W poniedziałek pan Huang wcześnie rano wyszedł z psem na dwór, a następnie zawiózł swoją córeczkę do żłobka, a później pojechał do pracy. Parkował już swój samochód na parkingu przy budynku szkoły, następnie wysiadając z pojazdu i udał się w stronę wejścia głównego, mając na sobie czarny, długi płaszcz, szaro-biały szal, który okrywał jego szyję i lekko ulizane czarne włosy żelem na bok. W ręce niósł swoją teczkę, gdy zaś drugą ręką otwierał drzwi od wejścia do szkoły. Wszedł wreszcie do środka, mierząc wzrokiem wszystkich. Uczniowie siedzieli gdzieniegdzie na korytarzach, czekając aż rozpocznie się ich pierwsza lekcja.
Pan Huang wszedł do pokoju nauczycielskiego, prędko jednak z niego wychodząc, mając już klucze do sali biologicznej, do której akurat wchodził. Zdjął płaszcz i szal, układając rzeczy na krześle, po czym westchnął głęboko.
Niebawem usłyszał pukanie do drzwi. Oderwał głowę od biurka i wbił w nie wzrok.
— Proszę!
Doznał szoku. Podparł się o biurko rękami z tyłu, żeby się nie przewrócić, kiedy ujrzał przed sobą posiniaczoną i z ranami na twarzy Malwinę.
Dziewczyna stała, a po jej twarzy spływały łzy. Patrzyła się na pana Huang i niespokojnie oddychała, mając drgawki w rękach i palcach. W pewnym momencie zaczęła czuć zawroty w głowie, powieki robiły się coraz bardziej ociężałe, aż w końcu upadła, tracąc równowagę.
W ostatniej chwili pan Huang zdążył szybko podbiec i ją złapał w swe ramiona, niepokojąc się jej stanem, w jakim była. Przełknął nerwowo ślinę, czując ściśnięte gardło ze strachu. Przytulał do siebie dziewczynę czule, ale ostrożnie, by nie zrobić jej krzywdy. Niespodziewanie, kiedy podtrzymywał jej tył głowy delikatnie dłonią, a twarz tulił do swojej piersi, zaczął płakać.
Pan Huang natychmiast zawiadomił dyrektora o tym zdarzeniu, na co mężczyzna wezwał karetkę. Malwinę odwieziono do szpitala, gdzie zaś pan Huang musiał pozostać w szkole.
Na lekcjach nie potrafił za bardzo się skupić.
Uczniowie byli zdziwieni jego postawą na lekcjach.
Pan Huang siedział przy biurku i nos miał utkwiony w podręcznik. Panowała cisza w klasie. Każdy uczeń sporządzał notatkę, po czym mężczyzna wybierał losowo parę osób, aby przeczytały ją na głos. Nauczyciel chwycił się za klatkę piersiową, biorąc głębokie wdechy.
Kilkoro uczniów spojrzało na nauczyciela.
Pan Huang wstał z miejsca i podszedł powolnymi krokami do okna. Otworzył je i stał cały cas przy nim. Patrzył się przez szybę na parking, zerkając nagle na uczniów, którzy momentalnie odwrócili głowy i skupili się na notatce. Westchnął i zwiesił głowę. Zostawił okno otwarte, powoli wracając do biurka.
Jedna uczennica podniosła rękę ku górze.
— Proszę pana — zaczęła cicho, gdy ten spojrzał na nią. — Mógłby pan wymienić jeszcze raz prawidłowe funkcje serca?
Pan Huang milczał przez chwilę, podpierając się jedną ręką na biurku. Gdy w miarę się uspokoił, zaczął mówić:
— Tak... — odparł ściszonym głosem, jakby coś go bolało. — Serce to... najważniejszy narząd... w naszym organizmie... — wciąż trzymał się dłonią za lewą pierś. — Jest to pompa, która przede wszystkim rozprowadza krew wokół organizmu... — jęknął cicho pod nosem, przymykając oczy, po czym otworzył je z powrotem. — Dostarcza składniki odżywcze i tlen do narządów i tkanek...
Uczniowie wymienili się spojrzeniami, następnie skupiając się na panu Huangu.
Mężczyzna nie dokończył swojej wypowiedzi. Potruchtał do krzesła, wyjmując potem z teczki wodę i jakieś małe opakowanie. Wyjął jedną tabletkę, którą połknął i popił wodą. Westchnął cicho, odstawiając rzeczy na miejsce. Spojrzał na klasę, która tym razem nadal była wgapiona w nauczyciela. Pan Huang czuł się już lepiej po zażyciu leku. Zaczął wodzić wzrokiem po sali, po chwili dokańczając swoją wypowiedź na temat funkcjonowania serca.
Kroczył po sali z założonymi rękami na pierś i patrzył się przed siebie. Nagle jego oczy wypełniły się łzami, dlatego zasłonił się ręką, aby uczniowie nie zauważyli, że płacze. Udał się w stronę biurka, czym prędzej, aby usiąść na krześle i zasłonić twarz dłońmi, a po chwili położył głowę na biurku wraz z dłońmi na swojej twarzy.
Uczniowie byli zaskoczeni, nie mieli pojęcia, co się dziś działo z panem Huangiem.
Mężczyzna wycierał namolnie łzy z oczu, odwracając głowę tak, by inni nie zauważyli, że płacze.
Wtedy parę uczniów wymieniło się spojrzeniami, nagle odczuwając współczucie względem pana Huanga. Nie wiedzieli, co się stało i o co tak płakał, ale zrozumieli, że on posiadał uczucia. W końcu nigdy wcześniej pan Huang nie okazywał tak emocji przy swojej klasie, nawet, jeśli starał się robić to dyskretnie. Nie wychodziło mu to...
Jeden chłopak zebrał się, po raz pierwszy, na odwagę i wstał powoli, tak jak to zawsze pan Huang wymagał, gdy uczeń miał już coś do niego mówić. Przez chwilę milczał i jedynie zerkał na klasę, która miała skupiony na nim wzrok, czekając, co zrobi.
Pan Huang odwrócił głowę z powrotem, zauważając stojącego ucznia.
— Czemu pan płacze? — spytał wprost.
Pan Huang, żeby uczniowie nie mieli żadnych podejrzeń, wstał natychmiast zza biurka i marszczył brwi, okazując złość, choć tym razem udawał, że jest zły. To było bardzo widoczne...
— A skąd ci przyszło do głowy to, że płaczę? — burknął nauczyciel, mierząc po chwili innych uczniów wzrokiem, jednak zdziwił go fakt, że nie okazywali tym razem lęku. Spojrzał ponownie na chłopaka.
— Nie ma się czego wstydzić.
— Wcale nie płakałem! — wrzasnął pan Huang, przez co inni aż się wzdrygnęli, a chłopak zaś zrobił krok do tyłu.
Jednak po tym wrzasku mężczyzna zaczął płakać, nie mogąc już dłużej ukrywać swych emocji. Szybko się odwrócił tyłem do klasy i podszedł do biurka, chcąc ułożyć dłoń na jego krawędzi, ale zsunęła mu się przez przypadek i kucnął przy nim, wciąż rozpaczając.
Chłopak podszedł do nauczyciela, chcąc położyć dłoń na jego barku, ale się hamował. Dopiero po dłuższej chwili lekko dotknął opuszkami palców jego marynarki, na co pan Huang machnął ręką, żeby dał mu spokój.
— Odejdź!
— Proszę pana...
— Czego jeszcze ode mnie chcesz?! — wciąż podnosił głos, patrząc się na ucznia.
— Niczego, chcę panu pomóc — po tych słowach spojrzał na klasę, mając nadzieję, że go poprą koledzy i koleżanki, po czym pokierował wzrok ponownie na nauczyciela.
Pan Huang wstał chwiejnym krokiem i poprawił swoją marynarkę, odwracając głowę w stronę okna, zaciskając pięści. Przymknął oczy i się poddał.
— Pewna osoba, na której mi zależy, trafiła dziś do szpitala... — więcej nie był już w stanie powiedzieć.
Klasa milczała.
Niebawem wstała jedna uczennica i podeszła do pana Huang, wtulając się w mężczyznę.
Nauczyciel otworzył szeroko oczy, będąc w szoku. Poczuł ciepło na sercu, kiedy ktoś go przytulał dla pocieszenia. Nigdy nie zaznał takiego uczucia, odkąd zaczął uczyć w szkole. Spojrzał na czubek głowy dziewczyny, niepewnie dotykając jej pleców dłońmi.
— Co robisz? — spytał łagodnym tonem.
— Zawsze przytulam kogoś dla pocieszenia, kiedy jest smutny — odparła uczennica cichym głosem, tuląc policzek do jego torsu. Była o wiele niższa od nauczyciela.
Pan Huang objął ją czule, ale ostrożnie, czując się o wiele lepiej w towarzystwie osób, które go wspierały.KONIEC XXIII ROZDZIAŁU
CZYTASZ
|| THE TEACHER ||
FanfictionW jednej z polskich szkół pracuje nauczyciel biologii - pan Huang. Jest bardzo wymagający i bywa surowy wobec swoich uczniów. Poznaje pewną Malwinę, która miewa problemy w nauce z matematyki. Mężczyzna postanawia dyskretnie pomóc dziewczynie. Nastol...