2: Prolog

610 54 12
                                    

Justin.

Minęło już tyle godzin, dni, miesięcy. Trudno byłoby je zliczyć z pamięci, ale wiedziałem, że minęło jakieś dwa lata odkąd dostałem wyrok. Miałem postawione głównie tylko dwa zarzuty. Zabójstwo i sprzedaż narkotyków. Jedyną dziwną rzeczą jest to, że nie dowiedzieli się o sprzedaży broni nielegalnie. Pewnie gdyby jeszcze dołożyli mi nie wyszedłbym już w ogóle z więzienia, a tak mam tylko 25 lat do odsiadki. 

Na początku przetrzymywali mnie w zwykłym areszcie, aż do czasu rozprawy, a później trafiłem do zakładu karnego w San Quentin. Na początku nie mogłem się przyzwyczaić do zimnej ściany, twardego łóżka. Miałem szczęście, bo dostałem osobną celę, więc nie musiałem się z nikim męczyć ani znosić kogoś, chociaż i tak słyszałem różne rozmowy i różne głosy.

Na początku dostałem pomarańczowy uniform z jakimś numerkiem. Tak właśnie wyglądali tu wszyscy więźniowie. Pomarańczowy uniform i numerek na nim. Wiele osób miało tu tatuaże. Na początku od razu się zakolegowałem z jednym takim murzynem. Dowiedziałem się, że dostał wyrok za usiłowanie zabójstwa, ponieważ ktoś wykorzystał jego dziewczynę czy jakoś tak.

Moim zdaniem to sprawa honorowa. Gdyby ktoś skrzywdził moją Arianę to zabiłbym gnoja od razu. Nie zastanawiałbym się ani chwili nad tym czy mam go zabić. W takich sytuacjach sprawa jest prosta. Żaden mężczyzna nie ma prawa krzywdzić kobiet.

Na początku siedziałem tylko w celi i patrzyłem się w sufit. Mój dzień wyglądał tak, że rano wstawałem, dostawałem śniadanie, leżałem, potem obiad, leżałem, kolacja, szybkie wyjęcie pod prysznic, cisza nocna. To było moje życie przez trzy pierwsze miesiące.

Później zacząłem chodzić na stołówkę gdzie większość więźniów jadła. Pewnie nie dawałem żadnych oznak niebezpieczeństwa i dlatego dostałem zezwolenie na chodzenie na stołówkę. Chyba nie myślą, że jestem, aż tak głupi, aby nie zobaczyć kamerki w celi.

Co miałam miesiąc dostałem listy. Głównie to były listy od mojej mamy, których nie czytałem, bo nie chciałem, a inne listy były od Brandona. Czytałem je, bo chciałem się dowiedzieć jak im idzie. A jeszcze inne listy były od Ariany. Nie czytałem ich, wrzucałem je od razu. Nie chciałem widzieć jej pisma. Nie chciałem znać jej uczuć. Chciałem usunąć ją ze swojego życia.

Pewnie gdy za jakieś 23 lata wyjdę z tego więzienia ona będzie cudowną żoną i matką, a ja w zasadzie będę nikim dla świata i nikim dla niej. Prędzej czy później o mnie zapomni. I tak właśnie myślałem. Po siedmiu miesiącach listy od Ariany przestały przychodzić. Zapomniała o mnie.

Siedziałem w tej chwili z Troye'm na stołówce. Jedzenie nigdy nie wyglądało tutaj apetycznie. Wszystko wyglądało jak jedna wielka papka, którą miałeś się za chwilę otruć. Nic dziwnego. Pewnie chcieliby, aby połowa więźniów była otruta. Nikt nie chce się użerać z jedną i tą samą osobą do końca życia.

- Wychodzisz dzisiaj na boisko? - zapytał.

- Nie, podobno mam mieć jakąś rozmowę, chuj wie czego chcą ode mnie te psy.

- Wiesz może mają jakieś nowe fakty w twojej sprawie. Często robią tak, że wznawiają stare sprawy. Raz jednego gościa trzymali tu 15 lat, a później okazał się niewinny.

- Nie sądzę, raczej czegoś chcą.

- W sumie racja. Na pewno po dwóch latach nie zajęliby się znowu twoją sprawą, jak juz coś to pewnie po jakiś dziesięciu latach. 

Nagle podszedł do nas strażnik, który był jednym z dyżurujących na stołówce. Było ich łącznie dziesięciu, bo połowa z nich na pewno nie mogłaby zapanować nad tą całą grupą, która była liczna. Każdy u odsiadywał inny wyrok, ale każdy miał tutaj długi wyrok. 

- Pójdziesz ze mną Bieber, tylko grzecznie bo nie chcę cię prowadzić w kajdankach. - powiedział poważnym tonem. 

- Powodzenia stary. - odparł Troye gdy wstałem z ławki. 

Wyszedłem ze stołówki wraz z strażnikiem, który prowadził mnie przez jakiś wąski korytarz. Wszedł ze mną do jakiejś sali, która była duża i siedziało przy nim kilku mężczyzn. Co jeden miał inny mundur. Zostałem tam z nimi gdy strażnik wyszedł nie wiedząc o co może chodzić. 

Hejj, powracam do was z drugą częścią "You are only mine". Mam nadzieję, że przez ten czas nie zapomnieliście o tej książce. Starałam się aby przebieg wydarzeń był dla was zaskoczeniem, a jak już obiecałam jutro, czy 6 grudnia w Mikołajki pojawi się maraton składający się z 4 rozdziałów [ 1400-1800 słów]. Rozdziały będą się pojawiać co dziesięć minut od godziny 20.00. Liczę na waszą aktywność kochani oraz życzę wam miłych wrażeń.

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz