Rozdział 49.

942 58 7
                                    

Ariana. 

To był dla mnie trudny czas. Byłam w sobie zamknięta tak bardzo jak jeszcze nigdy. Leżałam całymi dniami w łóżku. Dopiero gdy poczułam, że moje włosy są tłuste, a ciało nie pachnie najlepiej szłam do łazienki by wziąć krótki prysznic i wracałam do pokoju żeby znów zakopać się pod stosem poduszek.

A Justin? Nie mógł znieść tego jak cholernie jestem w sobie zamknięta po całym zdarzeniu. Odpychałam go, taka była prawda. Odpychałam od siebie każdego. Moi rodzice nie wiedzieli co się stało. Justin zakazał mi mówienia prawdy. Zresztą moi rodzice nie byliby zadowoleni z tego, że aż tak bardzo kłamie. Zraniłoby to ich. 

Dostałam nauczanie domowe. Nie byłam poważnie chora jak inni tylko moi rodzice stwierdzili, że tak będzie lepiej. Miałam wylecieć dzisiaj do Los Angeles, do mojego brata. Głównie chciałam tam jechać, aby spotkać się z Justinem. Chciałam z nim porozmawiać, poważnie. Chciałam żebyśmy odbyli rozmowę jak dorośli ludzie. Potrzebowałam tego.

Stałam właśnie przed drzwiami od domu mojego starszego braciszka. Czekałam, aż w końcu mi otworzy. Nie ma jeszcze południa, więc pewnie dopiero zbiera się z łóżka. Nareszcie po kilku minutach czekania drzwi się przede mną otworzyły. Mój braciszek był zaspany i to w dodatku ubrany tylko w samą bieliznę.

- Pomyśl sobie co by było gdyby to była sąsiadka. - zaśmiałam się.

- Ta z naprzeciwka? Pewnie rzuciłaby się na mnie, bo mąż nie daje jej za wielu wrażeń. - odparł rozbawiony.

- Zostaw jej męża w spokoju. - zachichotałam.

Zaprosił mnie do środka i pomógł mi w wniesieniu walizki. W sumie nic tutaj się nie zmieniło, no może troszkę. Napewno jest większy bałagan, ale tak to nic szczególnie nowego się tutaj nie wyróżnia.

- Jesteś może głodna? - zapytał.

- Nawet nie wiesz jak bardzo, przespałam cały lot i nic nie zjadłam. - westchnęłam.

- Biedactwo, w takim razie na co masz ochotę? - zapytał.

- W sumie dawno nie jadłam naleśników, a wiesz, że uwielbiam naleśniki twojej roboty.

- Masz szczęście, że akurat mam składniki, bo inaczej zapieprzałabyś do sklepu po składniki do swojej zachcianki.

- Tu do sklepu nie ma wcale daleko, masz nutellę, prawda? - zapytałam idąc z nim do kuchni.

- Coś się znajdzie. - uśmiechnął się.

Usiadłam przy wysepce kuchennej. Obserwowałam poczynania mojego brata. Nie lubił gdy ktoś mu się wtrącał do jego pracy. Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a i wyjęłam swój telefon z kieszeni spodni. Odczytałam wiadomość.

Justin ❤️🤴: Dotarłaś już skarbie?

Ja: Tak, jestem już w domu u brata.

Justin ❤️🤴: Spotkasz się dziś ze mną?

Ja: Nie wiem czy uda mi się wyjść samej, ale spróbuję

Justin ❤️🤴: Cieszę się, pisz kiedy wyjdziesz. Przyjadę po ciebie 😘

- A kto to ten Justin? - niemalże podskoczyłam na krześle słysząc głos brata.

- Um, to tylko kolega. - odparłam wychodząc z wiadomości w telefonie.

- Kolega przy którym masz emotkę serduszka między innymi, tak?

- Nie mów nic rodzicom proszę, oni mnie za to zabiją chyba.

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz