Bill nie miał już siły płakać.
Patrzył tylko pustym, beznamiętnym wzrokiem na kawałek metalu w jego rękach. Trwał tak w bezruchu, w absolutnej ciszy. Kill mógłby przysiąc, że nawet przestał oddychać. Trwało to minuty, a może godziny, trudno stwierdzić, bo w tym wymiarze czas biegnie tak, jak ma ochotę. Potrafi i przyspieszyć i wręcz się zatrzymać.
W końcu Bill zacisnął pięść i podniósł głowę.
-Gdzie ona jest?- powiedział suchym głosem.
Kill zaśmiał się histerycznie.
-Co? Przecież ją zabiłem.
Bill podniósł się z ziemi i spojrzał swojemu bratu w oczy.
-Ona żyje. Żyje, słyszysz?- powiedział z naciskiem. Jego głos brzmiał niemal obłąkańczo.
-Bill, braciszku, nie oszukujmy się- Kill wydawał się stracić ciut ze swojej pewności siebie, wiedział, że w takim stanie Bill jest nieobliczalny -To był tylko człowiek, zwykły, marny człowiek. Ona nie mogła tego przeżyć, to nie możliwe! Poza tym znajdziesz sobie tysiące innych, naiwnych, chętnych dziewczynek...
Bill złapał czerwonowłosego za gardło.
-Nigdy. Tak. O. Niej. Nie. Mów- wysyczał przez zaciśnięte zęby -Nigdy.
-Łoł, łoł, łoł!- Kill podniósł ręce w obronnym geście -Ja tylko stwierdzam fakt. Nie mogła tego przeżyć.
Blondyn westchnął.
-Ona nie jest zwykłym człowiekiem. Zarówno w przenośni, jak i dosłownie.
Kill otworzył szeroko swoje oko.
-Co?! Czy ty...
Bill puścił swojego brata i roztarł knykcie.
-Widzę, że będę musiał ci wszystko wytłumaczyć...
* * * * *
Tej nocy w wielu różnych wymiarach niektóre bardziej spostrzegawcze istoty zauważyły dwie sylwetki przemykające po nocnym niebie. Kilkoro ludzi przetarło oczy z niedowierzania, bo to przecież nie możliwe, żeby dwóch chłopaków skakało po czubkach drzew, prawda ...?
-Jesteś pewny, że ona tu jest?
- Jeśli faktycznie jest tak, jak powiedziałeś- zaczął Kill z sarkazmem - To ona musi tu być. Tam trafiają istoty nieśmiertelne. Ale ludzie nie są nieśmiertelni- dokończył z przekąsem.
Bill westchnął.
-Nie będę ci tego po raz kolejny tłumaczył- przetarł oczy -Lepiej mi opowiedz, na czym właściwie polega sprawa z tymi ognistymi kulami.
-Pff, i ty się uważasz za mądrego!- prychnął Kill, ignorując spojrzenie Billa -Dobra, dobra, już mówię, braciszku. To jasne, że ja, jako starszy, wiem więcej, ale to aż dziwne, że nie zainteresowałeś się, co się dzieję z tymi, których spopielisz...
-Jedyne, co mnie interesowało, to to, że nie muszę się dalej z nimi użerać. Mówisz, czy nie?
-Tak, tak, już mówię- wzruszył ramionami -Nie mam siły opowiadać, jak to możliwe i jak to działa od strony technicznej, nie żebym to wiedział, i tak mnie to nie interesuje. W każdym razie powiem w skrócie: nie wszystkie istoty można zabić. Poza tym wiesz, że za pomocą ognia my, demony, możemy się teleportować, czyż nie? No więc, te sworzenia, których ogień nie zdołał zabić, są przenoszone do specjalnego podwymiaru. To coś podobnego do wymiaru, tylko, że jest dużo mniejszy i strasznie ciężko go znaleźć.
Blondynowi zaświeciły się oczy.
-Czyli ona...
-Nie- bez pardonu przerwał mu Kill -Nie siedzi tam sobie i na ciebie nie czeka. To tak nie działa- czerwonowłosy prychnął. Po chwili jednak lekko spoważniał -Będę z tobą szczery: nie mam pojęcia, co tam znajdziemy. Zazwyczaj część takiej zabitej istoty, nie powiem, że dusza, bo my, demony, nie mamy dusz, znika. Po prostu nie jest w stanie sama utrzymać swojego istnienia i wyparowuje. Tylko niektóre, nazwijmy to, esencje życia, danych sworzeń są na tyle silne, żeby wytrzymać i przybrać fizyczną formę. I taka fizyczna forma jest już zupełnie kimś innym, może nie mieć absolutnie nic wspólnego z jej poprzednim ciałem- Kill nabrał powietrza -Bill, nawet taki idiota, jak ja, widzi, że oszalałeś na punkcie tej laski. Ale pomyśl, znalezienie podwymiaru może zająć lata, a może nam się nigdy nie udać. Jeśli jednak gi znajdziemy, tylko duszy twojej laseczki może już nie być. Rozumując dalej, jeśli jednak jest, to możemy nigdy jej nawet nie rozpoznać!
Bill wpatrywał się z kamienną twarzą w horyzont.
-Nie. Muszę ją znaleźć. Nawet jakbym miał poświęcić na to wieczność.
Kill palnął się w czoło i wybuchnął śmiechem.
-Ty na serio jesteś bardziej stuknięty ode mnie! Przecież ona nawet jeśli cię nie zostawi, to za kilkadziesiąt marnych lat umrze!
Bill stanął nagle, zatrzymując się na szczycie ośnieżonej, fiołkowej góry, którą właśnie mijali. Kill również stanął.
-No proszę- odparł -No, to pierwszy krok za nami.
Przed nimi rozciągała się żółto-zielona mgiełka. Dla istot niemagicznych nic tam nie było, ale demony widziały tam całą feerię barw.
-To co, braciszku?- zaśmiał się Kill z iskierkami w oczach -Lecimy!
I ze śmiechem wskoczył w roziskrzoną mgłę.
* * * * *
Ocknął się po chwili i podniósł z ziemi.
Rozejrzał się wokoło.
-Co jest, młody? Twarde lądowanie?- zaśmiał się z góry Kill -Witam w podwymiarze. Ja nazywam go po poprostu jedną z wielu magicznych dziur.
Przed dwoma demonami rozciągała się sporych rozmiarów polana, porośnięta idealnie równą, jasnozieloną trawą. Ze wszystlich stron otaczały ich najróżniejsze stworzenia, we wszystkich możliwych formach i kolorach. Na środku polany rosło ogromne drzewo, podobne do dębu. Z jego gałęzi zwisały brązowe pnącza, z przywiązanymi do nich szklanymi naczyniami. Były to miliardy słoików, fiolek i szklanych butelek z jarzącą się wielokolorową zawartością.
-Hmm, ciekawe- mruknął Kill, podchodząc do drzewa i bawiąc się jedną z butelek -Nie mam zielonego pojęcia, co to może być.
Nagle pnącze, do którego przywiązana była butelka, pękło. Szkło z brzdękiem uderzyło w ziemię. Rozległ się przerażający, wrzask, a perłowa substancja z wnętrza naczynia rozlała się po trawie. Ze szczątków butelki uniosła się błyszcząca mgiełka. Krzyk ustał, gdy płyn całkowicie wsiąknął w ziemię, a mgiełka została rozwiana przez wiatr.
Bill wpatrywał się otwartymi oczami w kawałki szkła, lecz Kill tylko skwitował to zdarzenie kilkoma słowami.
-Łoł. No... To było mocne.
Bill gwałtownie obrócił głowę i ostrym wzrok zlustrował swojego brata.
-Czy ty zdajesz sobie sprawę, że właśnie kogoś zabiliśmy?- po chwili blondyn ochłonął i potarł skronie -Możemy mieć tylko nadzieję, że to nie była ona.
Kill wzruszył ramionami.
-Ja tam nie wiem. Ciężko stwierdzić kto lub co to było. Lepiej przyjrzyjmy się tym wszystkim potworkom, może gdzieś wśród nich będzie twoja ukochana.
Bill zatrząsł się w złości, ale już wcześniej postanowił, że zignoruje swojego brata. Dla dobra Mabel.
CZYTASZ
Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona]
FanfictionZwykły, typowy, nudny Mabill. Nic nadzwyczajnego. No, może nie do końca. Przekonaj się sam... _________________________________________ Uniwersum Gravity Falls ani żadne postaci z niego pochodzące nie należą do mnie, a do ich prawowitego właściciel...