— A teraz mi powiesz?
Malwina miała spuszczony wzrok na swoje ręce, będąc w pozycji półsiedzącej i milczała. Uniosła głowę i przyglądała się panu Huangowi.
— Ktoś chciał mnie porwać...
Pan Huang przybliżył się do dziewczyny, widząc, że niewiele już brakowało, aby się rozpłakała, dlatego zaczął gładzić ją po policzku i ucałował ją w czoło.
— Tylko spokojnie. Nic ci już nie grozi. Dopóki ja jestem przy tobie, ty jesteś bezpieczna.
Malwinie przypomniały się te same słowa, które powiedział do niej pan Huang w szkole, jak uciekała przed kolegami z klasy.
Przypatrywała się w tym momencie uważniej mężczyźnie. Czuła niebawem jego ciepłe i delikatne dłonie na swoich policzkach i uważnie śledziła jego wzrok, kiedy on zerkał czasem na jej ręce i inne części ciała dziewczyny.
— Nie wiem, kto to był... — odparła cicho. — Jeden facet mnie przetrzymał za ręce, a drugi chciał mnie też chwycić i porwać do białej furgonetki... Ale zdołałam im uciec, jak kopnęłam jednego z nich w krocze... Zanim jednak tak się stało, pobili mnie...
Pan Huang zacisnął dłoń na jej pościeli, przypadkowo sprawiając ból dziewczynie, ściskając jej rękę. Szybko rozluźnił palce, ale zaś mocno je rozcapierzył i wstał z krzesła, ruszając nerwowo wszystkimi palcami u rąk, stając przy oknie. Zacisnął dłonie i krążył tak w kółko, by opanować emocje.
Malwina obserwowała pana Huanga, który po czasie podszedł do niej i uderzył pięścią w szafkę obok, przez co aż podskoczyła z przestraszenia w łóżku.
Wbił w nią rozgniewany wzrok.
— Naprawdę nie pamiętasz, jak oni wyglądali?! — pytał ze złością w głosie, ale nie był wcale zły na dziewczynę.
Zaprzeczyła, kręcąc głową na boki, po czym spojrzała w dół.
Pan Huang westchnął ciężko, próbując się uspokoić, i spojrzał na okno, a następnie na Malwinę.
— Od tej pory ja będę cię zawoził do szkoły. Codziennie będę przyjeżdżać pod twój blok, a potem razem pojedziemy do szkoły — Malwina otworzyła usta, jednak mężczyzna nie pozwolił jej zawrzeć słowa w tej sprawie, dodając: — I nie obchodzi mnie to, że jestem twoim nauczycielem, a ty moją uczennicą! — uniósł palec wskazujący do góry, podkreślając swoją wypowiedź. — To sprawa życia i śmierci!
— Nie no... to chyba przesada...
— O mało nie zginęłaś! I ty to nazywasz przesadą?
Malwina przełknęła ślinę przez ściśnięte gardło i westchnęła cicho.
— Będę cię zawoził, czy to ci się podoba, czy nie. Prędzej oddałbym za ciebie życie, niż miałbym siedzieć spokojnie i spojrzeć na tę sprawę z przymrużeniem oka.●●●
— Ostrożnie... — mówił fizjoterapeuta.
Pan Oh brał głęboki wdech, łapiąc się natychmiast za bolące żebro, po chwili wypuszczając powietrze z ust. Zaczął nagle kaszleć, odczuwając ponownie ból w okolicy klatki piersiowej.
Wszystko to działo się w domu pana Oh. Fizjoterapeuta codziennie przychodził do mężczyzny w celu wyleczenia jego chorych żeber. Stosował ćwiczenia manualne, jak i ćwiczenia oddechowe, aby poprawić wydolność mięśni klatki piersiowej. Chory powinien również przypomnieć sobie, dzięki temu, sposób prawidłowego oddychania.
Jeśli zaczęliśmy już temat, że wszystko to odbywało się w domu pana Oh, przyjrzyjmy się dokładnie jego mieszkaniu... Cóż... mieszkanie było skromnie urządzone; pokój nauczyciela wydawał się być bardzo interesującym zjawiskiem, choćby przez przeróżne książki ułożone na wielu półkach u wielu komód. Widać, że mężczyzna był bardzo oczytanym człowiekiem, jak i zarówno inteligentnym. W końcu książki kształtują inteligencję... Meble były już trochę postarzałe, ale nie za bardzo. Pomimo tego, pokój był bardzo czysty, że aż można by jeść z podłogi. Nie szło uświadczyć kurzu na ani jednym przedmiocie bądź meblu. Ciemnożółte ściany idealnie zgrywały się z ciemnobrązowymi meblami oraz białymi firanami widniejących na karniszu. Oprócz książek, były jeszcze zdjęcia obramowane w małych rameczkach i stały na jednej półce; szło dostrzec na jednym z nich pana Oh razem z panem Huangiem, gdy byli jeszcze młodzi, a uśmiech u nich obu sugerował ich wspaniałą przyjaźń, tak samo obejmowanie się nawzajem jednym ramieniem. Co mogło się takiego wydarzyć, że dzisiaj jeden traktuje drugiego jak swojego śmiertelnego wroga? Na dolnej półce leżały różne kasety oraz w przezroczystych i plastikowych pudełeczkach płyty DVD oraz magnetowid. Jakby się przyjrzeć z bliska, można dostrzec tytuły filmów klasycznych, m.in. „Lalka” czy też „Pan Tadeusz”. Zapewne pan Oh interesował się polską literaturą, jednak nie byłby nauczycielem angielskiego, gdyby nie miał ani jednej książki poświęconej dla tego języka, który tak bardzo wielbił. Miał jedną wiszącą półkę przeznaczoną tylko i wyłącznie dla książek pisanych w językach obcych. Tak, zastosowano tutaj liczbę mnogą, gdyż pan Oh uchodził za poliglotę. Uczył języka angielskiego w szkole, ale znał znacznie więcej języków obcych. Kiedy wychowywał się jeszcze na wsi w Chałupkach, uczęszczając do wiejskiej szkoły, musiał uczyć się obowiązkowo języka niemieckiego oraz angielskiego. Na początku miewał problemy z tym pierwszym językiem, zwłaszcza z wymową różnych zdań lub pojedynczych słówek, z czasem jednak pokochał ten język, tym bardziej, że jego dziadek mieszkał w Niemczech i jeździł do niego na wakacje. Angielski pokochał, ponieważ uwielbiał jego „brzmienie”. Sam tak kiedyś określił język angielski, mając na myśli, iż podobają mu się wypowiadane pełne zdania w tym języku oraz jego wymowa. Innymi słowy, uwielbiał angielski akcent. Znał również francuski i rosyjski, tak samo jak pan Huang. Zbieg okoliczności? Nic bardziej mylnego. Za młodu obaj uczęszczali do tej samej szkoły i wychowali się na tej samej wsi, ucząc się tych samych języków, ponieważ obaj to kochali. Pan Oh był też dobry w przedmiotach ścisłych, czego o panu Huangu nie można już powiedzieć... Pan Oh co prawda nie przepadał za ścisłymi przedmiotami, jak np. matematyka, ale rozumiał wszystko, jednak pociągała go bardziej literatura i nauka języków obcych — był typowym humanistą, tyle że rozumiał też matematykę. Języki francuski i rosyjski nie były już obowiązkowymi przedmiotami w szkole, lecz obaj zapisali się na zajęcia dodatkowe z tych języków. Pan Oh zdecydował ostatecznie, że uda się na filologię angielską, a pan Huang na studia biologiczne. Tutaj ich drogi się rozeszły...
Pan Oh siedział na łóżku i patrzył uważnie na fizjoterapeutę, mając na sobie tylko opaskę elastyczną oraz luźne spodnie, w których zazwyczaj chodził po domu. Tak, nie miał żadnej bluzki na sobie... Gdyby zobaczyła go jakakolwiek uczennica, czy nawet najzwyklejsza w świecie dziewczyna, na pewno by pisnęła z zachwytu na widok jego umięśnionego brzucha i ramion.
Lekarz obserwował uważnie pana Oh.
— A teraz niech się pan położy, ale bardzo powoli.
— Nie, błagam... — on już doskonale wiedział, co go czeka.
Mężczyzna nic się nie odezwał i jedynie czekał, aż wykona jego polecenie.
Pan Oh postąpił tak, jak mu kazano. Leżał na jednym boku i czekał, aż fizjoterapeuta zada mu trochę bólu. Niebawem poczuł nagły ból w klatce piersiowej, kiedy lekarz uścisnął jego rękę i lekko ją wykręcił do tyłu. Jęknął cicho, potem ciężko wzdychając. Było to tzw. wspomaganie leczenia narządów ruchu poprzez różne uściski czy też chwyty, a nawet masaże. Leczenie uszkodzonych żeber może trwać od 3-6 tygodni, dlatego pan Oh jeszcze się trochę nacierpi...KONIEC XXVI ROZDZIAŁU
CZYTASZ
|| THE TEACHER ||
Hayran KurguW jednej z polskich szkół pracuje nauczyciel biologii - pan Huang. Jest bardzo wymagający i bywa surowy wobec swoich uczniów. Poznaje pewną Malwinę, która miewa problemy w nauce z matematyki. Mężczyzna postanawia dyskretnie pomóc dziewczynie. Nastol...