Rozdział 51.

801 57 10
                                    

Ariana.

Został niecały tydzień tylko do świąt Bożego Narodzenia. Zaczął się szał, bo jak co roku ludzie na święta kupują prezenty na ostatni dzwonek i ze mną właściwie też tak było. Nie wiedziałam co miałam kupić Justinowi na święta. W dodatku w Boże Narodzenie miała być u nas mama Justina. Nie przeszkadzało mi to, bo bardzo polubiłam tą kobietę.

Umówiłam się dzisiaj z moją najlepszą przyjaciółką Emily na zakupy. Musiałam kupić dzisiaj prezent dla Justina i dla jego mamy. Emily miała mi pomóc w poszukiwaniu prezentów dla tej dwójki.

Już od kilku dni męczyły mnie straszne poranne mdłości. Nie mówiłam nic Justinowi, bo nie chciałam go martwić. Zbliżają się święta, więc ten czas powinniśmy przeżyć w radosnej atmosferze. Justin i tak miał kilka swoich spraw na głowie.

Byłam pewna, że mdłości mi szybko przejdą, ale dzisiejszego poranka znowu się pojawiły. Byłam tym naprawdę niezapokojona. Myślałam, że to zatrucie, ale teraz najwidoczniej to coś innego. Boję się trochę, bo nigdy wcześniej tak nie miałam.

Miałam mdłości, ale jeszcze nie zwymiotowałam żadnego poranka. Weszłam do łazienki żeby w miarę się ogarnąć. Czyściłam zęby i znowu zbierało mi się na wymioty, więc musiałam zaprzestać tej czynności.

Poszłam się jakoś ładnie ubrać, bo przed południem miałam spotykać się z Emily. Byłam trochę podekscytowana, a jednocześnie nie miałam ochoty na chodzenie po sklepach. Gdy tylko sobie pomyślałam o tym nogi zaczęły mnie boleć. Byłam osobą, która kochała zakupy a jednocześnie byłam leniwa i czasami wolałam kupować przez internet.

Gdy byłam już ubrana i umalowana wzięłam swoją torebkę i byłam w pełni gotowa. Justin wczesnym rankiem pojechał załatwiać swoje sprawy, więc musiałam teraz zamknąć dom. Gdy usłyszałam głośne pipczenie auta wiedziałam już, że to Emily przyjechała swoim autem. W przeciwieństwie do mnie miała zrobione już prawo jazdy, a samochód rodzice kupili jej na urodziny. Wsiadłam do jej samochodu i przywitałam się z nią całusem w policzek.

- Co ty robisz, że masz taką promienną cerę? - zapytała zaskoczona.

- Wyglądam jak zawsze Emi, nie przesadzaj.

- Może stosujesz jakiś nowy produkt?

- Ta, bo Jus pozwala mi kupować wszystkie te pierdoły do twarzy. - zaśmiałam się.

- To w takim razie gdzie pierwsze jedziemy?

- Najlepiej do galerii, chcę kupić jego mamie jakieś ładne perfumy, a myślałam żeby jemu kupić jakiś zegarek, co ty na to?

- Zegarek to ty możesz kupić ojcu na święta, a nie chłopakowi. - zachichotała odpalając silnik i wyjeżdżając na ulicę.

- Masz jakiś lepszy pomysł? - zapytałam.

- Na razie nie, ale zapewnie coś wymyślę.

- Ale jeśli nic nie wymyślisz kupuję mu zegarek i kropka.

- Umowa stoi.

Po kilkunastu minutach Emily zaparkowała samochód na parkingu podziemnym skąd udałyśmy się do wyjścia gdzie schody poprowadził nas do galerii. Zaczęłyśmy nasze zakupy. Oczywiście po obejściu kilku sklepów nogi bolały mnie bardzo i do tego poczułam się bardzo glodna, więc z z mojego przymusu udałyśmy się do KFC.

Miałam ochotę zjeść wszystko co było w menu. Nawet nie wiedziałam dlaczego byłam taka głodna. Ostatnio nie przepadałam za "śmieciowym żarciem", a teraz zjadłabym wszystko na raz. Stałyśmy w kolejce. Zamówiłam kilka rzeczy, o wiele więcej niż zwykle. Czułam dziwne spojrzenie kasjerki na sobie, ale nie przejęłam się.

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz