2: Rozdział 15.

449 25 5
                                    

Ariana.

Siedziałam w prywatnym samolocie mojego chłopaka. Czy mam o nim mówić narzeczony? Nie, nie chcę nawet słyszeć takiego słowa, a co dopiero słowa mąż. Gdybym miała z nim wziąć ślub byłabym największą idiotką i skazałabym sama siebie na męki do końca życia. Póki nie jesteśmy razem na zawsze mam szansę uciec, ale nie mam nikogo kogo mogłabym poprosić o pomoc. Może mam rodziców i brata, ale oni wierzą w to, że Tom jest taki uroczy, grzeczny, mądry, dobroczynny. Na początku sama w to wszystko uwierzyłam, bo byłam głupia.

Jason spał ze zmęczenia na łóżku, a ja siedziałam wpatrując się w chmury za małym okienkiem. Zawsze bałam się latać, ale teraz chciałabym żeby Tom nagle wyleciał z samolotu i zginął gdzieś. Szkoda, że to takie nierealne, ale zaczynam mieć już różne teorie na temat tego jak mogłabym go zabić, jaką mógłby ponieść śmierć tragiczną. Kiedyś powiedziałabym, że każdemu można wybaczyć duży błąd, ale teraz wiem, że niektórzy ludzie zasługują na śmierć.

- Ariana. - z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Toma. - Mam dla ciebie niespodziankę. - powiedział, a ja spojrzałam na niego z wielkim zdziwieniem. Jaka niespodzianka? Nie lubię od niego żadnych niespodzianek. Obserwowałam go cały czas. Gdy sięgnął po pudełko obowiązane wstążką myślałam nad tym co może tam być. Nie było małe ani duże, ale bałam się tej niespodzianki.

- Nie musiałeś mi nic kupować. Mam wszystko czego mi trzeba. - stwierdziłam.

- Otwórz. - odparł i podał mi pudełko.

Wzięłam od niego pudełko. Ręka z nerwów mi się trzęsła. Kto wie co może być w tym pudełku. Coraz bardziej mam wrażenie, że Tom ma chore pomysły. Jeszcze tydzień temu powiedziałabym, że zmienia się na lepsze, ale nie. To była cisza przed burzą. Złapałam za wstążkę, którą odwiązałam i odłożyłam ją na stolik. Powoli uniosłam pokrywę pudełka i zobaczyłam jeden z najnowszych telefonów amerykańskiej marki smartfonów. Spojrzałam na Toma.

- Po co kupiłeś mi nowy telefon? - zapytałam zaskoczona.

- Zdarzył się wypadek. Jason bawił się twoim telefonem i niestety wypadł mu jak schodził po schodach. Szkło pękło i to na milion kawałeczków, więc kupiłem ci nowy.

- Ale pamiętam jak wrzucałam go do swojej torebki. - mruknęłam wstając z siedzenia. Wzięłam swoją torebkę i zajrzałam do niej. Nie było mojego telefonu tylko etui. Czy tak bardzo byłam pochłonięta swoimi myślami, że nie zauważyłam, że spakowałam samo etui.

- Musiałaś się pomylić, ale nie martw się już tym starym telefonem. Masz nowy, lepszy smartfon.

- Wydawało mi się, że na prawdę tam był. - westchnęłam i usiadłam na siedzeniu. - Tylko moje wszystkie zdjęcia przepadły. Miałam tam dużo ważnych kontaktów.

- Zajmę się tym jak wrócimy z wakacji. Może będzie można coś odzyskać.

- Dobrze, dziękuję. - odparłam.

Nie miałam zamiaru bawić się teraz tym telefonem. Chciałam na spokojnie przyjechać do hotelu i wtedy go uruchomić. Zdziwiłam się tylko jednym, dlaczego Jason nie powiedział mi o tym, że zepsuł mój telefon. Może się bał, ale nie. On przecież bardziej mnie kocha i z każdym problemem biegnie do mnie.

Do końca lotu nie odzywaliśmy się do siebie. Jason spał, to dobrze. Pewnie cały czas pytałby się mnie kiedy wylądujemy. Spoglądałam tylko na chmury za okienkiem. Chciałam żeby ten lot się dłużył w nieskończoność, bo jeśli będziemy zbyt wcześnie mogę być pewna, że skończę dziś źle. Jak mogłabym uniknąć nocy z Tomem? Nie mam pomysłu.

Odetchnęłam z ulgą kiedy wylądowaliśmy na lotnisku. Kiedyś było tyle katastrof lotniczych, że lot wywołuje u mnie teraz strach i dziękuję Bogu, że wylądowaliśmy szczęśliwie. Poszłam obudzić mojego synka. Gdy otworzył oczka było widać, że jest bardzo zaspany. Ucałowałam go w czoło.

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz