Epilog

816 67 8
                                    

Minął tydzień odkąd Justin został zamknięty w areszcie. Mój organizm osłabł przez wydarzenia, które się działy i kilka dni spędziłam w szpitalu pod okiem lekarzy. Stwierdzono u mnie duże ryzyko utraty ciąży, więc dostałam zalecenie, że najbliższe dziewięć miesięcy będę musiała przeleżeć w łóżku. Nie dosłownie, ale u mnie będą wskazane tylko spacerki, zero noszenia ciężkich rzeczy, witaminy, zdrowe odżywianie i zero stresu co było u mnie teraz niemożliwe. 

Emma, mama Justina informowała mnie o wszystkim co się działo z Justinem. Nie mogła uwierzyć w oskarżenia jakie dostał jej syn, ale ja uwierzyłam, bo to wszystko było prawdą. Justin nic nie powiedział swojej mamie. Wiedziałam o tym i w pewnym momencie chciałam jej powiedzieć wszystko, ale to Justin powinien wyznać jej wszystko. Nie chcę, aby ta kobieta cierpiała, bo moim zdaniem jest dobrą matką tylko Justin pogubił się w tym świecie. Wiele razy mówiłam mu żeby z tym skończył, ale jemu nie pomogło nawet to, że mogłam zginąć przez jego sprawy. 

Po krótkim czasie Justin przyznał się do wszystkiego. Emma wynajęła mu jednego z najlepszych adwokatów w mieście, ale on po jednym spotkaniu z nim na drugi dzień przyznał się do wszystkiego i niestety adwokat nie mógł nic z tym zrobić, ja nawet nie mogłam mieć na niego wpływu. Jak mógł się do tego przyznać? Przecież ja go już nigdy nie zobaczę. A nasze dziecko? Będzie żyło bez ojca? Wiem, że o tym nie wie, ale powinien walczyć. Udałam się dzisiaj do aresztu z adwokatem. Chciałam zobaczyć się z Justinem i porozmawiać z nim bo było to dla mnie cholernie ważne. 

Mój brzuch był jeszcze płaski i w żadnym stopniu się nie zmienił. Za kilka dni właśnie miałam mieć wizytę z Megan. W moim stanie konsultacje ginekologiczne będą wskazane bardzo często. Czułam potrzebę, aby mu powiedzieć o tym, że będę miała dziecko. Wiem, że i tak już to nic nie zmieni. Gdyby się nie przyznał mógłby zawalczyć. Adwokat mógłby go bronić, ale na to już za późno.

Dostałam zezwolenie na widzenie z Justinem, ale nie mogłam go dotknąć. Widzenie było przez szybę. Mogliśmy tylko że sobą chwilę porozmawiać. Weszłam do pomieszczenia lekko wystraszona ponieważ nikogo tu nie było. Usiadłam na krześle, które nie było zbyt wygodne. Po chwili zobaczyłam Justina, miał już duży zarost. Jego twarz była blada, a włosy niezadbane. Wyglądał jak nie Justin. Tak bardzo chciałam go przytulić. Tak bardzo za nim tęsknię. Wzięłam słuchawkę do dłoni i przyłożyłam do ucha.

- Hej-j. - powiedziałam, a on dopiero poniósł słuchawkę i nic mi nie odpowiedział. - Justin, dlaczego nic nie mówisz? - zapytałam, a on dalej był cicho. - Kochanie...

- Nie trać tutaj czasu Ariana, nie wyjdę nigdy z więzienia, więc zapomnij o mnie, najlepiej o wszystkim. - odparł.

- Justin, ale co ty mówisz? Pomogę ci, zobaczysz.

- Dom jest twój. Więcej powie ci mój najlepszy przyjaciel, wiesz który. - powiedział tak jakby ktoś słuchał każdego jego słowa.

- Justin, przestań proszę.

- Nie przychodź tutaj już nigdy i zacznij żyć swoim życiem. - powiedział oschle. - Wyjdź stąd. - dodał i odłożył słuchawkę wstając z krzesła.

- Justin! - krzyknęłam wstając z krzesła. - Nie rozumiesz? Wyjdziesz stąd! - krzyknęłam głośno. - Porozmawiaj że mną! - uderzyłam w szybę powodując, że spojrzał na mnie. - Będziemy mieli dziecko! - krzyknęłam głośno widząc jak wychodzi przez drzwi.

Mój obraz był rozmazany przez moje łzy. Myślałam, że wróci tu i usiądziemy, porozmawiamy. Wpatrywałam się w drzwi płacząc i miałam nadzieję, że za chwilę wróci do mnie, ale nie przyszedł, nikt nie wszedł przez drzwi. Jakiś mężczyzna kazał mi wyjść. Byłam wstrząśnięta tym co się stało. Analizowałam słowa Justina i nie mogłam uwierzyć, że tak łatwo zrezygnował.

Pamiętam jak mówił mi, że kocha mnie najbardziej na świecie i nigdy nie pokochałby kogoś innego tak jak mnie. Byłam jego słodką obsesją, uzależnieniem, jego panią, a teraz nie ma już nic, pozostało mi tylko czekać bo czas mógł uratować tylko moje zranione serce.

- KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ -

chyba nie mogę uwierzyć w to, że skończyłam książkę! mogę to powiedzieć. jestem z siebie dumna! czasami było mi ciężko skleić jakiekolwiek zdanie, ale dotrwałam do chwili, którą miałam już w głowie w chwili pisania prologu. to była historia, którą chciałam zrealizować, to była historia, którą pokochałam i oddałam jej serce. i nie bójcie się, bo to nie koniec, czeka was dokończenie tej pięknej historii

każda gwiazdka i każdy komentarz to był powód mojego uśmiechu, dzięki któremu miałam chęć do tworzenia każdego zdanie w tej książce.
dziękuję mój drogi czytelniku!!!

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz