I.

1.5K 83 21
                                    

Obecnie niektóre rozdziały różnią się od pozostałych - podczas korekty to zostanie poprawione, tak jak różnego rodzaju błędy.

"Wypiła ostatni łyk kawy, po czym odstawiła kubek na stolik. Czuła, że nad górną wargą zostało jej trochę pianki, więc pośpiesznie ją oblizała. Spojrzała na zegarek i z przerażeniem zobaczyła, że jest spóźniona. Natychmiast wstała od stolika, gwałtownie odsuwając krzesło. W tym samym momencie drzwi otworzyły się i z łomotem uderzyły o ścianę. Przez nie do kawiarni wszedł przystojny brunet, na którego widok serce Rachel zabiło szybciej. Ona i ..."

Kolejny grzmot przerwał mi lekturę. Poważnie, tak się nie da skupić! A tak się wciągnęłam w ten romans... Teoretycznie nie byłam typem mola książkowego, ale od czasu do czasu lubiłam przeczytać dobrą powieść. W końcu nie wytrzymałam i wyszłam na zewnątrz, zobaczyć, co powoduje taki hałas. Tak jak myślałam, zobaczyłam szalejącą burzę, ale jeden element rozpościerającego się przede mną krajobrazu nie należał do rzeczy, które spodziewałam się zobaczyć - lecący w moją stronę, żółty trójkąt.

Poczułam wzbierajacą we mnie nienawiść na jego widok, lecz po chwili jej miejsce zastąpiła ciekawość. Coś było nie tak... Ciągle pojawiały się zakłócenia, zacinanie się, kolorowe linie, niczym w zepsutym telewizorze. Do tego obraz co chwilę się zmieniał. Raz widziałam znanego mi demona, a raz... Nie, to nie możliwe, zaprzeczyłam w myślach. Blond włosy, żółty frak, czarna muszka i lewitujący cylinder. W takiej postaci stanął przede mną, uśmiechając się krzywo.

- Cześć - rzucił, jakby nigdy nic i uniósł brew, uśmiechając się krzywo. - Tęskniłaś, gwiazdeczko?

Nabrałam powietrza w płuca i z irytacją zmarszczyłam brwi.

- Czego tu szukasz, Bill? - Przewrócił oczami.

- Nie tak się wita starego przyjaciela, gwiazdeczko.

Fuknęłam, coraz bardziej zyritywana. Czułam w kościach, że coś w tej sytuacji bardzo nie gra. Poza oczywistym faktem, że demon powinien już dawno zniknąć z powierzchni ziemi, miałam wrażenie, jakby to wszystko tylko mi się śniło. Niczym koszmar, z którego budzisz się tylko po to, żeby stwierdzić, że nadal śnisz.

- Za pewne zastanawia cię, co tutaj robię? - powiedział Bill, jakby czytając mi w myślach. - Otóż, pozwól, że zacytuję słowa piosenki. - Uśmiechnął się i zaczął śpiewać. - Spotkamy się, nie wiem kiedy, nie wiem gdzie, ale znów spotkamy się...

- Tak - przerwałam. - W słoneczny dzień. Czy to ci wygląda na słoneczny dzień?

Rozejrzał się na boki, jak gdyby wcześniej nie zauważył tego, co się działo wokół nas.

- Cóż, nie da się zaprzeczyć, że burza szalejąca około dziesiątej w nocy nie jest synonimem słonecznego dnia, ale to tylko szczegół.

Zaczęłam otwierać usta, żeby dogryźć mu jakimś wredbym komentarzem, ale nie dał mi dojść do słowa, kładąc mi palec na ustach.

- Właściwie, kochana, jestem tutaj, bo potrzebuję od ciebie drobnej... przysługi.

- Jakiej znowu przysługi? - odtrąciłam jego rękę od mojej twarzy.

- Słuchaj - warknął. Jego ton zmienił się nie do poznania. Na początku był pełen kpiny, lecz teraz słyszałać w nim było wrogość i wyraźną groźbę. - Uznajmy po prostu, że mam drobne problemy z mocą i patrzebuję kogoś, u kogo mógłbym się zatrzymać. A tak jakoś się złożyło, że do ciebie miałem po drodze.

- Rozumiem, że twój obecny widok to też skutek tych problemów?

Zauważyłam, że na jego twarz ponownie wrócił szeroki uśmiech. W jego oku mignął mi jakiś niepokojący błysk i z prędkością światła uwiesił mi się na szyi.

- Przyznaj, podoba ci się to, co widzisz? - powiedział z szerokim uśmiechem.

- Złaź ze mnie! - krzyknęłam.

Po kilku próbach w końcu udało mi się go z siebie zrzucić i kiedy już odetchnęłam, spytałam zimnym głosem:

- Czego ode mnie chcesz, Bill?

- A więc - odchrząknął - jak pewnie wiesz, ta forma potrzebuje snu. I niestety nie nadaje się do tego ziemia usiana gałęziami - wyjął z włosów gałązkę i kilka liści - a więc zamierzam odpocząć u ciebie. Czyż to nie cudownie?

Próbowałam zaprotestować, ale odetchnął mnie łokciem i bez pardonu wparadował do mojego domu, tym samym wchodząc z butami w moje życie.

Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz