2: Rozdział 19.

435 14 7
                                    

Justin.

Od kilku dni przebywałem na terenie Meksyku. Pozostanie w tym kraju zostało mi zlecone przez wysoko ustawionych, moich pracodawców. Miałem cały czas czekać na przesyłkę, którą będę musiał tu odebrać i wrócić z nią do USA. W czasie dni oczekiwań bawiłem się bardzo dobrze w towarzystwie nowo poznanych osób. Nie ukrywam tego, że bawiłem się z dziewczynami, bo z Arianą raczej już wszystko skończone. Nigdy do mnie nie wróci. 

Dzisiaj miał być ostatni dzień mojego pobytu w Meksyku. W południe miałem odebrać przesyłkę wraz ze Stellą, a wieczorem czekał już na nas lot do Kalifornii. Nie dowiedziałem się w zasadzie niczego, ale mam nadzieję, że już niedługo skończę współpracę z FBI i będę mógł zacząć swoje życie od nowa.

Patrząc w przyszłość nie planuje zostać w tym kraju. Prawdopodobnie będę chciał wyjechać do Europy, najprawdopodobniej do Anglii. To byłby mój nowy start, ale nie wiem czy mógłbym zapomnieć o Arianie, o swoim synu. Chciałbym być przy nich jak najbliżej, ale ale mogę, nie pozwala mi na to. 

Wstałem z lekkim kacem, bo wczoraj trochę zabalowałem. Nie powinienem tego robić, ale uległem grupie swoich towarzyszy. Znajdowałem się w hotelu, w małej miejscowości. Spojrzałem na zegarek. Miałem jeszcze wiele czasu do południowego spotkania. Mogłem na spokojnie się ogarnąć i spakować swoje wszystkie rzeczy. 

Podniosłem telefon z szafki nocnej i zdziwiłem się gdy na ekranie zobaczyłem powiadomienie o wiadomości od Ariany. Myślałem, że mój wzrok płata mi figle. Wszedłem szybko z wiadomości. Miałem nadzieję, że napisała o Jasonie, o tym, że będę mógł go spotkać, ale gdy zobaczyłem jej zdjęcia, nagie zdjęcia z mężczyzną osłupiałem. Nie wiedziałem co chciała tym uzyskać, ale nie mogłem patrzeć się na te zdjęcia. 

Jak mogła coś takiego zrobić? Co za suka, przecież wie jak bardzo ją kocham. Usunąłem wszystkie wiadomości od niej oraz usunąłem ją ze swoich kontaktów. W taki sposób chciała mi dać do zrozumienia, że z nami koniec? W takim razie udało jej się. Nie mogłem zapanować nad swoimi emocjami. Rzuciłem telefonem o ścianę. Byłem roztrzęsiony i chciało mi się tylko płakać. Jak ona tak mogła...

Schowałem twarz w swoich dłoniach. Gdyby nie to cholerne więzienie dalej bylibyśmy razem. Wychowywalibyśmy razem naszego synka. Nie mogłem dłużej panować nad swoimi emocjami. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Może to jednak nie ona miała być tą kobietą, z którą miałem spędzić wszystkie dni swojego życia. Nie mogę uwierzyć, że tak cholernie się pomyliłem co do niej. 

Nie usłyszałem nawet, że ktoś wszedł do mojego pokoju dopóki nie ujrzałem obok siebie kobiety. Uniosłem wzrok do góry. To była Stella. Nigdy bym nie chciał żeby ta kobieta widziała mnie w takim stanie, ale teraz nie przejmuje się tym. Może sobie pomyśleć o mnie to co chce, gówno mnie obchodzi jej opinia. Trwaliśmy w milczeniu dopóki nie usiadła obok mnie i nie złapała mnie za dłoń. 

— Stało się coś złego? - zapytała trzymając w uścisku moją dłoń. 

— Nie. — odparłem zabierając swoją dłoń.

— Cóż, mężczyźni nie płaczą bez powodu. 

— Wszystko u mnie w porządku, po co przyszłaś? — zapytałem wstając z łóżka. 

— Musisz szybciej odebrać przesyłkę, plany się zmieniły. — odpowiedziała. 

— Okej, pójdę wziąć tylko prysznic i mogę jechać. — stwierdziłem. 

— Tylko pośpiesz się. Nie mamy zbyt wiele czasu. 

Bez słowa udałem się do łazienki żeby wziąć prysznic. Nie mogłem przestać myśleć o zdjęciach, które widziałem przez kilkanaście sekund. Nie dopuszczałem nadal do siebie takiej myśli, że ona mogła zrobić coś takiego. Chciała by mnie mocno zabolało? Nie zabolało mnie to tak jakby tego oczekiwała, ale wiem, że gdy skończę wszystko i będę czysty to zawalczę o prawo do wychowywania swojego syna. Ona mi go nie odbierze. 

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz