Rozdział 21

39 4 0
                                    

***

Anna była w domu. Przechadzała się po kuchni, która wyglądała inaczej niż zwykle. Okna były zakurzone i brudne, że nie dało się przez nie patrzeć. Drzwi wejściowe obrośnięte były bluszczem i nie było klamki. Nie było dywanu, tylko kamienna podłoga pokryta liśćmi i ziemią. Na środku kuchni leżał połamany stół, a naczynia były brudne od ziemi.

Poręcze schodów również obrastał bluszcz, a schody wyglądały jakby miały się zapaść. Anna ostrożnie podeszła do nich i zrobiła pierwszy krok. Po chwili zaczęły się zapadać. Dziewczyna zaczęła po nich biec, a one zapadały się coraz szybciej. Po chwili znalazła się w piwnicy. Obejrzała się. Nie było schodów. Nie wiedziała jak się tam znalazła.

Podeszła do włącznika. Brak prądu. Nie miała ani latarki, ani zapałek. Szła więc ostrożnie trzymając się ściany. Po chwili zraniła się w rękę. Zerknęła na ścianę i zobaczyła drut kolczasty. Szybko odskoczyła. Krew ciekła coraz szybciej i bardziej obficie. Anna zdjęła bluzę i opatrzyła sobie ramię. Po chwili materiał był cały we krwi. Anna zemdlała.

Obudziła się i ponownie znajdowała się w kuchni. Wyglądała ona tak samo z wyjątkiem schodów których właściwie już nie było. Była tylko wielka dziura w ziemi. Anna zerknęła na rękę. Nie było ani śladu po ranie.

Musiała ponownie wejść do piwnicy. Nie było innego wyjścia. Ale zanim tam zeszła, rozejrzała się po kuchni w poszukiwaniu latarki lub zapałek. Przypomniała sobie, że Emma zawsze chowała je do szuflady ze sztućcami. Była zamknięta, więc dziewczyna wzięła fragment metalowego widelca i otworzyła ją. W środku były zakurzone widelce i łyżki, oraz pudełko zapałek. Schowała je do kieszeni i wolnym krokiem schodziła w ciemność.

Gdy znalazła się już na dole zapaliła pierwszą zapałkę. Niewiele ona dała, ale przynajmniej dziewczyna widziała to co znajduje się na podłodze. Szła prosto w jednej lini, unikając ścian. Po chwili gwałtownie się zatrzymała. Dotykała rękami podłoża i wymacała rozbite szkło. Lekko zraniła się w palec. Zapaliła kolejną zapałkę i ominęła pułapkę. Nadal szła bardzo powoli, tyle że już nieco zboczyła z kursu. Nagle wpadła na ścianę. Nie było w niej kolców ani drutu kolczastego. Odetchnęła z ulgą, ale nie trwała ona długo. Dostrzegła niewielki strumień światła padający na ścianę. Była cała pokryta krwią i wymiocinami. Wstrzymała oddech i szybko się od niej oddaliła. Nie poznawała tego miejsca. Wszystko zmieniło swoje położenie.

***

Colin przestał chodzić do szkoły i codziennie przesiadywał parę godzin w szpitalu. Emma przez dwa dni nie była w pracy, ale stwierdziła że skoro stan Anny się nie zmienia, to może pracować.

Anna była nadal nie przytomna. Reagowała na dotyk i bodźce, ale się nie obudziła. Jakby zapadła w sen z którego nie mogła się obudzić. Lekarz nie potrafił nazwać tego stanu. Nie zagrażał on życiu dziewczyny, ale był wysoko niepokojący.

Dziadkowie Colina organizowali sprawy odnośnie pogrzebu. Colin nie rozmawiał o tym z nimi. Pojawił się też nowy problem odnoście opieki nad chłopakiem. Dziadkowie nie byli jego prawnymi opiekunami i nie mogli ukrywać tego w nieskończoność. Chwilowo postanowili nie ujawniać tego faktu.

***

Anna szła ciemną piwnicą zapalając kolejną zapałkę. Dostrzegła drzwi. Szybszym krokiem zbliżyła się do nich. Były zamknięte. Nigdy wcześniej ich nie widziała. To już nie była ta sama piwnica. Szarpała klamkę, ale bezskutecznie. Przypomniała sobie o pęlu kluczy w kuchni. Odwróciła się by wrócić do drzwi, ale w tamtym momencie ziemia się zapadła.

Obudziła się ponownie w kuchni. Zrobiła wszystko tak jak poprzednio. Zabrała zapałki i pęk kluczy i weszła do piwnicy. Ominęła rozbite szkło, ale ściana ponownie ją obrzydziła. Podeszła do tajemniczych drzwi i sprawdzała po kolei klucze. Po jakimś czasie drzwi otworzyły się w głośnym skrzypnięciem.

Anna zapaliła jedną z trzech zapałek która jej została i ostrożnie przemierzała długi wąski korytarz. Ściany były pokryte krwistymi napisami.

"Teraz kolej na ciebie."

"Śmierć to dopiero początek twojego życia."

Na końcu korytarza była ściana, a na niej napis: "Przedsionek." Anna nie zrozumiała znaczenia tego słowa. Macała ścianę w poszukiwaniu ukrytych drzwi, czy zwykłej szpary. Nic. Patrzyła przez chwilę w ścianę. Zapaliła drugą zapałkę i nagle dostrzegła jaśniejszy fragment ściany. Podeszła do niego i zapukała. Słychać było dźwięk po drugiej stronie. Wstała i z całej siły kopnęła w ścianę. Rozpadła się. Przeciesnęła się przez dziurę, zapaliła ostatnią zapałkę i poszła w ciemność...

***

Emma zwolniła się wcześniej z pracy by odwiedzić Annę. Do szpitala przyjechała razem z Johnatanem.

-Dziękuję że spędzasz czas z Anną-powiedziała do Colina.

-Nie ma sprawy-odpowiedział trzymając Annę za rękę.

-Wygląda jakby śniła.

-Ona chyba naprawdę śni, ale lekarze mówią że to nie śpiączka. Nie rozumiem tego.

-Ja też nie-odpowiedziała zrezygnowana.

-Pójdę już-powiedział po chwili.

-Możesz zostać...

-Nie trzeba. Niech pani spędzi czas z córką-powiedział i wyszedł.

-Dzień dobry-przywitał się Johnatan.

-Dzień dobry-odpowiedział trochę zdziwiony.

-Jestem Johnatan partner mamy Anny.

-Wiem kim pan jest-odpowiedział.

-A no tak. Anna-uśmiechnął się- Biedna dziewczyna.

-Tak-jego głos spochmurniał.

-Nie obwiniaj się-poklepał go po ramieniu- To był nieszczęśliwy wypadek.

-Muszę już iść-powiedział szybko i wybiegł ze szpitala.

Ucieczka w umysłWhere stories live. Discover now