Z radością położyłam dłoń na kłamce. Miło jest znaleźć się w końcu w domu, zwłaszcza po takim czasie przebywania w stresie i niepewności. No, w sumie przez miesięcy cały czas byłam w domu, ale... w pewnym sensie nie do końca. Znajdowałam się w domu, ale to zwierzęce ciało sprawiło, że wszystko było inne, obce... Patrzenie na wszystko z innej perspektywy mogło być ciekawe ale na dłuższą metę było męczące. Odetchnęłam więc z ulgą, gdy w mogłam opaść na kanapę, będąc w pełni sobą.
Bill tymczasem podszedł do stołu i podniósł z niego jakąś kartkę. Bez słowa zmarszczył brwi i zgniótł kartkę, po czym schował ją do kieszeni.
- Co tam było napisane?
- Nic istotnego - odparł. - Nie rozluźniaj się zbytnio. Mamy sprawy do załatwienia.
Usiadłam sztywno.
- Co masz na myśli? - zapytałam lodowatym tonem. Oby nie myślał o tym samym co ja...
- Musimy dotrzymać umowy. Skoro jesteś już z powrotem w swoim ciele, muszę zaprowadzić cię do Killa.
- Nie - zaoponowałam. - Nie zgadzam się. Nie pamiętasz, co się stało poprzednim razem?
Zauważyłam, jak zaciska szczękę. Napięcie w pokoju rosło z każdym kolejnym momentem milczenia.
- Pamiętam i właśnie dlatego musisz to zrobić - Otworzyłam już usta, żeby coś krzyknąć, ale mi przerwał - Zrozum, Mabel! Mi też się to w cale nie podoba, ale nie mamy wyboru. Nie mogę się z nim mierzyć. Jest zbyt silny.
- Wiem o tym! Tylko nie rozumiem, jak możesz mnie z nim zostawiać? Nie dam rady się przed nim obronić! - krzyknęłam, zaciskając pięści. - Od pewnie nawet nie wie, gdzie jesteśmy! Nie może być tak źle, może uda nam się jakoś go przychytrzyć...
- Nie uda nam się, bo on już wie! - krzyknął, rzucając mi pogiętą kartkę, którą wcześniej wyciągnął z kieszeni.
W milczeniu rozwinęłam ją delikatnie. Było na niej napisane jedno krótkie zdanie:
Zegar tyka - twój czas się kończy, braciszku.
~Kill
Zwiesiłam głowę. Oczywiste było, że Kill próbowałem nam grozić. Po tym, do czego doszło poprzednio, wiedziałam, że czerwonooki nie ma żadnych zasad, więc nie zawacha się zemścić.
- Przecież... wiesz, do czego prawie doszło ostatnim razem - powiedziałam cicho.
- Wiem - odpowiedział, wyraźnie się ożywiając. - Ale tym razem będzie inaczej.
Posłałam mu pytające spojrzenie, na które on uśmiechnął się triumfalnie.
- Znalazłem pewien... czar. Jest dosyć stary, większość demonów już dawno o nim zapomniała...
- Kontynuuj - Niecierpliwiłam się.
- To urok czystości. Najczęściej był rzucany na młode demonice, ale niektórzy zaborczy mężczyźni używali go również, by nie pozwolić swojej żonie na zdradę...
Przełknęłam ślinę. Z jednej strony jest to jakieś wyjście, ale z drugiej...
- Jak to działa i na jak długo? - spytałam.
- I tu jest mały problem... - zaczął mówić Bill, a ja westchnąłam. - Nie jestem pewny, na czym dokładnie polega jego działanie... Do dosyć stary czar, więc nie znalazłem o nim zbyt wielu informacji... Ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, powinien trwać około doby, czyli akurat tyle, ile nam potrzeba.
Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało, aż w końcu Bill rzucił:
- To co... Zgadzasz się?
Fuknęłam z niezadowoleniem.
- A mam jakiś wybór?
- Możesz zaufać w czyste intencje mojego brata, ale na to był nie liczył - odparł.
Gdyby nie powaga sytuacji, najpewniej bym się roześmiałam. On i czyste intencję. Większe szanse są, że naczosy nauczą się fruwać... Nie, czekaj, złe porównanie. W każdym razie zgodziłam się i kiwnęłam głową.
Zakładanie czaru trwało jakąś godzinę. Bill cały czas milczą, mrucząc czasami w skupieniu jakieś inkantacje. W pewnym podobało mi się taki, skupiony i dokładny w każdym najmniejszym szczególe tego co robił. W końcu otrząsnął się i pozwolił mi wstać z podłogi, na której przez cały ten czas siedziałam. Wstając poczułam wyraźny ciężar na biodrach.
- Chyba żartujesz - powiedziałam. - Magiczny pas cnoty?
Wyszczerzył zęby.
- Mniej więcej. A w ogóle, wiedziałaś, że pasy cnoty to tak na prawdę bajka, wymyślona przez studia filmowe? Nie ma żadnych historycznych dowodów na temat ich istnienia i...
- Tak, tak, fascynujące - rzuciłam z przekąsem. - A teraz, panie Wiem-Wszystko, przypominam, że ponoć gdzieś nam się spieszyło.
- A, no tak, faktycznie. - Z zakłopotaniem przeczesał palcami włosy.
Odchrząknęłam znacząco.
- Racja, portal. - Pstryknął palcami, otwierając przed nami przejście do innego wymiaru.
Wypełniona zdecydowaniem i pewnością siebie, bez obaw przeszłam na jego drugą stronę.
CZYTASZ
Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona]
FanfictionZwykły, typowy, nudny Mabill. Nic nadzwyczajnego. No, może nie do końca. Przekonaj się sam... _________________________________________ Uniwersum Gravity Falls ani żadne postaci z niego pochodzące nie należą do mnie, a do ich prawowitego właściciel...