Rozdział 27

29 4 0
                                    

Następnego dnia spotkała się z Teodorem w umówionym wcześniej miejscu.

-Opowiedz mi o tym Johnatanie-powiedział.

-To nowy facet mojej matki. Pamiętasz jak podejrzewałam cię o kradzież kartek z dziennika?

-Tak.

-To on je ukradł. Groził mi. Musiałam powiedzieć że kończe śledztwo.

-Rozumiem.

-Myślę że to on wysyłał SMS,y z twojego numeru.

-Ciekawa teoria.

-Żeby to wszystko potwierdzić potrzebuje infornacje o nim. O jego dzieciństwie i namiary na jego byłą żonę.

-Nie możesz sama go o to zapytać?

-Nie mam gwarancji że powie mi prawdę-powiedziała.

-Dlaczego miałbym ci pomóc?-zapytał po chwili.

-Jeśki on ma jakiś związek z Battisami to równie dobrze może wiedzieć gdzie jest testament.

-Hmmm. Trochę mnie to przekonało.

-Po twojej minie widzę jaj bardzo jesteś zdesperowana- uśmiechnął się.

-Dobrze pomogę ci, ale masz u mnie dług-powiedział w końcu.

-Zrobię wszystko co w mojej mocy by wywiązać się z umowy.

-Dobrze. Trzymam cię za słowo. Apropos dlaczego nie ma z tobą Colina?

-Załatwia sprawy pogrzebu ojca.

-Rozumiem.

-Tylko proszę mu nie mówić o naszym spitkaniu-poprosiła.

-Jak sobie życzysz.

W poniedziałek w szkole Anna była bardzo rozkojarzona. Nie mogła się na niczym skupić. Czekała na informację od Teodora.

-Rozmawiałaś z matką?-zapytał chłopak.

-Tak, ale mi nie uwierzyła-odpowiedziała obojętnie.

-Ale to bez znaczenia-dodała.

-To znaczy?-zapytał zdezorientowany.

-Rozmawiałam z Johnatanem. Zakończyłam śledztwo-jej głos był obojętny.

-Co?-zapytał z niedowierzaniem.

-To nie ma sensu.

-Groził ci?

-Nie bezpośrednio.

-Nie możesz tak po prostu zrezygnować przez jakiegoś faceta.

-Mieszkam z tym facetem pod jednym dachem i nie chcę mu się narażać. To niebezpieczny człowiek.

-Czyli się poddajesz-powiedział bardziej do siebie niż do niej.

-Tak-odpowiedziała.

-Rozumiem- odpowiedział sucho.

-Chcę normalnie żyć. Chcę się z tobą spotykać nie musząc się bać.

-Co będziemy robić skoro nie ma już sledztwa?

-Nie wiem. Zachowywać się po prostu jak normalna para.

-Ale to śledztwo nas połączyło.

Do Anny dopiero po chwili dotarło znaczenie tych słów.

-Chcesz powiedzieć, że byłeś ze mną tylko ze względu na śledztwo-zapytała poniesionym głosem.

Nic nie odpowiedział. Dla Anny brak odpowiedzi był dość jasny. Nic nie mówiąc poszła. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała, a raczej w to czego nie usłyszała. Była wściekła na Colina. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego.

Ucieczka w umysłWhere stories live. Discover now