III.

738 53 19
                                    

Otrłam dłonią pot z czoła. Czułam się zmęczona, ale zadowolona z siebie. Jakiś czas temu wpadłam na pomysł i postanowiłam przygotować Billowi niespodziankę. Teraz wystarczyło go jakoś tutaj zaciągnąć, żeby zobaczył.

Zeszłam po schodach i rozejrzałam się po domu w poszukiwaniu Billa. Zobaczyłam go, leżącego na kanapie i zajetego oglądaniem jakiejś telenoweli. Nigdy nie przepadałam za tego typu serialami, ich fabuły wydawały mi się płytkie, mało przemyślane, historie, o których mówiły, były tak przesadzone, że nie dało się uwierzyć, że mogły by się wydarzyć naprawdę.

- Absolutna tandeta. Dlaczego ktokolwiek chciałby to oglądać?

- Zadaję sobie to samo pytanie - odparłam, opierając się o oparcie kanapy.

Demon odwrócił się na plecy, żeby móc na mnie spojrzeć.

- Czego chcesz? - warknął, marszcząc brwi.

Zamiast odpowiedzieć, posłałem mu jedynie wymowne spojrzenie i oparłam brodę na dłoni.

- Dobrze, skoro tak ci zależy, będę zgadywać - powiedział, a ja uśmiechnęłam się szeroko. - Chcesz, żebym spełnił jakąś twoją zachciankę?

- Nie zgadłeś, a więc idziesz ze mną - rzuciłam uratowana i zaczęłam ciągnąć go za rękę, próbując zrzucić go z kanapy.

- Muszę? - zapytał, opierając się.

- Tak! - krzyknęłam i pociąg go za rękę z całej siły.

Niestety, nie zaparłam się odpowiednio, a impet sprawił, że oboje wylądowaliśmy na podłodze. Spojrzeliśmy tylko na siebie, po czym dotarła do nas niezręczność sytuacji i odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.

Przełknęłam ślinę i przeczesałam włosy dłonią, doprowadzając się do względnego porządku.

- A więc... wróćmy do niespodzianki - powiedziałam i wygrzebałam z kieszeni czarną chustkę. - Zawiążę ci tym oczy, żeby mieć pewność, że nie będziesz podglądał.

- Masz chyba na myśli oko - rzucił i uniósł do góry włosy, które, jak się okazało, zasłaniały przepaskę.

- Co... Co się stało z twoim okiem? - zapytałam.

- Opowiem ci to innym razem - odparł. - Wracając do tematu, nie zamierzam tego zakładać.

- Dlaczego? - Uśmiechnęłam się przymilnie. - To tylko na chwilę, obiecuję! A myślę, że ta niespodzianka jest warta małego poświęcenia z twojej strony...

Na jego policzki wstąpił lekki rumieniec. Bill wyrwał mi z rąk chustę i zaczął ją wiązać, mamrocząc coś pod nosem. Obserwując go, zauważyłam jak z każdym kolejnym słowem jego twarz robi się coraz bardziej i bardziej czerwona.

* *  *  * *

- Uważaj, zbliżasz się do schodów... Nie, nie tędy!

- Zaczynam mieć wrażenie, że strasznie cię bawi, kiedy się przewracam - powiedział obrażonym głosem.

-Nie! W prawo! Poczekaj chwil.. za późno. - Mimo moich usilnych prób, Bill nadal znajdował sposób, żeby na coś wpaść.

Parsknęłam śmiechem:

- Przecież to nie jest takie trudne!

- Powinnaś wiedzieć, że jak się jest lewitującą w powietrzu iluzją, to się z reguły nie potyka! - krzyknął ze złością, ale zaraz potem również odpowiedział mi śmiechem.

W końcu, nie mogąc patrzeć na jego nieudolne starania, położyłam mu dłonie na ramionach i delikatnie pokierowałam we właściwym kierunku.

- No i jesteśmy - powiedziała. - Możesz już zdjąć opaskę.

Weszliśmy do pomieszczenia, które jeszcze do niedawna pełnił funkcję pokoju gościnnego. Na pierwszy rzut oka nie zmieniło się w nim wiele, ale można było zauważyć kilka istotnych detali. Zmieniłam zasłony w oknach, kupiłam nowy dywan, dobrałam pościel o odpowiednim wzorze. Wszystko udekorowałam w odcieniach szarości, czerni i żółtego, tak, by od razu przywodziło na myśl konkretną osobę. Właśnie ta osoba stała teraz obok mnie, przyglądając się mojemu dziełu.

- Wiesz, w ostatnim czasie spałeś w moim pokoju, ale ponieważ miałam trochę wolnego czasu, postanowiłam przygotować ci lepsze miejsce! - rzuciłam z ekscytacją. - Ten pokój od teraz będzie oficjalnie twój!

Trudno było mi bardzo zrozumieć, co w tym momencie myślał. Na jego twarzy malowała się mieszanina wielu różnych uczuć.

- A... No tak, dzięki - wymamrotał niewyraźnie.

Zmarszczyłam lekko nos, zdziwiona jego reakcją. Sądziłam, że się ucieszy, ale nie wyglądał na zadowolonego.

- W takim razie, dobranoc - rzuciłam, wychodząc z pokoju.


* *  *  * *

Zakręciłam wodę i wyszłam spod prysznica. Nie potrafiłam oderwać się myślami od tej sprawy. Dlaczego Bill nie był zadowolony? Zaplanowałam wszystko tak, żeby przypadło mu do gustu. A jednak... nie udało mi się go uszczęśliwić. Owinęłam się szlafrokiem i poszłam w stronę sypialni. Chyba jedynym plusem było to, że mogłam już spać we własnym łóżku.

Zaskoczona, o mało co nie krzyknęłam, gdy otworzyłam drzwi do mojego pokoju. Bill spał w moim łóżku, przykryty ciepłą pościelą. Wyglądał tak niewinnie, że nie miałam serca go budzić. Wygląda na to, że jednak się jestem skazana na pokój gościnny.


Czułam, jak na usta wkrada mi się delikatny uśmiech.


- I kto by pomyślał, że to ty chciałeś podbić świat? - wyszeptałam, wychodząc z pokoju.

Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz