2: Rozdział 5.

577 49 5
                                    

Ariana.

Weekend, czyli czas, którego bardzo nie lubiłam teraz w swoim życiu. Zawsze wiedziałam, że Tom będzie w domu cały czas przez sobotę i niedzielę. Na szczęście w sobotę nie musiałam znosić go cały dzień, ale gdy wrócił wieczorem nie było już tak dobrze. Zabolało mnie to gdy zasugerował, że mogę być brzydka i gruba, ale już w jakimś stopniu byłam przyzwyczajona, że w moją stronę rzucał takie przykre komentarze.

Na szczęście dzisiejsza noc odbyła się bez żadnego bólu, bo zasnął dość szybko, a ja odetchnęłam z ulgą, bo po ostatnim miałam serdecznie wszystkiego dość. Moimi bezpiecznym czasem były tylko te dni, w których miałam miesiączkę. Wtedy czułam naprawdę, że jestem bezpieczna, chociaż nie było to do końca prawdą. Jeśli nie mógł wejść we mnie to wykorzystywał moje usta.

I ten dzień zaczął się tak jak wszystkie inne. Musiałam wstać wcześniej i przygotować śniadanie. Chyba Tom zrobił mi ostatnio śniadanie po urodzeniu małego. Sama nie wiem jak w tym czasie mogłam być tak naiwna. Wykorzystał to, że potrzebowałam ojca dla swojego dziecka.

Postanowiłam, że najpierw się ubiorę, bo nie chciałam zostawać w samej bieliźnie i ubierać na to szlafroku, bo wtedy na pewno poczułabym jego dłonie na mojej nagiej skórze. W domu zawsze starałam się ukrywać jak najwięcej ciała przed nim, więc sukienki lub jakiekolwiek spódniczki nie wchodziły w grę. Tym bym go bardziej kusiła,a tego nie chciałam, bo każdy jego dotyk mnie obrzydzał przez to wszystko co mi zrobił.

Zajrzałam jeszcze do pokoju małego, aby zobaczyć czy śpi. Weszłam do pokoju i bardziej przyjrzałam się jemu. Zdziwiło mnie to, że na jego twarzy było kilka czerwonych krostek. Odkryłam kołdrę i spojrzałam na jego ręce. Też widniały na nich małe, czerwone krostki. Dotknęłam czoła małego i był cały rozpalony.

- Mamusiu. - wyszeptał zaspany.

- Cii skarbie, zaraz do ciebie wracam. - odparłam wybiegając z pokoju małego i biegnąc do sypialni. - Tom wstawaj! Szybko! - krzyknęłam spanikowana.

- Zamkniesz się suko i dasz mi spać?

- Jason ma na całym ciele czerwone krostki i jest cały rozpalony. Rusz się do cholery! Musimy gdzieś jechać! - powiedziałam podniesionym głosem, a on dopiero raczył wstać z łóżka. Bez słowa wyszedł z sypialni i poszedł do pokoju małego.

- Ubierz go i weź najpotrzebniejsze rzeczy. Pojedziemy do kliniki mojego kumpla. - rozkazał mi. - Idę się ogarnąć. - dodał i wyszedł z pokoju.

Podeszłam do szafy gdzie Jason miał wszystkie swoje ubranka. Wyjęłam szare dresy, bluzkę z długim rękawem, skarpetki i trampki na rzep. Ściągnęłam z niego piżamę i założyłam na niego te rzeczy. Wyciągnęłam też torbę, która leżała w tym pokoju już dobry czas, bo ostatnim razem leżały w niej wszystkie rzeczy, które były potrzebne do pobytu w szpitalu po porodzie. Później tutaj ją położyłam i zapomniałam do niej,a dziś przydała mi się do spakowania najpotrzebniejszych rzeczy dla Jasona.

- Mamusiu zimno mi. - usłyszałam cichy głosik za plecami.

- Za chwilę pojedziemy do lekarza Jason. - powiedziałam.

Włożyłam do torby jeszcze kocyk, który wzięłam z łóżka. Wzięłam Jasona na ręce i zeszłam na dół po schodach. W korytarzu ubrałam swoje sandałki na koturnie i poszłam z małym do samochodu, gdzie za kierownicą siedział już Thomas. Usiadłam na tylnych siedzeniach z małym. nawet nie zapinałam pasów. Wątpię, aby w niedzielę na drogach stała policja.

- Kochanie zimno ci dalej? - zapytałam.

- Tak. - odpowiedział.

- Przykryć cię kocykiem? - zapytałam, a on tylko w odpowiedzi kiwnął głową.

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz