Justin.
Cały dzień przesiedziałem w domu nie mając nic do roboty. Nie miałam żadnych wiadomości i nic w zasadzie się nie działo. Czekałem tylko na sygnał od Brandona kiedy będę mógł wreszcie przyjechać do miejsca jego pracy by porozmawiać z gościem, który zapewni mi za pewnie sporą dawkę informacji.
No może nic się nie działo poza tym, że moja mama wydzwaniała do mnie chyba z kilkadziesiąt razy mówiąc o tym jak bardzo nie może się doczekać tego by mnie zobaczyć. Miałem przyjechać po nią późnym wieczorem na lotnisko, więc miałem spokojnie czas na to by załatwić swoje sprawy.
Po południu dostałem wiadomość od Brandona z dokładną godziną, o której mam się zjawić w warsztacie. Nie wiedziałem kto jest tym gościem, który sprzeda mi informacje, ale w ogóle byłem zadowolony z tego, że będę mógł uzyskać te informacje, bo nie ukrywam tego, że bardzo mocno zależy mi na tym, aby jak najszybciej zakończyć sprawę z FBI i zostać oczyszczony z wszystkich zarzutów, bo tylko wtedy będę mógł się postarać o kobietę mojego życia. Ariana wciąż jest moja.
Kiedy zobaczyłem, że na zegarze jest już godzina 18.40, a za oknem zrobiło się już trochę ciemno wstałem z łóżka, po krótkiej drzemce. Założyłem na siebie byle jakie ubrania, bo miałem wyjebane na to jak wyglądam. Pewnie większość pod jaranych mną dziewczynek myśli, że specjalnie marnuję czas by wyglądać zabójczo, ale ja wyglądam tak nawet gdy wstanę z łóżka, dostałem takie geny.
Chwyciłem za kluczyki do samochodu i wyszedłem z domu zamykając główne drzwi. Wsiadłem do swojego Audi i pojechałem w stronę warsztatu, w którym pracował Brandon. Drogę wskazywał mi GPS, bo sam nie dotarłbym w to wskazane miejsce do północy.
Droga zajęła mi kilkanaście minut, bo na szczęście o tej godzinie nie było już korków. Zatrzymałem samochód tuż przed warsztatem, z którego biło mocne światło. Wysiadłem z samochodu i wszedłem do środka budynku. Nie było tam nikogo oprócz Brandona, który grzebał pod maską jakiegoś starego gruchota.
- Siema. - przywitałem się. - Gdzie ten twój informator? - zapytałem.
- Przyjedzie za chwilę. Chyba nic ci się nie stanie jeśli poczekasz kilka minut.
- Nie, ale muszę jeszcze jechać po matkę na lotnisko.
- Usiądź gdzieś sobie, chociaż wszędzie tu jest smar.
- Postoję. - odparłem zaczynając się rozglądać po warsztacie. Niby normalne miejsce, a jednak coś tutaj zaczynało wzbudzać moje podejrzenia. Brandon zawsze lubił mieszać się w czarne sprawy i nie sądzę żeby przez tą swoją dziewczynę w ciąży stał się nagle grzecznym chłopcem. Coś tutaj jest nie tak albo to już ja mam jakieś schizy.
Oglądałem z nudów jakiś samochód, który czekał na naprawę, a kiedy usłyszałem dźwięk zasuwanej bramy wjazdowej odwróciłem się w stronę źródła dźwięku i byłem zaskoczony osobą, którą zobaczyłem. Na chwilę spojrzałem na Brandona, który dalej robił coś pod maską samochodu nie zważając nawet na to, że ktoś wszedł do warsztatu.
- Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę. - powiedziałem.
- A ja wręcz przeciwnie. Miałem nadzieję, że prędzej czy później i tak się spotkamy.
- Nie przyjechałem tu Louis aby rozmawiać z tobą o przeszłości. Chcę zdobyć informacje i to wszystko.
- Może wyjdźmy stąd żeby Brandon nie miał nic na sumieniu.
- Idę na papierosa, więc porozmawiajcie tu. - powiedział jakby nigdy Brandon i wyszedł na zewnątrz biorąc ze sobą paczkę fajek i zapalniczkę.
CZYTASZ
You are only mine || ZAWIESZONE
FanfictionPoznałem ją przypadkiem, ale jedna chwila sprawiła, że zapragnąłem by ją posiadać. Jej uśmiech, ciało, uroda sprawiało, że moje zmysły wariowały, a gdy mogłem słuchać jej głosu byłem szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Pokochałem dziewczynę, nie znając...