Rozdział 21.

1.7K 85 20
                                    

Ariana.

Znów był wściekły. Widziałam to w jego oczach. Złapał mnie mocno za podbródek i byłam pewna, że został na nim odcisk jego łapy. Byłam przestraszona. Dlaczego tak agresywnie zareagował? Przecież mówiłam prawdę...nie całą prawdę. Gdy wyszedł z domu napiłam się jego piwa, ale przecież to nic złego. Gdy wbiegłam na górę od razu zamknęłam się w swoim pokoju na klucz. Nie chciałam żeby mnie dopadł i zrobił mi coś. Może teraz uniknę jego gniewu, przecież nie wyważy drzwi? Jeśli wkurza się o taka rzecz to boję się co będzie dalej. Zdenerwowana i przestraszona wślizgnęłam się pod kołdrę i siedziałam cicho jak myszka.

- Wiem, że tam jesteś i radzę ci otworzyć te cholerne drzwi. - usłyszałam zdenerwowany głos Justina.

Moje serce nagle zabiło mocniej. Nie wiedziałam co mam robić. Otworzę mu drzwi i co wtedy? Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji i teraz bardzo się boję. Wiem, że jest nieobliczalny. Zabił człowieka i chyba nic gorszego od tego nie ma. Moje serce znów zabiło szybciej gdy usłyszałam swoje imię.

- Ariana, kochanie otwórz te drzwi. - poprosił już bardziej opanowany.

Wiedziałam tam gdzieś głęboko w sercu, że kłamie. Nie nabiorę się na jego czułe słówka. Nie jestem, aż taka głupia jak myśli. Nie wiedziałam czy mam się odezwać czy lepiej siedzieć cicho. Coś jednak we mnie mówiło żeby dopiec temu dupkowi. Jeśli mnie kocha, tak jak mówi, nic strasznego mi nie zrobi.

- Zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam głośno.

- Kochanie otwórz te drzwi. Nic ci nie zrobię. Wyjaśnijmy sobie tą sprawę.

- Nic nie brałam. Koniec tematu! - krzyknęłam.

- Tylko później nie przychodź z płaczem. - walnął mocno w drzwi tak, że podskoczyłam na łóżku.

Nie wiedziałam o co mu chodziło. Cieszyłam się, że wreszcie sobie odpuścił, ale co będzie gdy wyjdę z pokoju? Wiem, że jest na mnie wkurzony. To on zaczął. Nic od Louisa nie brałam tylko wzięłam kilka łyków piwa, a przecież to nie jest nic złego. Mam już te 17 lat i jestem w pewnym sensie dorosła i jestem pewna, że on pił piwo gdy był o kilka lat młodszy. Ściągnęłam kołdrę z siebie i odetchnęłam z ulgą. Może za chwilę się uspokoi i już nie będzie taki zły. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Spojrzałam na jezioro. Gdy wtedy przyszedł tam po mnie był jak nie on. Nie wierzę w to, że jest tak cholernie bipolarny. Mój brzuch zaburczał z głodu, ale nie mogłam wyjść z pokoju, bo po prostu się bałam. Wróciłam znów pod kołdrę. I tak nie mam co robić. Jestem odcięta od świata. Na zewnątrz zbierały się ciemne chmury i wcale nie wyglądało to dobrze. Pewnie będzie burza. Pomyślałam, że zasnę. Zawsze bałam się dość mocno burzy, a jak będę spała nie będę się bała. Zresztą spałam tylko 3 godziny w nocy. On miał rację. Mogłam go po prostu obudzić i powiedzieć, że źle się czuje. Ugh, dlaczego go bronię? Mógł na mnie nie krzyczeć. Spoglądałam na jezioro i śpiewałam cicho słowa swojej ulubionej piosenki "Photograph". Nucąc ją zrobiłam się trochę senna, ale mój brzuch nie dawał mi spokoju. Musiałam coś zjeść. Otworzyłam delikatnie drzwi i wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się po korytarzu i gdy byłam pewna, że go nie ma zeszłam cichutko po schodach. W salonie też go nie było, więc spokojnie poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i nalałam soku do szklanki. Chciałam już wyjść, ale natknęłam się na niego. Z moich ust wyleciało ciche "kurwa".

- Zrób mi kawę i za 5 minut widzę cię w swoim gabinecie. Dokończymy naszą rozmowę. - powiedział wyraźnie.

- Nie muszę z tobą rozmawiać. - odparłam.

- Dobrze. W takim razie będziesz siedziała w tym domu dopóki nie wytłumaczysz mi wszystkiego, a gdy tylko spróbujesz wyjść za próg domu zobaczysz jaka kara cię spotka. A teraz pójdziesz do pokoju i będziesz tam siedziała.

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz