XLIV.

210 15 0
                                    

Wpatrywał się w majaczący w ciemności zarys łóżka. Dipper wiedział, że nie ma opcji, by tej nocy choćby przymknął oczy. Nie, kiedy tuż obok niego, na sąsiednim łóżku, leży demon. Siedział więc od dobrej godziny, bacznie się mu przypatrując, a jego myśli krążyły wokół niedawnych wydarzeń. Ze słów Billa wynikało, że ta biała, puchata kulka, która teraz leżała przy blondynie, z kotem ma nie wiele wspólnego. Ale jak do tego doszło? I czy na prawdę Mabel była taka głupia, żeby przytulać się do wroga? Miał zbyt wiele pytań i za mało odpowiedzi. Co najgorsze, nie było innego sposobu, żeby zdobyć te informacje, niż wyciągnąć je od Billa. Dipper jęknął z frustracją. Jak niby ma to zrobić?! Był pewien, że jutro po posiłku Bill, razem z jego siostrą, rozpłynie się bez śladu. Teraz więc była jedyna okazja, żeby się czegoś dowiedzieć. Tylko że on spał, a przynajmniej udawał, że śpi. Nie może więc go obudzić, bo ten pewnie zrobi wszystko, by postawić na nogi pozostałych domowników, a na to nie mógł pozwolić. Zacisnął pięści. Powieki coraz bardziej mu się kleiły i jedynie czystą siłą woli powstrzymywał się przed zaśnięciem. Zamknę oczy, tylko na sekundę. Potem je otworzę, nic wielkiego się przecież nie stanie, pomyślał i tak też zrobił. Co prawda otworzył je ponownie dopiero po kilku sekundach, ale nie zasnął. Przecież nie mógł spać, ktoś musi mieć na oku tego potwora! Jednak wiedział, że długo nie wytrzyma. Wzrok miał coraz bardziej rozmazany, a myśli nieczytelne. Nagle usłyszał coś, co go natychmiast rozbudziło. Demoniczny, zwielokrotniony śmiech. Śmiech Billa.

Zerwał się na równe nogi, spojrzał na łóżko Billa i z przerażeniem odkrył że było puste. Blondyn zniknął, a razem z nim Mabel! Dipper zaczął szybko myśleć. Wiedział, że liczy się każda sekunda, bo demon dysponuje mocą, o której on mógł tylko pomarzyć i z każdą sekundą oddala się od niego coraz bardziej. Podbiegł do drzwi i chwycił za klamkę. Zamknięte! Szarpał się przez chwilę z nimi, ale po chwili zrezygnował i obrócił się w stronę okna. Może, jeśli zwiąże prześcieradła, uda mu się... Podłoga obróciła się gwałtownie o czterdzieści pięć stopni. Chłopak upadł boleśnie, nie wiedząc nawet co się dzieje. Jego mózg jednak dalej pracował i szybko znalazł odpowiedź. Bill i jego sztuczki. Nic się nie zmienił, ale Dipper nie chciał dać się wystraszyć. Kiedy tylko sobie to postanowił, na wszystkich ścianach pojawiły się żółte oczy. Poczuł, jak cała odwaga z niego odpływa. Obracał się wokół własnej osi, ale oczy były wszędzie, obserwowały każdy jego ruch, każde posunięcie. Czuł się, jakby znowu miał trzynaście lat, żadnego wyjścia, znikąd pomocy. Powietrze zadgrało, gdy śmiech rozbrzmiał ponownie.

- I co, sosenko? - usłyszał - Już nie jesteś taki hardy?

- Jaki jest twój plan, Bill? - odkrzynął, ignorując gulę w gardle - Czego od nas chcesz?

- Och, nie trzeba mi wiele - rzucił demon od niechcenia - Mam już siłę, zdolną zarówno tworzyć, jak i niszczyć, władzę i oczywiście, twoją małą siostrzyczkę jako zabawkę. Czego chcieć więcej?

Dipper spiął się. O nie, nie pozwoli sobą pomiatać!

- Nie pogrywaj sobie, Bill, tylko mów! Nie zadawłbyś sobie tyle trudu, by organizować całą tą szopkę, gdybyś nie miał w tym celu!

- O jej, przejrzałeś mnie, sosenko! - Bill udał zaskoczenie, a wszystkie oczy równocześnie otworzyły się szerzej - Jest coś, czego chcę. Mam ochotę się ciut zabawić, a kto lepiej dostarczy mi rozrywki, niż moi ulubieni Pimesowie? Ciekawe, kto wytrzyma najdłużej na torturach...

Dipper już chciał odpowiedź czymś, co na pewno zamknęło by demonów i usta, ale nie mógł, bo nagle... otworzył oczy.

- Co jest?! - zapytał i usiadł na łóżku.

To nie możliwe, przecież ani na chwilę nie zasnął! Jednak nie mógł kwestionować faktów. Za oknem już świeciło słońce, a Bill... Jakby nigdy nic leżał sobie w łóżku obok, oddychając spokojnie. Dipper kipiał ze złości. Przeklęty demon, znowu dał się mu oszukać! Musiał przysnąć i pomylił sen z jawą. Jak to się stało, że mimo tego, że przez te kilka lat, gdy mieli spokój od wybryków Billa, studiował pilnie wszelką wiedzę o demonach do jakiej udało mu się dotrzeć, a i tak blondyn z łatwością go oszukał? Najchętniej rzucił by się na niego z pięściami tu i teraz, ale wiedział, że w bezpośrednim starciu nie ma z nim szans. Do tego, mogliby skrzywdzić Mabel. Jeśli to na prawdę jest ona, to w takiej postaci jest jeszcze bardziej bezbronna niż zazwyczaj. No właśnie, Mabel. Jego myśli powedrowały w jej stronę. Czemu ona się na to zgadza? Dlaczego przez cały wieczór siedziała spokojnie i niczym się nie zdradziła? Czemu nawet nie próbowała dać mu jakiegoś znaku? Chyba że to nie ona. Bill mógł w końcu kłamać. Dipper spojrzał na zwierzę przytulne do demona. Może, jeśli tylko uda mu się wykraść Mabel i zabrać ją od Billa, to uda mu się z nią porozumieć? Lub przekona się na pewno, że to tylko zwykły kot i zdemaskuje kłamcę. Podchodził już do łóżka, starając się stawiać każdy krok jak najciszej, gdy nagle demon podskoczył.

Dipper przerażony zastygł bez ruchu, lecz Bill nie zaszczycił go nawet spojrzeniem. Całą swoją uwagę poświęcał wpatrywaniu się w zwierzę. Klatka piersiowa gryfa poruszała się miarowo i Dipper nie zauważył żadnych zmian. W tym momencie rozbłysło białe światło. Chłopak musiał zamknąć oczy, a gdy je otworzył nie mógł powstrzymać się od zdumienia. Na łóżku, zaraz obok Billa, siedziała Mabel. Była oszołomiona, ale cała.

- Mabel! - wykrzyknął Bill i przycisnął dziewczynę do siebie - Jak dobrze, że wróciłaś.

- Też się cieszę, że cię widzę - odparła z radością, odwzajemniając uścisk.

Dipper stał jak zamurowany. Troch zajęło mu, żeby uświadomić sobie, że Bill jednak mówił prawdę. Kiedy już oprzytomniał, zdał sobie sprawę z jednego, istotnego szczegółu. Mabel co prawda zmaterializowała się bez problemu, ale niestety razem z nią nie pojawiły się jej ubrania i teraz nie miała na sobie nic, prócz prześcieradła oraz skrawka bandaża na ręce.

- Mabel! Tty... - wydukał zawstydzony, zasłaniając ręką oczy.

Mabel zakryła się szybko prześcieradłem i rzuciła do swojego brata:

- Cześć, Dipper. Długo się nie widzieliśmy.

Dipper niepewnie odsłonił oczy i z ulgą stwierdził, że bezpiecznie może już patrzeć swojej siostrze w twarz, nie robiąc się przy tym czerwony jak burak.

- Bill, wyjaśnij, jak to się stało, że nie mam nic na sobie? - zapytała Mabel.

- Nic dziwnego, że ubrania się nie pojawiły. Przecież spłonęły wtedy, razem z tobą, więc nie miały skąd się teraz pojawić, bo po prostu przestały istnieć - rzucił Bill i uśmiechnął się, patrząc na dziewczynę - Ale ja tam nie narzekam.

Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Mabel zachichotała, ale odepchnęła go od siebie, gdy tylko usłyszała chrząknięcie Dippera.

- Nie teraz, Bill. Myślę, że potem będziemy mieli trochę czasu dla siebie - powiedziała i uśmiechnęła się, rumieniąc się.

Dipper nie wiedział, jak na to odpowiedzieć, więc zdecydował, że będzie milczał. Jedyne, co mu przychodziło do głowy, to krzykniecie do Billa: ,,Nie będziesz pieprzył mojej stiostry!ʼʼ, ale to chyba nie był by najlepieszy pomysł.

- Przecież mógłbym się łatwo pozbyć problemu - demon wyszczerzył zęby do chłopaka.

Mabel wzruszyła ramionami.

- Wiesz, lepiej nie, hałas mógłby zaniepokoić rodziców, a mogło by być trudno wytłumaczyć im, dlaczego ich syn płonie niebieskim ogniem.

Jej brat nie mógł uwierzyć w to, co słyszał.

- To brzmi tak, jakby najbardziej cię martwiło, że będziesz musiała tłumaczyć się rodzicom!!! - krzyknął.

- Dipper, nic się nie zmieniłeś. Zawsze wszystko bierzesz na poważnie - zaśmiała się Mabel - Spokojnie, przecież tylko żartowałam - rzuciła i dodała innym, bardziej złowieszczym głosem - Jakbym chciała cię zabić, to wbiłabym ci nóż w plecy, a potem ukryła ciało w lesie.

Dipper zbladł, a dziewczyna wybuchneła śmiechem. Bill patrzył na Mabel ze wzruszeniem.

- Moja dziewczyna - wyszeptał z dumą.

Skończyła się śmiać i zaczęła się rozglądać po pokoju. Jej wzrok padł na szarą bluzę, leżącą na krześle.

- Cóż, to nie najlepszy strój na rodzinną uroczystość - mruknęła.

- Daj mi chwilę, to zorganizuję coś bardziej odpowiedniego - odpowiedział Bill.

- W porządku - Mabel zwróciła się do swojego brata - Dipper, proszę, czy mógłbyś na chwilę wyjść? Obiecuję ci, że jak tylko się ubiorę, to zejdę na dół.

- Dlaczego ja muszę wyjść, a on może tu zostać?! - krzyknął zezłoszczony.

- Ponieważ, Dipper - odparła - on nie czerwieni się na samą myśl mnie bez ubrania. - Spojrzała na demona, którego uśmiech zdecydowanie zdradzał, o czym myśli - Przynajmniej nie z tego powodu co ty- dodała.

Dipper nie odezwał się już ani słowem, tylko wyszedł, zatrzaskując drzwi. Za sobą usłyszał jeszcze tylko niepokojący odgłos ciała osoby, która została popchnięta na łóżko oraz rozbawiony śmiech.

Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz