili i on zajął miejsce przy biurku, zerkając do komputera. Sprawdził najpierw obecność i potem przeszedł do zadania domowego.
   Malwina siedziała, smutna, zerkając na pana Oh, który słuchał uczniów, jak czytali na głos swoją notatkę.
   Nauczyciel wpisał ocenę kolejnemu uczniowi do Librusa, zaraz potem skupiając wzrok na Malwinie.
   — Malwina — podniosła głowę. — Nie bój się. Już mówiłem, że nie wpiszę ci jedynki.
   — Wiem... — odparła z niechęcią w głosie.
   — To o co chodzi?
   Dziewczyna porozglądała się po klasie i spojrzała ponownie na niego.
   — Ja...
   — Boisz się pana Huang? — domyślił się, ale nie czekał na jej odpowiedź. - Nie jesteś jedyna...

●●●

Pan Huang stał przy tablicy i mówił do klasy, rysując coś po niej, gdy tłumaczył.
   Uczniowie notowali to, co im mówił, do swoich zeszytów, aby nie zapomnieć, a każde jego wypowiedziane słowo było święte. Pan Huang wyróżniał się przede wszystkim swoją arogancją, narcyzmem i wyniosłością, był też zapatrzony w siebie, przez co uczniowie zaczęli mówić o nim jako Narcyz.
   — ...A więc kto mi przypomni morfologię roślin nagozalążkowych? — odwrócił się do klasy przodem, wychodząc na środek, w tym samym czasie zakładając ręce na pierś.
   Nikt się nie zgłaszał. Co się dziwić?
   Nauczyciel chodził po klasie, przyglądając się każdemu z osobna, powoli tracąc cierpliwość.
   Westchnął, kiwając głową, gdy ją odwracał w stronę okien.
   — No, dobrze... — znów westchnął. — W takim razie nie stawiacie mi innego wyboru. Widzę, jak mnie słuchacie... Wyjmijcie karteczki. Sprawdzę sobie poziom waszej wiedzy.
   Wszyscy wyrwali z zeszytów swoimi roztrzęsionymi rękami kartkę i podpisali się, czekając, aż mężczyzna podyktuje im następujące pytania.
   Pan Huang siedział przy biurku i stukał o niego paznokciami, bacznie ilustrując klasę.
   — Wymień relacje filogenetyczne w obrębie współczesnych przedstawicieli nagonasiennych... — odczekał, widząc ich przerażone miny. — Opisz budowę kwiatu rośliny okrytozalążkowej... Opisz budowę korzenia oraz podaj wszystkie jego funkcje... Omów proces rozmnażania u roślin okrytozalążkowych oraz nagozalążkowych... I na koniec... Jaką funkcję pełni bielmo u roślin okrytonasiennych?
   Uczniowie mieli małe problemy, żeby odpowiedzieć na te pytania. Nie rozumieli natomiast pierwszego zadania.
   Pan Huang siedział tylko z podpartą brodą o dłoń i się przyglądał każdemu.
   Po upływie czasu wreszcie zadzwonił dzwonek na przerwę. Nauczyciel kazał oddać karteczki. Przy okazji oglądał każdą kartkówkę po kolei, kręcąc głową na boki i ciężko wzdychając, gdy miał do czynienia z tępakami. Został sam w sali. Spakował swoje rzeczy i udał się do pokoju nauczycielskiego. Tam zastał pana Oh.
   Stał i ubierał swoją czarną, skórzaną kurtkę. Zerknął na pana Huang, który był już ubrany w swój płaszcz i wyszedł, mierząc jeszcze pana Oh wzrokiem. Mężczyzna westchnął, zobojętniały.
   Pan Huang miał już schodzić po schodach, lecz ujrzał Malwinę, biegnącą w jego stronę. Była cała zadyszana, a zobaczywszy pana Huang, zatrzymała się przed nim, nie wiedząc, jak się zachować. Rozglądała się nerwowo dookoła, słysząc z daleka jakieś wołanie. Odwróciła się do tyłu, zauważając dwóch chłopaków. Z tej desperacji aż schowała się za plecami nauczyciela.
   Pan Huang domyślił się o co chodzi. Uniósł dumnie głowę, wbijając sokoli wzrok naprzeciwko tych chłopaków, po czym zrobił jeden krok w bok, odsłaniając uczennicę, która była spanikowana jeszcze bardziej, gdy tak postąpił. Objął ją jednym ramieniem i przyciągnął do siebie, i patrzył się tak na nich, jakby chciał im coś uświadomić.
   Jeden przełknął nerwowo ślinę i spojrzał na kolegę.
   Nauczyciel marszczył brwi, widząc, jak się cofali do tyłu, aż w końcu odeszli już całkiem, wystraszeni.
   Malwina stała, zamurowana, podniosła niepewnie wzrok na pana Huang. On zaś spojrzał na nią uważnie, nie puszczając dziewczyny z objęcia. Uczennica zerknęła na jego rękę i ponownie na niego. W jej oczach ukazały się łzy. Jedna spłynęła jej po policzku.
   Mężczyzna wytarł ją palcem.
   — Nie bój się — zaczął tym swoim oschłym tonem. — Dopóki ja tu uczę, żadna krzywda ci się nie przydarzy.
   Malwina patrzyła się w jego oczy z wielką uwagą.
   Poklepał ją delikatnie po łopatce i wskazał na schody.
   — Śmigaj do domu — odparł z małym uśmiechem i wyminął dziewczynę, schodząc na dół.
   Malwina rozejrzała się wszędzie po korytarzu, zauważając pana Oh, który stał przy drzwiach od pokoju nauczycielskiego. Uśmiechnął się, ruszając po chwili. Uczennica odwzajemniła uśmiech.
   — Do widzenia — powiedziała, lekko się rumieniąc.
   — Do widzenia, słońce — odpowiedział, szerzej się uśmiechając. Przystanął na moment i spojrzał jeszcze raz na Malwinę. — A właśnie, Malwina... Pamiętaj o zaległym zadaniu domowym na jutro.
   Uśmiechnęła się ponownie i skinęła głową.
   — Będę pamiętała.
   — To dobrze — uśmiechał się bez przerwy i odszedł.

KONIEC VIII ROZDZIAŁU


|| THE TEACHER || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz