Rozdział 26

24 2 0
                                    

Anna nie spała prawie całą noc. Bała się że Johnatan przyjdzie do niej w nocy. Zeszła na dół na śniadanie. W kuchni zastała Jonatana. Serce szybciej jej zabiło.

-Dzień dobry-powiedział jakby nigdy nic.

-Cześć- odpowiedziała prawie szeptem.

-Zrobiłem ci kawę z mleczkiem i cynamonem. Tak jak lubisz.

-Dzięki.

-Czemu mówisz tak cicho?

-Gardło mnie boli-skłamała.

-Zarzyj sobie coś.

-Wiem-odpowiedziała.

Wypiła kawę i poszła na autobus.

-Cześć-powiedział radośnie Colin.

-Cześć-odpowiedziała.

-Coś się stało?

-Wszystko okey. Tylko kiepsko spałam.

-Biedactwo-powiedział czule.

-E tam.

-Mówiłaś że masz zdjęcia dziennika.

-Tak-wyjęła telefon i weszła w galerie.

Przez parę minut szukała zdjęć, ale ich nie znalazła.

-Były tutaj-powiedziała zdenerwowana.

-Jesteś pewna?

-Tak. Nie jestem wariatką. Musiał je usunąć.

-Kto?

-Johantan.

-Kiedy?

-Jak spałam. Cholera.

-Nie pamiętasz co na nich było?

-Nie zdąrzyłam ich przeczytać.

-No to mamy problem.

-Zwolnie się dzisiaj wcześniej i tym razem je zabiorę.

-To niebezpieczne. Skoro wie że je widziałaś.

-Jest w pracy. Nie wie że wyjdę wcześniej, a nawet gdyby się dowiedział to zanim by przyjechał, to ja już dawno będę je mieć.

-Skoro tak myślisz, tylko uważaj na siebie.

-Ja zawsze uważam-wyszczerzyła się.

Wróciła do domu trzy godziny wcześniej. Zabrała klucze i weszła do gabinetu. Otworzyła szufladę i wyjęła kopertę. Odwróciła się.

-Witaj Anno-powiedział Johnatan.

Nic nie odpowiedziała. Stała jak posąg i patrzyła na niego.

-Co tu robisz?-jego głos był spokojny.

-Kim jesteś?-zapytała.

-Kim jestem?-powtórzył.

-A ty?-zapytał.

-Ja?

-Tak.

-Nie jestem oszustką w przeciwieństwie do ciebie.

-Ale jesteś złodzejką.

-To co innego-powiedziała niepewnie.

-A mnie się wydaje że nawet gorsze-jego głos był spokojny.

-Skąd masz te kartki?-zapytała.

-Hmmm. Powiedzmy że po to byś nie rozkopywała przeszłość.

Ucieczka w umysłWhere stories live. Discover now