Chapter 26

2.3K 240 14
                                    

-Ja jej wcale nie wybaczyłem. Rzuciłem ją. Boże jaki ja byłem głupi. Jak w ogóle mogłem myśleć, że... Boże Changbin Przepraszam-Mówił szybko i nie spokojnie, chodząc po salonie.
-hej spokojnie. Jak ty się czujesz?
-jak skończony idiota. Przynajmniej już z tą żmiją nie jestem
-kilka dni temu byś tak o niej nie pomyślał-zauważyłem i usiadłem na kanapie. Felix po chwili też.
-Bo... Może wcale nic do niej nie czułem.

Boże.

-To chyba było tylko zauroczenie, albo nawet nie.
-Czekaj nic nie ro-przerwał mi pocałunkiem. Lekkim muśnięciem, które trwało dwie sekundy.
Patrzył przepraszającym wzrokiem na co się uśmiechnąłem i wpiłem się w jego wargi.

Mojego koteczka.
Mojego kochanego Felixa.





Leżeliśmy na łóżku, przytulając się. Było późno. Ciemno i cicho.
-Biniiee czy my... No wiesz...
-Hym?
-Bo ja nie wiem czy... Cholera no...
-Kocham Cię.

Milczy.
Patrzy.
Uśmiecha się.

-Dasz mi czas? - pyta-Czuje coś do ciebie, ale potrzebuję czasu żeby odpowiedzieć ci tym samym.Jen mnie skrzywdziła. Muszę sobie wszystko przemyśleć. Powoli. Na spokojnie.
-Dam ci go tyle ile potrzebujesz-szepnąłem.Odwróciłem wzrok.

Sprawiło mi to ból.
Kiedy nie ma między nami już nikogo.

-Changbin...
-Potrzebujesz czasu. Nie jesteś pewien czy będziesz ze mną szczęśliwy. Ok. Przecież nie mogę Ci tego nakazać. - poczułem łzy. Starł je palcami. Mocno mnie przytulił.
-... Jesteś dla mnie bardzo ważny. Najważniejszy...

Z takimi słowami zasypiam.










Little Talks | changlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz