Rozdział 14.

2K 104 2
                                    

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Justin

Przez ostatni miesiąc byłem bardzo ostrożny. Pewnie pomyślała, że dam jej już spokój, ale swoją ucieczką pogorszyła nasze relacje i narobiła mi kilka problemów. Oczywiście gdy przyjdzie pora za swoje złe zachowanie przeprosi. Dalej mogłem ją obserwować przez kamery, które były umieszczone w jej całym domu, no może oprócz łazienki. To co najlepsze sprawdzę osobiście.

Byłem także u swojej mamy. Długo jej nie widziałem. Miałem też do niej malutką prośbę. Chciałem żeby użyczyła mi domu po moim dziadku i babci. Oczywiście wprowadzę tam kilka zmian. Jest to zacisze a najbliższy sąsiad znajduje się jakieś 5 kilometrów dalej. Myślę, że to będzie idealny dom na naszej dwójki. Gdy tylko Ari zrozumie że jest moja i, że mnie kocha przeniesiemy się do dużego miasta. Teraz obawiam się, że znów będzie chciała mi uciec. Taka sytuacja nie może powtórzyć się kolejny raz. Oczywiście moja kochana mamusia zgodziła się.

Zawsze była dobrą kobietą, a ten jebany sukinsyn zostawił ją samą zapewnie dla jakiejś dziwki. Oczywiście moja mama myśli, że pracuję w warsztacie samochodowym i zarabiam dobre pieniądze. Cały czas ją okłamuje, ale nie mogę powiedzieć jej prawdy. Wiem, że nie tak mnie wychowała, ale gdyby ojciec nie odszedł od nas nie byłoby potrzeby żebym wpadł w złe towarzysto. Teraz nie mogę się tak po prostu wycofać. Gdy będę z Arianą daleko od tego miasta nad całą naszą grupą będzie czuwał Jason i mój najlepszy kumpel. Jedynie im ufam i także Taylor, ale na razie nikt nie musi wiedzieć kim ona jest. Nikomu o niej nie mówiłem.

Dzisiaj, po miesięcu czekania, odzyskam moją dziewczynkę. Każdy dzień bez niej był okropny. Tym razem mój plan wyjdzie doskonale. Wszystko jest już przygotowane. Jak co tydzień Ariana chodzi na kółko czytelnicze. Zawsze ich grupa spotyka się w innym miejscu. To naprawdę urocze, że moja mała czyta książki. Oczywiście czasami niektóre książki nie są dla niej dobre. Wracając do temu. Wiem, że dzisiejsze spotkanie ma się obyć w uroczej kawiarence na rogu ulicy Glendon Ave. Chyba nic złego się nie stanie jeśli nagle Ariana dostanie wiadomość o tym, że nastąpiła mała zmiana planów. Właśnie przed chwilą wysłałem do niej e-maila z poczty kółka czytelniczego, że spotkanie odbędzie się jednak w innym miejscu.

Jestem szczęśliwy, że już za chwilę mój mały aniołek będzie w moich ramionach. Byłem już na miejscu. Mały budynek był tak na prawdę przytulną kawiarnią z książkami, którą prowadzi siostra Taylor. Taylor wie o Arianie i dzisiaj pomoże mi. Wyczekiwałem tylko godziny szesnastej. Z niecierpliwieniem sprawdzałem cały czas godzinę na moim zegarku.

- Nie denerwuj się. Ona na pewno przyjdzie. Uważaj tylko na to co robisz.

- Nie martw się.

- Mówię na serio Justin. Wiesz jakie czekają cię konsekwencje?

- Nikt nas nie znajdzie.

- Justin moim zdaniem...

- W dupie mam twoje zdanie. Zdecydowałaś się na to żeby mi pomóc. Nie potrzebuję tego żeby ktoś układał moje życie. Sam wiem co robię.

- Idź już lepiej na zaplecze.

- Wiesz, że ci ufam. Nie zepsuj tego Ti. - powiedziałem wychodząc na zaplecze.

Spojrzałem na zegarek kiedy wybiła godzina szesnasta. Po chwili usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Byłem pewny że to będzie Ariana. Podeszłem bliżej drzwi od zaplecza i przysłuchiwałem się rozmowie.

- Dzień dobry, podać coś?

- Miało w tym miejscu się odbyć kółko czytelnicze, dlaczego nikogo nie ma? - gdy usłyszałem głos Ariany moje serce zabiło szybciej.

- Wszyscy mają być o szesnastej trzydzieści. Przyszłaś bardzo wcześnie.

- Rozumiem. W takim razie poproszę szklankę wody.

Miałem nadzieję, że Taylor teraz mnie nie zawiedzie. Czekałem przez jeden cholerny, długi miesiąc na moją ukochaną więc teraz wszystko musi wyjść idealnie. Czekałem kilka minut, aż na zaplecze przyszła Taylor.

- Zrobiłaś to? - zapytałem.

- Tak, poczekaj tu. Za chwilę stanie się senna. - powiedziała. - Wiesz co robisz? Justin za to może spotkać cię kara.

- Nie bój się Ti, zobaczysz że będziemy szczęśliwi.

- Mam nadzieję.

Taylor wyszła z zaplecza. Miałem poczekać kilka minut, aż środek usypiający dodany do jej wody zacznie działać w jej organiźmie. Znowu będziemy razem. Tym razem w zacisznym miejscu gdzie nikt nas nie znajdzie. Nie mogę już z nią wrócić do domu, w którym byliśmy ostatnio. To był dom, który zbudowałem specjalnie dla niej. W domu moich dziadków nie będzie luksusów. To stare typowo wiejskie budownictwo. Wyszłem z zaplecza z kapturem na głowie. Usiadłem naprzeciwko Ariany i zrzuciłem kaptur z głowy.

- Cześć kochanie. - powiedziałem.

Jej źrenice się rozszerzyły. Wstała z krzesła i pobiegła do drzwi chcąc je otworzyć, ale Taylor wcześniej zamknęła drzwi. Wszystko było idealnie zaplanowane, a ja wiedziałem, że za chwilę zapadnie w głęboki sen i będę mógł wywieźć ją daleko stąd.

- Wypuść mnie dupku! Zadzwonię na policję! - krzyknęła. - Niech pani otworzy te drzwi. Chcę wyjść!

- Skarbie nie krzycz. - podeszłem do niej bliżej.

- Nie zbliżaj się! Teraz opowiem wszystko policji. Zgnijesz w więzieniu! - krzyczała i prawie upadła na podłogę, Ale w porę złapałem ją.

- Jesteś śpiąca.

- Co Ty zrobiłeś? Dlaczego pani nic nie robi? Chcę stąd wyjść.

- Justin. - powiedziała Taylor.

- Zamknij się! - warknąłem w stronę Ti. - Potrzebujesz snu malutka.

- Wypuść mnie.

- Ciii skarbie za chwilę będzie wszystko dobrze.

Z każdą sekundą jej powieki przymykały się, aż w końcu zamknęła swoje śliczne oczka i zasnęła. Wziąłem ją na ręce. Była na prawdę bardzo lekka. Może to i geny, ale jest za lekka. Muszę przypilnować ją.

- Otwieraj tylne drzwi. - mówię.

Wyniosłem moją śpiącą królewnę z tego budynku i położyłem ją na tylnych siedzeniach mojego nowego samochodu. Musiałem znaleźć coś nowego żeby policja niepotrzebnie nie sprawiła mi kłopotów. Przypiąłem ją pasami żeby była bezpieczna i położyłem na nią koc żeby było jej cieplutko.

- Justin wiesz że znów będzie tak samo? - odezwała się Taylor.

- Teraz wszystko będzie inaczej. Nie martw się Ti.

- Justin chodzi mi o twoją chorobę. Będziecie tam sami. Wiesz, że sam nie zapanujesz nad swoim gniewem gdy Ariana zrobi coś źle.

- Nie martw się. Nigdy nie uderzę kobiety swojego życia.

- Justin mówię serio. Jak sam dobrze wiesz dopiero za mówiąc będę mogła przyjechać.

- Gdy będę potrzebował rozmowy zadzwonię do ciebie.

- No dobrze. Uważaj na nią i staraj się nie wybuchać złością.

- Jesteśmy w kontakcie Ti.

Wsiadłem do samochodu. Zwykle nie zapinam pasów, ale nie chcę być za byle gówno zatrzymany przez policje. Czeka mnie długa droga i chcę żeby Ariana cały czas spała. Drzwi i tak są zablokowane ale nie chcę słyszeć jej płaczu i lamentu. Mam nadzieję, że środek który Ti podała Arianie jest dobry. Przez noc będzie o wiele prościej jechać. Mniej policji i mniej samochodów. Jutro będziemy już w swoim domu. Nareszcie. Sprawię, że Ari będzie najszcześliwszą kobietą na całym świecie.

You are only mine || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz