XXXIX

467 17 0
                                    

Malwina leżała w łóżku i spała. Ułożyła niebawem wygodniej swoją głowę na poduszce, głęboko wzdychając. Niespodziewanie poczuła na swojej talii czyjąś rękę, która po czasie objęła dziewczynę i przyciągnęła do siebie. To był pan Oh.
   Pan Oh przytulił się do swojej żony, składając na jej policzku czuły pocałunek.
   Malwina uśmiechnęła się pod nosem, potem otwierając zaspane jeszcze oczy i spojrzała na męża, szybko mrugając powiekami, kiedy oczy próbowały jej się same zamknąć.
   Pan Oh uśmiechnął się do niej słodko i pocałował ją tym razem w usta.
   — Moja księżniczka...
   — I tylko po to mnie obudziłeś?... — odparła ściszonym głosem, zamykając następnie oczy i ułożyła głowę na poduszce.
   Pan Oh zaśmiał się po cichu.
   — Nie mogę już spać, bo ciągle poraża mnie twoja uroda, kiedy tak słodko śpisz u mego boku.
   Malwina aż odwróciła głowę, by na niego spojrzeć, wybuchając śmiechem.
   — A idź ty, głupku... — odsunęła go od siebie i wstała z łóżka, wychodząc do łazienki.
   Pan Oh również się zaśmiał.
   — Taka prawda! Ja tylko stwierdzam fakty.
   Mężczyzna siedział już na łóżku i oglądał telewizję. Poprawił rozcapierzonymi palcami swoją grzywkę, aby nie opadała mu na oczy, po czym wziął do ręki szklankę wody i zaczął z niej ją pić. Spojrzał w tym czasie ku górze, oglądając sufit, a potem pokierował wzrok na telewizor, zaczynając się krztusić wodą. Odstawił prędko szklankę na bok, próbując się uspokoić, gdy ciągle kaszlał.
   Do pokoju weszła przestraszona Malwina, która podeszła do męża i usiadła tuż obok.
   — Co się stało, kochanie? — spytała, widząc jedynie, jak pan Oh wskazał dziewczynie palcem na ekran.
   Malwina odwróciła głowę w stronę telewizora, zamierając od środka.
   Ukazany był pan Huang, ubrany w czerwoną marynarkę i dżinsy, włosy miały w tej chwili jasny blond, a oczy miał delikatnie podkreślone czarną kredką. Na jego palcu widniał złoty pierścionek, przypominający trochę obrączkę.
   Na ten widok Malwina poczuła ukłucie w sercu.
   Pan Huang wyglądał jak milion dolarów...
   Spojrzał się w obiektyw, kiedy był przeprowadzany z nim wywiad. Uśmiechnął się delikatnie w stronę widzów i zaczął mówić:
   — Będę szczery, nigdy nie miałem w życiu łatwo. Zawsze starałem się robić wszystko, aby rozwiązać każdy problem, który przytłaczał mnie z dnia na dzień coraz bardziej. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie miałem szczęścia w miłości... — westchnął i spojrzał w dół, po czym podniósł głowę. — Jednak pamiętajcie, aby się nigdy nie poddawać i dążyć do wyznaczonego celu.
   Pan Huang pożegnał się z dziennikarzem i wyszedł ze studia.
   Malwina spojrzała na pana Oh, potem na podłogę.
   — Wyłącz to...
   Mąż bez zastanowienia tak uczynił, widząc, że Malwina posmutniała. Przytulił się do niej i zaczął kołysać się z żoną na boki.

●●●

Malwina siedziała w sypialni gdy mąż przebywał akurat w łazience i się szykował na jakieś małe spotkanie z kolegą z pracy. Czoło miała podparte na swojej dłoni i głęboko rozmyślała nad sensem swojego życia. W tej chwili uświadomiła sobie, że nie jest szczęśliwa. Wszystko przez ten wywiad z panem Huangiem... Gdyby tego nie zobaczyła i nie usłyszała słów wypowiedzianych z jego ust, nie zaczęłaby myśleć nad przeszłością, kiedy jeszcze się z nim spotykała. Myślała również o swoim obecnym mężu; pan Oh, owszem, był w stosunku do niej bardzo dobrym mężem i człowiekiem, jednak coś w nim brakowało, ale sama nie wiedziała co. Pan Huang jednak czymś się wyróżniał z tłumu, pomijając jego wiecznie nadętą twarz i surowość... On być może robił wrażenie nieczułego mężczyzny, ale z drugiej strony miał w sobie pewną cząstkę dobra, np., kiedy Malwina leżała w szpitalu i przyszedł do niej w odwiedziny, ale... Lepiej do tego nie wracać... Albo jeszcze, gdy Malwina uciekała kiedyś w szkole przed swoimi kolegami z klasy i ją obronił, albo jeszcze z tym zniszczonym zeszytem, gdzie było napisane zadanie domowe z angielskiego. Tak, pan Huang był dobrym człowiekiem, ale po prostu nie okazywał tej dobroci zbyt często, tak jakby się tego wstydził. Ale dlaczego?
   Malwina doszła do ostatecznego wniosku — pan Huang był jej pierwszą miłością, a uczucie do niego nagle znacznie spotęgowało.
   Pan Oh wszedł do pokoju i ujrzał żonę siedzącą na łóżku, która wbiła w niego wzrok i milczała. Poprawiał swój krawat, następnie zaczesując blond włosy grzebieniem do tyłu, które ładnie mu się układały wzdłuż jednego boku.
   — Ja już wychodzę, kochanie — oznajmił, podchodząc do Malwiny i ucałował ją w usta bardzo czule, gładząc przy tym jej lekko zaróżowiony policzek. — Za jakąś godzinę powinienem już być w domu z powrotem. Do zobaczenia, skarbie! — posłał na koniec żonie uśmiech i wyszedł z pokoju, a zaraz potem z mieszkania.
   Malwina, po wyjściu jej męża, zwiesiła głowę, nie schodząc z łóżka. Na niebieską pościel kapnęła pojedyncza łza dziewczyny...

●●●

Francja, Paryż...

Voulez-vous quelque chose à boire, monsieur?
   Pan Huang uśmiechnął się delikatnie, trzymając białą serwetkę w ręku.
   — Non, merci beaucoup.
   Kelner skinął zrozumiale głową i odszedł, będąc jednak nadal w pobliżu ważnego klienta, gdyby pan Huang coś sobie zażyczył.
   Pan Huang, a właściwie już Z.Tao (bo taki był jego pseudonim artystyczny), rozejrzał się dokoła, wodząc wzrokiem po wszystkich napotkanych wzrokiem ludzi, którzy szeptali coś między sobą, gdy bacznie przyglądali się Z.Tao. Rozpoznawali go. Pan Huang westchnął do siebie, biorąc następnie sztućce do rąk, by zacząć konsumować rataouille.
   Po obiedzie mógł wreszcie wyjść z restauracji i udać się do hotelu wyższej klasy. W końcu było go na to stać. Kroczył chodnikiem, rozglądając się przy okazji po uliczkach i budynkach.
   — Z.Tao!
   Odwrócił głowę, spostrzegając małą gromadę dziewczyn, które podbiegły do niego, prosząc się o autograf. Westchnął z lekkim uśmiechem na twarzy i podpisał się swoim pseudonimem na kilku kartkach. Potem udał się w stronę hotelu.
   Po drodze szedł wraz z tłumem, a obok niego jego menager, który musiał pilnować, aby nic złego mu się nie przytrafiło i aby fani nie mogli się jak dostać do wielkiego artysty.
   Pan Huang stając już w progu drzwi od swojego pokoju, pomachał do wszystkich fanów, posyłając kolorowy uśmiech, na koniec zamykając już za sobą drzwi.
   Widać tylko jego plecy, ponieważ stał przodem do drzwi. Powoli odwrócił się całym ciałem ku łóżkowi, a w jego oczach zawitały łzy. Jedna mu spłynęła po wypudrowanym policzku, a druga skapnęła mu na świeżo ścieloną pościel, zostawiając po sobie mokry ślad. Kucnął przy łóżku, zakrywając całą twarz kołdrą i ubolewał nad swoim bezsensownym życiem. Słychać jego pełen bólu i żalu płacz...

KONIEC XXXIX ROZDZIAŁU

|| THE TEACHER || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz