Rozdział 36

25 2 0
                                    

***

-Policja nadal nie znalazła Anny- powiedziała zrozpaczona Emma.

-Znajdą ją-powiedział obojętnie.

-Mówiłeś to samo dwa dni temu, a jej nadal nie ma.

-Co mam na to poradzić!-krzyknął.

Emma popatrzyła na niego ze zdziwieniem.

-Przepraszam-powiedział i podszedł do zlewu.

-To ja przepraszam-objęła go w pasie.

-Powinienem cię wspierać, a tymczasem robię ci wyrzuty-powiedział  smutno.

-Nie prawda. Naprawdę mnie wspierasz. Jestem po prostu zdenerwowana.

-Wiem. Jest coś co mogę dla ciebie zrobić?-zapytał z nadzieją w głosie.

-Chyba nie.

-Pójdę dzisiaj do pracy-dodała po chwili.

-Przecież jest sobota.

-Nie szkodzi. I tak nie mam nic innego do roboty, a w pracy przynajmniej nie myślę tyle o Annie.

-Rób jak uważasz.

-Jesteś zły?

-Oczywiście że nie. Jeśli praca ci pomaga to dobrze-pocałował ja czule i uśmiechnął się.

Kobieta wtuliła się w jego pierś i poszła przygotować się do pracy.

***

Tego dnia Teodor skontaktował się z Colinem i poprosił o spotkanie. Po południu spotkali się w kawiarni.

-Czemu chciałeś się spotkać?-zapytał chłopak.

-Sprawdziłem Johnatana.

-To znaczy?

-Ma mieszkanie w Sheaperd  i Sacramento podobno odziedziczone po jego rodzicach. Nie wiem jak mu się udało wszystkich okłamać, ale facet jest dobry w tym co robi. 

-A skrytki?

-Z tego co wiem to ma jedną właśnie w Sacramento, tyle że na fałszywe nazwisko.

-To podejrzane. Po co miałby wynajmować skrytkę na fałszywe nazwisko. Na pewno coś tam ukrywa.

-Bardzo możliwe, ale tego nie możemy być pewni.

-Nie podoba mi się to wszystko-powiedział Colin.

-Mnie też nie, ale nic nie możemy zrobić-westchnął.

-Za łatwo się poddajesz. 

-To co według ciebie powinienem zrobić?-zapytał ironicznie.

-Pojechać do Sacramento.

-I co? Dzień dobry mój bratanek wynajął skrytkę na fałszywe nazwisko, czy mogę ją zobaczyć?-zapytał ironicznie.

Chłopak westchnął i spuścił wzrok.

-Mógłbym coś zdziałać, gdybym miał klucz to skrytki, ale nie mam.

-Jak wygląda taki klucz?-zapytał z lekkim podekscytowaniem.

Teodor pokazał zdjęcie przypadkowego klucza.

-Mógłbym spróbować zdobyć ten klucz-powiedział Colin.

-Jak?

-Pójść do niego do domu, zabrać jego klucze kiedy nie będzie patrzy-mówił niepewnie.

-To brzmi trochę głupio-stwierdził mężczyzna.

-A masz lepszy pomysł?-zapytał ze złością.

Ucieczka w umysłWhere stories live. Discover now