2: Rozdział 17.

323 19 3
                                    

Ariana.

W jednej chwili mój cały świat zawirował, a gdy otworzyłam oczy ujrzałam białą ścianę. Przez chwilę myślałam nawet, że oszalałam, ale szum morza mnie uspokoił. Chciałam przejść do pozycji siedzącej, ale coś mnie blokowało. Spojrzałam w bok na swoje ręce, które były rozłożone na boki, a nadgarstki były oplecione przez biały sznur, który był przywiązany do ramy łóżka. Moim ciałem zapanowała panika, chciałam wyrwać się z tych wiązów ciągnąc mocno ręce w swoim kierunku, ale sznur tylko ocierał moje nadgarstki. Kiedy usłyszałam szyderczy śmiech zaprzestałam swoich czynności i spojrzałam w stronę źródła śmiechu. Tom, nikogo innego nie mogłabym się spodziewać. 

— Rozwiąż mnie! — krzyknęłam nerwowo ruszając swoimi rękoma by jakoś poluźnić sznury, ale on nawet nie zareagował. — Masz to zrobić w tej chwili ty pieprzony idioto! — wrzasnęłam. 

Nagle nastała cisza. Jego twarz nie wyrażała już żadnych emocji. Jedynie zbliżał się do mnie, a ja miałam ochotę uciekać. Ponownie uderzyła we mnie panika. Chciałam uciekać, ale moje ciało nie reagowało. Nawet nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Kiedy usiadł obok mnie leżącej na łóżko chciałam się odsunąć, uciec jego dotykowi. Położył swoją dłoń na moim udzie, a ja dopiero wtedy spostrzegłam, że nie miałam na sobie ubrań, w których tu przyjechałam. 

— Na darmo się tak wiercisz. Przecież wiesz, że to i tak nic nie da. — stwierdził. — Byłaś bardzo agresywna, musiałem cię uśpić, bo zrobiłabyś mi i sobie krzywdę. 

Prychnęłam. Wbiłabym mu w tym momencie sztylet w serce gdybym tylko mogła. Spojrzałam na jego dłoń, która paliła cały czas moją skórę. Zauważył to, że mój wzrok spoczywał na jego dłoni. Uśmiechnął się do mnie, choć teraz w ogóle nie wiedziałam co ten uśmiech miał oznaczać, przerażał mnie tak jak on cały. 

— Myślę, że się nie gniewasz za to, że pozwoliłem sobie cię przebrać. W tamtych ciuchach byłoby ci na pewno niewygodnie spać. — powiedział. — Poza tym w takim wydaniu wyglądasz lepiej, znacznie lepiej. — uśmiechnął się chytrze. 

Odwróciłam swój wzrok od niego. Nie wiem w tej chwili jak mogłam być tak głupia i się z nim wiązać. Kiedyś myślałam, że Justin to najgorszy człowiek na świecie, ale przy nim Justin to anioł. Teraz wiem, że w dniu kiedy dotknął mnie po raz pierwszy bez mojej zgody powinnam była zakończyć tą znajomość raz na zawsze, ale zbyt bardzo bała się zostać sama. Wtedy jeszcze nie miałam nawet pojęcia, że Justin wyjdzie, wróci do mnie. 

— Gdzie Jason? — zapytałam. Boję się tego co on mógł z nim zrobić. 

— Nie martw się o niego. Koniec tematu Jasona. — odparł stanowczo. — Porozmawiamy dalej przy śniadaniu. — dodał.

Wstał powoli z łóżka i spojrzał na mnie tym swoim przeszywającym wzrokiem. On jest tak całkowicie pozbawiony jakichkolwiek uczuć, że to aż straszne. Jak można być takim człowiekiem? Myślałam sobie, że już wyjdzie i da mi spokój, ale to była tylko złudna nadzieja. Usiadł jeszcze bliżej mnie i dotknął swoją dłonią mojego policzka. Chciałam obrócić głowę w drugą stronę, lecz złapał mnie za szyję powodując u mnie ból. 

— Jeszcze jedno kochanie, bądź grzeczna i spokojna. — powiedział. — Wtedy nic złego nie stanie się tobie ani Jasonowi. - wyszeptał wprost do mojego ucha. 

Przesunął swoją twarz wprost na moją. Nie mogłam patrzeć w jego oczy. Gdybym miała wolne ręce zrobiłabym mu coś. Nie wiem co mógł oznaczać jego uśmieszek, który widniał cały czas na jego twarzy. Śmiało mogę przyznać, że jest on popieprzony. Kiedy przycisnął swoje usta do moich zaczęłam się nerwowo wiercić. Kiedy kopnęłam go nogą przestał i zaczął się śmiać, a po chwili całkowicie spoważniał. 

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz