XXII.

303 24 2
                                    


Siedziałam Billowi na kolanach, a on właśnie wyciągał w moją stronę rękę z tostem.

-Czy ty zrobiłeś kanapki...- zaczęłam pytać.

-Z posypką, kolorowymi płatkami i czekoladowymi drażetkami. Coś nie tak?

Parsknęłam śmiechem i wgryzłam się w kanapkę. Gdyby nie to, że sama uwielbiam takie połączenia, to uznałabym, że z Billem jest coś, delikatnie mówiąc, nie w porządku.

-Musisz się jeszcze sporo nauczyć o ludziach- spojrzałam na niego z politowaniem.

-Czy ludzie nie jedzą takich kanapek?- zapytał ze zdziwieniem

-Zazwyczaj nie- odparłam, ale widząc jego smutną minę dodałam -Ale ja tak. I za to cię kocham.

Od razu się rozweselił.

-Ale mimo wszystko, to prawda, jeszcze nie wiele o was wiem- przyznał -Na przykład od dawna zastanawiam się, po co wam ta dziwna, wysoka szczotka, która stoi obok toalety? Przecież jest za duża, żeby umyć nią zęby. Sprawdziłem, nawet mi nie zmieści się w ustach.

Wybuchnęłam tak niepohamowanym śmiechem, że oplułam wszystko wokół siebie, łącznie z Billem.

-No co?- dopytywał się -Co w tym takiego?

-Nieeee, nic...- śmiałam się dalej.

-No dobra, Mabel, koniec tego- rzucił -Musimy iść, bo inaczej nie wyrobimy się z moimi planami.

-Jakimi znowu planami?- zapytałam znowu -Czemu ty mi nic nie chcesz powiedzieć?

-Bo to niespodzianka. Nie dowiesz się, póki sama nie zobaczysz- odpowiedział, ocierając twarz z resztek mojego śniadania -Ale na prawdę, musimy się pośpieszyć, inaczej nic z tego wszystkiego nie wyjdzie

Naburmuszyłam się, śmiertelnie obrażona, i poszłam coś na siebie włożyć.

Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz