Rozdział 20.

1.8K 99 10
                                    

Justin.

Moja praca była pewnego rodzaju wymówką. Nie chciałem mówić Arianie o tym co robię, bo wtedy uważałaby mnie za gorszego człowieka, niż jestem. Ponad 10 godzin spędziłem w samochodzie i już nie mogłem się doczekać, aż ujrzę swoją piękność. Byłem zniecierpliwiony i martwiłem się tym, czy aby na pewno Louis nie przekroczył żadnych granic. Byłem szczęśliwy gdy byłem już w mieście. Dzieliło mnie tylko kilka minut od zobaczenia jej. Wyprawa do Fargo nie była przeze mnie zaplanowana. Gdyby nie ci debile spędziłbym kolejny dzień z Ari. Wjechałem samochodem do garażu i udałem się do drzwi. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem ich na kanapie śpiących. Aż tak bardzo dobrze się bawili? Obudziłem Louisa trącając go o ramię. Był tak jakby nieprzytomny. 

- Co się dzieje? - zapytał ochrypłym głosem. 

- Wstawaj. Chyba sobie przysnąłeś stary.

- Która godzina? 

- Prawie 19, możesz już jechać do domu.

- Nie uważasz, że coś mi się należy za pilnowanie twojego cukiereczka? 

- Chyba miałeś z tym skończyć Louis.

- Dobrze wiem, że to masz Justin. Daj swojemu koledze. 

- Ostatni raz. - powiedziałem wyciągając z kieszeni narkotyki. - Ani grama więcej ode mnie nie dostaniesz. 

- Dobry z ciebie kolega, pozdrów ją gdy się obudzi.

- Nie bierz wszystkiego na raz.

- Poradzę sobie. Miłego wieczoru gołąbeczki.

Nikt nigdy nie mógł zepsuć humoru Louisa. To czy był na haju nie robiło większego znaczenia. Jemu czasami śmierć człowieka daje radość. Tak właśnie popieprzony jest Louis. Spojrzałem na Arianę gdy Louis wyszedł już z naszego domu. Wziąłem ją delikatnie na swoje ręce. Spanie na kanapie dla jej kręgosłupa może być bardzo niewygodne. Nie chcę żeby mój aniołek cierpiał. Gdy kładłem ją na jej łóżku jej oczy otworzyły się lekko. 

- Już wróciłeś z pracy? - zapytała.

- Tak, kilka minut temu. 

- A Louis już pojechał? 

- Tak, coś nie tak? 

- Nie, po prostu nie zjedliśmy naszych kebabów, bo zaspaliśmy. - zachichotała.

- Czekaj..., Louis zostawił cię samą? - zapytałem.

- Nie bądź na niego zły, sama go o to poprosiłam. Musiał mi kupić pewne potrzebne rzeczy, a te kebaby to tak przy okazji. 

- To znaczy jakie rzeczy? 

- Mam miesiączkę. - powiedziała nieśmiało i prawie niesłyszalnie. 

- I nie mogłaś mi tego tak po prostu tego powiedzieć? Wstydziłaś się?

- Troszkę. 

- Na drugi raz mów mi wszystko i nie wstydź się. Wysłucham nawet twojej największej głupoty. - powiedziałem ostatnie zdanie żartobliwie żeby się tym nie przejęła.

- No dobrze, a odgrzejesz te kebaby? Jestem głodna. 

- Dobrze, za chwilkę to zrobię tylko wezmę prysznic i odgrzeję te kebaby. 

- Dziękuję - pisnęła słodko jak małe dziecko. 

Wyszedłem z jej pokoju i udałem się do swojego po nową parę bokserek oraz szare dresy. Poszedłem do łazienki i wziąłem orzeźwiający prysznic. Ubrałem się i poszedłem do kuchni podgrzać kebaby. Trochę to niezdrowo dla Ariany jeść wieczorem takie jedzenie, ale dzisiaj zrobię dla niej wyjątek. Gdy jedzenie było gotowe położyłem je na talerze i wróciłem do swojego pokoju gdzie była Ariana.

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz