Rozdział 12

36 2 0
                                    

Następny dzień był pochmurny i deszczowy. Anna powiedziała matce, że źle się czuje i że nie pójdzie do szkoły.

-Masz leżeć w łóżku i się kurować.

-Jasne.

-Będę dzwonić co jakiś czas.

-Domyśliłam się-powiedziała obojętnie.

Gdy Emma poszła do pracy, Anna włączyła laptopa i weszła na Facebooka. Było coraz więcej komentarzy i polubień. Zrezygnowała z czytania ich i wyjęła dziennik z torby. Kilka wyrwanych kartek.
Dziewczyna nerwowo przeglądnęła dziennik i torbę w nadziei, że znajdzie brakujące strony, ale bezskutecznie. Ktoś musiał być w jej pokoju, albo to Colin je wyrwał. Po chwili zastanowienia doszła do wniosku, że Colin by czegoś takiego nie zrobił, ale nie była tego do końca pewna.

Postanowiła skorzystać z okazji, że Emmy nie było w domu i przeszukać jej pokój. Wchodząc do pokoju, miała wizję. Osoba w krzakach przed domem z kartkami w ręce. Anna oparła się o ścianę i próbowała poskładać myśli. Nic nie trzymało się kupy. Była pewna że zobaczyła Colina. Mimo tego i tak weszła do sypialni matki. Szuflady w jej pokoju były wypełnione ubraniami. Na szawce nocnej nie znajdowało się nic oprócz lampki i budzika. Na biurku były różne dokumenty. Na kredensie stały poukładane książki. Jednym słowem nie było tam niczego podejrzanego.

Wróciła zawiedziona do pokoju i położyła się. Postanowiła, że nie będzie dłużej symulować i wyjaśni sprawę z Colinem w szkole.

Następnego dnia próbowała zebrać się na odwagę i podejść do niego. Udałoby się to gdyby nie był z Alice. Zrezygnowała i postanowiła, że porozmawia z nim w autobusie.

Lekcje minęły dość szybko. Na przerwach chodziła za chłopakiem, by wiedzieć co robi. Nie robił nic podejrzanego.

Autobus trochę się spóźnił, więc stała razem z Colinem na przystanku. To był idealny moment, aby z nim porozmawiać.

-Wyrwałeś kartki z dziennika Emily?- zapytała bezpośrednio.

-Nie-odpowiedział trochę zaskoczony tym pytaniem.

Odpowiedź wydała się szczera, więc dziewczyna odwróciła wzrok.

-Ktoś je wyrwał?- zapytał.

-Nie twoja sprawa.

-Dlaczego jesteś na mnie zła?

-Nie jestem.

-Jesteś. Zablokowałaś mnie i nie odbierasz telefonu-powiedział gdy już wsiedli.

-Nic nie rozumiesz.

-To mi wytłumacz.

-Skoro tego nie widzisz, to znaczy że jesteś idiotą.

-Może i jestem, ale naprawdę nie wiem o co ci chodzi.

-Może o to, że Cię kocham kretynie!- krzyknęła i wysiadła z autobusu.

Zrobiło się jej lepiej. Wróciła do domu piechotą i była z siebie dumna, że mu to powiedziała, a raczej wykrzyczała. Nie zastanowiła się nad konsekwencjami tego wyznania, ale bez wątpienia było jej lżej.

Ku jej zdziwieniu nie zadzwonił do niej ani razu. Nie przejęła się tym, ale w głębi serca czuła smutek i zawód. Nagle do pokoju weszła Emma.

-Jak było w szkole?

-Normalnie.

-Muszę dzisiaj wyjść.

-Gdzie?

-Mam kolację z klientem.

-O której będziesz?

-Późno więc nie czekaj na mnie.

-Ok.

Annie wydało się podejrzane, że matka nagle wychodzi. Czuła że coś przed nią ukrywała.

Późnym popołudniem ktoś dobijał się do drzwi. Anna wyjrzała przez okno i zobaczyła Colina. Wpadła w panikę.

-Może udam że mnie nie ma-powiedziała szeptem i weszła do kuchni.

-Wiem że tam jesteś. Otwórz. Musimy porozmawiać.

Anna otworzyła drzwi.

-Czego chcesz?- zapytała oschle.

-Muszę ci coś powiedzieć.

-Więc słucham.

-Nie kocham Alice-zaciął się- Tylko ciebię.

-To dlaczego z nią jesteś?

-Ma wpływowych rodziców i pomyślałem, że nam pomoże w śledztwie.

-Powiedziałeś jej?

-Nie, ale ona może nam pomóc.

-Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?

-Chciałem, ale nie chciałaś mnie słuchać.

-Przepraszam...-spuściła wzrok i łzy napłynęły jej do oczu.

Colin przytulił ją i ponownie powiedział, że ją kocha.

-Ja ciebię też-odpowiedziała i mocniej się w niego wtuliła.

Była taka szczęśliwa. Nie spodziewała się takiego zakończenia. Ulżyło jej, gdy Colin powiedział, że nie kocha Alice, ale to nadal było dla niej trudne.

-Co teraz będzie z Alice?-zapytała po chwili.

-Wiem, że to trudne, ale nie mogę z nią tak nagle zerwać.

-Wiem, ale to dla mnie trudne, patrzyć na ciebie i na nią całujących się.

-Mnie też jest wtedy trudno. Czułem się jakbym cię zdradzał, ale ona jest nam potrzebna.

-Wiem-powiedziała cicho.

-Robię to dla dobra śledztwa. Obiecuję, że jak tylko wyciągnę od niej jakieś informację to natychmiast z nią zerwę.

-Dobrze...

-Zaufaj mi.

-Ufam.

-Jest coś o czym musisz wiedzieć.

-Co jest?

-Jak szedłem to widziałem twoją mamę. Zachowywała się jakby na kogoś czekała, więc przyczaiłem się w krzakch i obeswowałem ją. Po chwili przyszedł jakiś facet i zapytał czy ma to o co ją prosił. Odpowiedziała, że tak i dała mimu do ręki jakąś kopertę. Pomyślałem że to mogły być kartki z dziennika Emily.

-To nie możliwe. Nie zrobiła by czegoś takiego.

-Nie wiem, ale wydało mi się to podejrzane.

-Tak, to dziwne.

-Nie chcę jej oskarżać, ale tylko ona miała do niego dostęp skoro był w domu.

-Racja, ale w takim razie po co komu te kartki?

-Nie wiem. Może twoja mama ma jakieś kłopoty.

-Ostatnio nachodził ją jakiś facet i twierdził że jest właścicielem domu.

-Właścicielem?

-Tak.

-Może to jakiś krewny Battisów.

-Nie wiem, ale nie wyglądał przyjaźnie i był do nas wrogo nastawiony.

-Może to on ją szantarzuje.

-To by wyjaśniało dlaczego mama wyrwała kartki, ale dlaczego nie dała mu całego dziennika?

-Może na tych kartkach było zapisane coś szczególnego.

-Możliwe. Nie przeczytałam przecież całego dziennika.

-Trzeba odzyskać te kartki.

-Ale jak?

-Jeszcze nie wiem, ale razem coś wymyślimy.

Ucieczka w umysłWhere stories live. Discover now