Rozdział 38

40 4 1
                                    

***

Następnego dnia po szkole Colin i Lucy poszli na policję. Chłopak był bardzo podekscytowany swoim odkryciem.

-Chyba wiem gdzie jest Anna-powiedział szybko.

-Tak?-zapytał niepewnie policjant.

-Ona jest w piwnicy w domu.

-Przecież tam byłem i nie było tam nikogo- dziwnie na niego popatrzył.

-Mógł ją przenieść-nie ustępował Colin.

-Pan Clark nie wiedział że będę u niego. Nie mógł więc jak to nazwałeś "przenieść" Anny.

-Ona tam jest. Widziałem jak niósł do piwnicy tacę z jedzeniem. Chyba nie po to by zjeść kolację-powiedział ironicznie.

-Jak mogłeś to zobaczyć?-zapytał z podejrzeniem.

-Ja ten...

-Włamałeś się do domu tak?-dokończył za niego policjant.

Nie odpowiedział.

-Wiesz że to przestępstwo?

-Nie, jeśli miałem powód-powiedział.

-A jakiż to miałeś powód?

-Szukałem jakiś notatek Anny i przez przypadek zobaczyłem Johnatana. Znaczy pana Clarka.

Popatrzył na niego podejrzliwie.

-Niczego nie ukradłem-sprostował.

-O to muszę zapytać pana Clarka.

-Nie może pan. Jeśli on się dowie, że tam byłem to już na pewno nie zobaczymy Anny.

-Jesteś bezczelny-powiedział gniewnie.

-Ty też tam byłaś?-zapytał Lucy.

-Stałam tylko na czatach-odpowiedziała.

-Macie poważne kłopoty.

-Może mnie pan zamknąć, ale niech pan nie mówi o tym Johnatanowi-błagał Colin.

-Dosyć tego. Zejdźcie mi z oczu zanim was aresztuję-krzyknął.

Colin chciał coś powiedzieć, ale Lucy go powstrzymała i wyprowadziła z posterunku.

-A nie mówiłam-skarciła go.

-Cholerny policjant-burknął Colin.

-Czego ty się spodziewałeś?

-Tego że mnie wysłucha i coś zrobi-powiedział głośno.

-Przez ciebie możemy mieć kłopoty-powiedziała zdenerwowana.

-To nie moja wina-bronił się chłopak.

-A właśnie że twoja. Gdybyśmy tu nie przyszli to nie byłoby teraz takiej sytuacji.

-Skoro policja mi nie pomoże, to sam to zrobię.

-Co chcesz zrobić?-zapytała.

-Pójdę do jej domu i ją uwolnię-powiedział pewnie.

-Nawet nie wiesz czy tam jest.

-Jestem pewny.

-I znowu będę musiała ci pomóc-westchnęła.

-Wcale nie potrzebuję twojej pomocy.

-Tak tak.

Popatrzył na nią krzywo, ale w końcu uległ.

***

Ucieczka w umysłWhere stories live. Discover now