Demon spłonął rumieńcem.
- Ale skąd ty... - zaczął mówić, ale szybko urwał. - Nie twoja sprawa, co w życiu robiłem, a czego nie!
- Hej, ja tak tylko pytam! Uspokój się! - powiedziałam z lekkim uśmiechem. - Poza tym, ja nie zrobiłam nic złego. Nie czytałam ci w myślach. Sam to powiedziałeś!
- To nie moja wina! - powiedział, unosząc ręce w obronnym geście. - Jak się jest demonem, który nie ma ust, to się rozmawia za pomocą telepatii! A wtedy ludzie i tak słyszą twoje myśli!
- Dobra, spokojnie, będę udawała, że nic się nie stało, okej?- rzuciłam. Mimo to w środku ryczałam za śmiechu. Bill Cipher, wielki i wspaniały! Dobry żart!
- Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, to czy nie powinniśmy odesłać Willa i, hmm, mnie, z powrotem do ich wymiaru? - odezwałam się, wskazując na Willa i drugą Mabel.
- Ach, rzeczywiście, masz rację - odpowiedział Bill. - Will, umiesz otwierać portale, prawda?
- Co...? A, tak, umiem! - rzucił niepewnym głosem niebieskowłosy.
Po kilku próbach faktycznie udało mu się otworzyć przejście i moją odpowiednika z ulgą zniknęła po jego drugiej stronie.
Will jednak się zawachał. Zatrzymał się i, korzystając z tego, że Bill zdążył już wyjść z kuchni, zwrócił się do mnie.
- Mabel, nie musisz się tak martwić - powiedział. - Teraz, kiedy Bill odzyskał swoją moc, sam sobie poradzi.
Po tych słowach uśmiechnął się do mnie lekko i zniknął w portalu.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że wiedziałam, że miał rację.
Nie chodziło mu tylko o zdrowie Billa. To oczywiste, że teraz, kiedy Bill jest w pełni sił, już mnie nie potrzebuje. Wiedziałam co się z tym wiąże. Znowu zostanę sama.
Nie chciałam tego. Nie potrafiłam powiedzieć dlaczego, ale czułam, że jeśli on znowu mnie zostawi, to zrobię coś nieobliczalnego. A to na pewno nie skończyłoby się dla mnie dobrze. A więc co man robić? Jak postąpić, żeby się nie załamać?
Usiadłam na kanapie. Musiałam się zastanowić. Rozmyślałam przez dłuższą chwilę, kiedy do głowy wpadł mi pewien pomysł. Uśmiechnęłam się do siebie.
Już wiedziałam. Zrobię wszystko, żeby go tu zatrzymać.
* * * * *
Oszalałam. Absolutnie mi odbiło. Nie ma żadnego innego wyjaśnienia dla tego, co właśnie robiłam. Straciłam rozum.
Warto by powiedzieć co właściwie robiłam. Problem w tym, że nie mam zielonego pojęcia. Mogę powiedzieć tyle: obecnie leżę na stole.
Spokojnie, to nie wygląda tak źle, jak brzmi. Zaczęłam realizować mój plan zatrzymania Billa. Niestety, był idiotyczny. Wyglądało to tak, że przez kilka ostatnich dni desperacko starałam się być... ładniejsza? Bardziej interesująca? Pociągająca? Sama nie wiem. No, ale oczywiście nie miałam o tym zielonego pojęcia. Jedyne, o czym wiedziałam, to zalotne spojrzenie spod rzęs, które podpatrzyłam od drugiej Mabel. Cała reszta mojej taktyki opierała się na wiedzy pośpiesznie wyszukanej w internecie i mojej wyobraźni.
Jak wylądowałam na tym stole? Powiedzmy, że to był wypadek. Po tym, jak wielokrotne kołysanie biodrami, subtelne przymykanie powiek i nawet to, że od kilku dni, specjalnie dla niego, zrezygnowałam ze swetrów i nosiłam ładniejsze, bardziej dopasowane ubrania, nie dało żadnego efektu, trafił mnie szlag. Nie pozwolę się ignorować!
Wykorzystałam okazję, że Bill przygotowywał śniadanie. Podeszłam do stołu z drugiej strony. Obróciłam się tyłem do blatu i położyłam na nim dłonie, odchylając głowę do tyłu. I nagle tuż przed moją twarzą przeleciał słoik dżemu, który roztrzaskał się na stole, dosłownie o włos ode mnie.
- Czy ty chcesz mnie zabić?! - wrzasnęłam ile sił w płucach.
- A czy ty chcesz mnie doprowadzić do szału?! - od krzyknął. - Gdybym chciał się ciebie pozbyć, to już dawno byś nie żyła!
- A ten słoik to co miało być?! Nie wszyscy w tym domu są nieśmiertelni!
- Co to miało być?! Ty mi lepiej powiedz co się z tobą dzieje od trzech dni!
Poczułam, jakby uszła ze mnie cała złość. Na jej miejscu pojawiła się niepewność i niedowierzanie. Nie sądziłam, że zaczął coś podejrzewać! Myślałam, że za mało się starałam i nic nie zauważył! Przez myśl mi nie przeszło, że mógł ignorować mnie specjalnie.
- C-co? - spytałam niepewnie.
- Dobrze wiesz co! - rzucił. Oparty na stole i lekko pochylony w moją stronę robił groźne wrażenie. Mimowolnie przełknęłam ślinę.
- Od kiedy usłyszałaś, że nigdy się nie całowałem zachowujesz się idiotycznie. I nie myśl sobie, że tego nie zauważyłem!
Zaczął iść w moją stronę z zawziętą miną. Poczułam dreszcze na plecach. To nie wróżyło nic dobrego! Odruchowo cofnęłam się o kilka kroków do tytułu, aż moje plecy napotkały ścianę. Kiedy Bill okrążył stół i znalazł się obok mnie szybko obiegłam blat, żeby się od niego oddalić.
- Boisz się mnie, gwiazdeczko?- zapytał.
W jego głosie, zazwyczaj pełnym kpiny i żartobliwości, teraz słychać było groźbę. Bez cienia uśmiechu poruszył się szybciej i doskoczył do mnie. W mgnieniu oka trzymał mnie już za nadgarstek.
- Puszczaj! - krzyczałam i próbowałam się wyrwać.
- Ze mną się nie zadziera, gwiazdeczko- powiedział, nie zwalniając uścisku. -Udowodnię ci, że dla mnie nie ma nic niewykonalnego. Jestem potężny, mogę wszystko!
Po tych słowach przyciągnął mnie do siebie i... pocałował. Zapomniałam o całym świecie, nie pamiętałam nawet o oddychanie. Moje ciało działało przeciwko mnie. W rozmarzeniu przymknęłam powieki, zatapiając się w jego ustach. Chciałam trwać w tej chwili już zawsze i zawsze.
Jednak po chwili Bill się odsunął. Cofnął się zaledwie o krok, ale to wystarczyło, żeby czar prysł. Mimo to nie otwierałam oczu. Ta chwila była zbyt piękna, nie chciałam dać jej uciec.
Bill zwolnił uścisk i puścił moją rękę. Otworzyłam oczy i spojrzałam mu w twarz. Patrzyłam w jego błyszczące, żółte oczy, na jego lekko zaróżowione policzki. Wtedy wszystko zrozumiałam. Znałam odpowiedź na te wszystkie pytania, które mnie nękały. Nareszcie wiedziałam co czuję.
Otworzyłam usta, gotowa wypowiedzieć wszystkie moje najskrytsze myśli na głos.
Mimo tego, usłyszałam mój własny głos, brzmiący jakby z oddali, mówiący całkowite przeciwieństwo tego, o czym myślałam.
- Nienawidzę cię.
CZYTASZ
Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona]
FanficZwykły, typowy, nudny Mabill. Nic nadzwyczajnego. No, może nie do końca. Przekonaj się sam... _________________________________________ Uniwersum Gravity Falls ani żadne postaci z niego pochodzące nie należą do mnie, a do ich prawowitego właściciel...