Rozdział 36.

1.3K 94 10
                                    

Ariana.

Minął już tydzień odkąd jesteśmy na wyspie. Został nam tylko weekend i w poniedziałek rano wracamy do USA. Przez ostatnie dni bardzo zbliżyłam się do Justina. Polubiłam go i wszystkie jego złe strony nikły jak za mgłą. W tej chwili leżałam z nim w łóżku mocno wtulona w niego. Dzisiaj był ten dzień, w którym kończę swoje 17 lat. Nie zdziwię się jeśli nikt nie powie mi dzisiaj "Wszystkiego najlepszego".

- Dzień dobry aniołku. - wyrwał mnie z moich rozmyśleń głos Justina. - O czym tam myślałaś? - zapytał.

- O tym co będziemy dzisiaj robić.

- Chcesz wiedzieć?

- Tak, jestem ciekawa.

- To pierwsze rządam informacji od ciebie. Gdzie się podziała moja karta płatnicza?

- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami kłamiąc.

- A komu wczoraj ją dałem?

- Tego też nie wiem. - zachichotałam.

- Tak? - spojrzał na mnie pytająco zawisając nade mną.

- Przecież mówię że nie.

- A ja myślę, że ty dobrze wiesz gdzie jest moja karta. - odparł i zaczął mnie łaskotać w okolicach a ja zaczęłam się rzucać po łóżku. Próbowałam zepchnąć jego dłonie, ale tylko śmiałam się głośno próbując złapać oddech.

- Justin przestań! - krzyknęłam śmiejąc się.

- To jeszcze nie koniec. - ostrzegł przewracając mnie na brzuch i zaczął mnie mocniej łaskotać, a ja miałam że wpadnę zaraz z łóżka. Przypadkiem uniosłam swoją pupę wyżej i otarłam się o jego krocze. Modlilam się w duchu tylko o to żeby tego nie poczuł.  - Nie wiesz gdzie jest karta? - zapytał ponownie.

- Schowałam ją do małej kieszonki w swojej walizce. - odparłam.

- Grzeczna dziewczynka. - powiedział wstając ze mnie i idąc do mojej walizki skąd wyciągnął kartę. - Na co masz dzisiaj ochotę?

- Możemy zostać dzisiaj w domku? - zapytałam.

- Nie chcesz nigdzie iść? Dzisiaj miałem zaplanowane coś wyjątkowego.

- A co to?

- Jeśli pójdziesz to się dowiesz.

- No dobrze pójdę. - westchnęłam. - Która godzina? - zapytałam.

- Już prawie południe. Pójdziemy na obiad do tej knajpki niedaleko, dobrze?

- Nie, nie chcę już typowo morskiego jedzenia. Chodźmy dziś na pizzę. Na dużą pizzę.

- I do tego frytki?

- Czytasz mi w myślach. - zachichotałam.

- Okej. Idź się przygotowuj, a ja muszę porozmawiać ze swoim kumplem.

Z komody wyjęłam czystą białą bieliznę dla siebie oraz plisowaną białą spódniczkę i do tego błękitną bluzeczkę na ramiączkach. W łazience przebrałam się i zrobiłam sobie delikatny makijaż żeby jakoś wyglądać przy ludziach. Małe krostki przykryłam korektorem i przypudrowałam całą twarz. Poprawiłam brwi i nałożyłam tusz na rzęsy. Na swoje usta dałam słodziutki różowy błyszczyk, który bardzo polubiłam. Smakuje jak moje ulubione cukierki, które kocham jeść. Wyszłam z łazienki gotowa i o dziwo Justin też był już ubrany. Spojrzał na mnie dziwnie jakby coś nie pasowało mu w moim ubiorze.

- Coś nie tak? - zapytałam.

- Nie uważasz, że ta spódniczka jest zbyt krótka?

- Ma odpowiednią długość. - odparłam spoglądając na siebie w lustrze. - Poza tym sam mi ją kupiłeś.

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz