Patrzyłam w to żółte oko, patrzące na mnie zimnym, beznamiętnym wzrokiem. Nie mogłam tego pojąć. Dla...dlaczego?
- Bill... - wyjąkałam przerażona. Nie rozumiałam, po prostu nie mogłam zrozumieć dlaczego on to robi!
Wtedy zauważyłam jego zwężoną do grani możliwości źrenicę. To nie był mój Bill. To była jego dawna, owładnięta szaleństwem wersja. Zaczęłam go błagać, by wszystko sobie przypomniał, ale nie zwracał najmniejszej uwagi na moje słowa. Na jego twarzy wykwitł złowieszczy uśmiech. Uniósł dłoń, w której błyszczał srebrny nóż.
Gwałtownie podskoczyłam. To był sen! Odetchnęłam z ulgą. Ale chwilę potem zauważyłam Billa. Zakręciło mi się w głowie i miałam ochotę zemdleć. Stał nade mną, mamrocząc pod nosem jakieś formuły. Miał zamknięte oczy i uniesione ręce. Wokół niego płonął niebieski ogień, a ja byłam otoczona lewitującymi świecami. Na podłodze narysowano krąg i pentagramy.
Krzyknęłam z przerażenia. Dopiero to wyrwało go z transu.
- Mabel, to nie tak jak myślisz! - próbował mnie uspokoić. Wyskoczyłam łóżka i rzuciłam się do drzwi. Złapał mnie w pół drogi.
- Mabel, przestań! - krzyczał, trzymając mnie za ramiona, a ja nadal krzyczała
Chyba postanowił dać mi trochę czasu i po prostu patrzył na mnie, czekając, aż się uspokoję. Najwyraźniej dobrze zrobił, bo po pięciu minutach wrzasków głos mi wysiadł. Patrzyłam więc tylko na niego błyszczącymi z przerażenia oczami.
- Lepiej ci? - zapytał opanowanym głosem. Nie odpowiedziałam. Bill przyciągnął mnie do siebie.
- Strasznie się trzęsiesz - stwierdził. To prawda, okropnie drżałam. Do tego w moich oczach znowu pojawiły się łzy.
- Och, Mabel- westchnął demon. Pociągnęłam nosem i delikatnie odsunęłam się od niego. Czułam się jak mała, pięcioletnia dziewczynka, która właśnie obudziła się ze strasznego snu i poszła do sypialni rodziców, żeby ci ją uspokoili. Myślę, że Bill też mnie tak teraz postrzegał.
Brzegiem swojej koszuli otarł moje łzy. Kiedy skończył, przyjrzał mi się i rzucił:
- Znowu będziesz bała się zasnąć, prawda?
Kiwnęłam głową. Westchnął i wyrzucił z pokoju świeczki. Później wziął się za zmywanie pentagramów. Kiedy po czarnej magii nie pozostał nawet najmniejszy ślad, zwrócił się do mnie.
- Wracaj do łóżka, Gwiazdeczko .
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie zasnę - powiedziałam.
Jego spojrzenie nie znosiło sprzeciwu. Weszłam pod koc, ale nie zamierzałam choćby przymknąć powiek. Obserwowałam Billa. Wyglądało na to, że ani przez chwilę nie spał, tylko zajmował się przygotowywaniem rytuałów, bo nadal był w codziennych obraniach.
Wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił, ubrany w moją koszulkę i, oczywiście jego własne, szare bokserki, czyli jego tymczasową piżamę. Zdziwiona otworzyłam usta.
Uśmiechnął się przebiegle i wpakował do mojego łóżka.
- Co robisz? - zdołałam wymamrotać.
- Powiedziałaś, że sama nie zaśniesz. No teraz już nie jesteś sama.
Zachichotałam. Po części miał rację. Może przy jego boku nie będę aż tak panikowała.
Otworzył szeroko ramiona, a ja z zadowoleniem się w niego wtuliłam. Zaczął bawić się moimi włosami, dokładnie tak jak w moim śnie. Ale teraz już wiedziałam, że zła część tego snu nie nigdy nastąpi. Pocałował mnie w czoło, a potem powoli posuwał się niżej. W końcu jego wargi wylądowały na mojej szyi. To już nie był opiekuńczy buziak w moją skroń, to była seria namiętnych pocałunków.
Przysunęłam się bliżej. Zależało mi na jego bliskości, i najwyraźniej on pragnął tego samego. Jego ręce wylądowały na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie.
Lepiej, żeby co działo się później... nie będę opisywać.
* * * * *
Jak to się mogło stać?! Przecież dokładnie pamiętam, co się wczoraj działo!
W porządku, może nie w stu procentach. Ale wiem na pewno, że kiedy kładłam się do łóżka miałam na sobie jasnoróżową koszulkę i krótkie, czarne spodenki, czyli moją standardową piżamę. Właśnie się obudziłam i nie zdziwiłam się, że leżę w ramionach Billa, bo pamiętałam wczorajsze wydarzenia. Tylko jak do cholery doszło do tego, że nie mam nic na sobie?! W niewiadomy sposób moja koszulka leżała zmięta pod drzwiami, a spodenki już w ogóle zaginęły.
- B-Bill? - wymamrotałam.
- Tak, Gwiazdeczko? - zapytał zaspany, przecierając swoje jedyne oko. Jak dobrze, że wcześniej zdjął swoją opaskę, bo przy tym, co się działo, na pewno niewiele by z niej zostało.
- Nie wiesz przypadkiem co się stało z moim ubraniem? - zapytałam z przekąsem. On swoim zwyczajem zaczął się śmiać.
- Bardzo śmieszne - odpowiedziałam.
Obróciłam się do niego plecami, nie wyplątując się z jego uścisko. Chciałam zapewnić sobie chciaż trochę więcej ciepła. Poza tym, to było przyjemne.
- Nie obrażaj się, Gwiazdeczko - rzucił, opierając podbródek na moim ramieniu -Nie tylko twoje ciuchy gdzieś zniknęły. Po moich też nie ma śladu.
- Pięknie - zachichotałam.
Po kilku minutach leżenie w jego ciepłym uścisku postanowiłam wstać.
- Bill, odwróć się - rozkazałam.
- Dlaczego?
- Bo nie chcę żebyś mnie podglądał idioto!
W odpowiedzi śmiechnął się jeszcze szerzej.
- Nawet po dzisiejszej nocy?
- Nawet teraz! - Wykręciłam się z jego ramion wciskając mu w twarz poduszkę. Korzystając z sytuacji pobiegłam do szafki i złapałam pierwsze lepsze ubrania. W drodze do łazienki rzuciłam okiem na Billa. Leżał na boku, prowokacyjnie spuszczając koc jak najniżej.
CZYTASZ
Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona]
FanfictionZwykły, typowy, nudny Mabill. Nic nadzwyczajnego. No, może nie do końca. Przekonaj się sam... _________________________________________ Uniwersum Gravity Falls ani żadne postaci z niego pochodzące nie należą do mnie, a do ich prawowitego właściciel...