2: Rozdział 11.

574 28 7
                                    

Justin.

Nadeszła sobota, czyli dzień, który był bardzo wyczekiwany dla naszego zespołu. Impreza, nowe znajomości, powrót do gry oraz ta nieszczęsna Sofia. Dlaczego akurat z nią musze się tam wybrać? Byłoby mi lepiej bez kobiety, bo jeśli chodzi o sprawy broni i narkotyków to kobiety robią za drugoplanowe role, czyli słodkie dziwki, które robią dobrą robotę w towarzystwie. Ariany nigdy nie mieszałem w to towarzystwo. Zresztą chcę z tym skończyć. To co robię dla FBI to tylko przepustka do tego by być wolnym. Moja karta wtedy będzie pusta.

W środowisku gangów, czołowych ludzi w świecie narkotyków imprezy nie wyglądają jak zwykłe klubowe party, dyskoteki. Tutaj ludzie załatwiają interesy, a czasami nawet ktoś ginie, ale potajemnie. Byłem zmuszony żeby założyć garnitur i do tego jeszcze krawat. Nigdy nie miałem na sobie garnituru, no może założyłem gdzieś z raz, ale to tyle. Wolę założyć zwykłą koszule i spodnie niż ubierać sie jak biznesmen. Oczywiście kochanej Sofii musieli zrobić fryzurę, makijaż, pomóc jej założyć czerwoną suknię. Po co ten cały cyrk? A no tak, pracownicy FBI idą na imprezę praktycznie w ogóle nie proszeni. Gdyby nie ja nic by nie mieli.

Siedziałem na kanapie paląc papierosa. Czekałem na Sofię, która jeszcze rozmawiała z jakimś mężczyzną. Pewnie udzielał jej wskazówek bo co taka dziewczynka może wiedzieć o takim świecie. Jest wredna, to prawda, ale tam trzeba mieć silny charakter i dobrze składać słowa. Nie chcę mieć jakiś problemów przez to, że coś powie nie tak. Zdaję sobie sprawę, że ludzie gdy mnie zobaczą będą podejrzliwi. Nikt tak łatwo nie wychodzi z więzienia i w dodatku porusza się normalnie po ulicach. To ich bedzie nurtować.

Oczywicie ja sam byłem można by powiedzieć na dywaniku i słuchałem rad jakiegoś gościa jak mam się zachowywać i co mam odpowiadać, ale ja mam swoj rozum. O wiele bardziej od nich wiem jak to wszystko działa. Byłem zasmucony tylko z tego powodu, że nie dali nam jakiejś obstawy, ale Sofia ma schowaną broń, więc jak coś się wydarzy to z moich rąk zginie kilkoro ludzi. Gdy wyszła zgasiłam papierosa i spojrzałem na nią. Nie raczyłem nawet obdarzyć ją komplementem. Nie lubię jej, ale wygląda przyzwoicie.

- Nareszcie. Nasz cenny czas leci, więc jedziemy już. - powiedziałem spoglądając na nią.

- Nie zależy ci na tym żebym wyglądała przy tobie dobrze?

- Wyglądasz przyzwoicie, ale nie cudownie. Tam skarbie ludzie nie biorą swoich żon, sióstr, córek tylko dziwki, bo lubią mieć dobrą zabawę po imprezie, a tobie to trochę do niej brakuje. - skomentowałem. - Idziemy.

To oczywiste, że mężczyzna musi być ubrany w garnitur, ale nie wiem po co dali jej taką krzykliwą stylizację. Zdecydowanie nie znają się tu na niczym i jeszcze dziwią się dlaczego nie potrafią złapać przestępców. Myślą zupełnie inaczej niż cały świat gangsterów. Są zbyt bardzo pozbawieni jakiejkolwiek wyobraźni.

Wyszliśmy z budynku, pod którym czekało już na nas czarne Lamborghini. Co jak co, ale o dobry samochód umieją zadbać. Nie raczyłem nawet być dżentelmenem dla tej szmaty, nie lubię jej. Nasz kierowca otworzył jej drzwi od samochodu a ja poradziłem sobie sam siadając po drugiej stronie. Całą drogę do miejsca imprezy nie odezwałem się do niej ani słowem. Jeśli ktokolwiek coś spieprzy to będzie jej wina.

Kiedy byliśmy na miejscu kazałem jej żeby siedziała w samochodzie. Wyszedłem pierwszy i otworzyłem jej drzwi. Zrobiłem to na pokaz, bo normalnie nie otworzyłbym jej drzwi w życiu. Przed wejściem do budynku wyciągnąłem specjalnie zaproszenie, które dostałem na tą imprezę. Bez zaproszenia i znajomości to można zostać wyproszonym raz dwa, a konkretnie to dostać kulką w łeb.

Weszliśmy do środka. Nie wiedziałem nawet od czego mam zacząć. Trochę mnie nie było w tym biznesie, więc jestem pewny, że pojawiły się zupełnie nowe twarze. Na początku wzięliśmy po kieliszku szampana. Obserwowałem dyskretnie do kogo mógłbym zagadać żeby dowiedzieć się czegokolwiek.

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz