Przetarłam dłonią czoło.
Byłam cała spocona i chciałam zmyć z siebie pot. Żeby to zrobić, musiałam odejść kilka kroków, bo w moim pobliżu wciąż znajdowały się... ekhem, innego rodzaju „mokre substancje".
Przetarłam dłonią spocone czoło i rzuciłam okiem na Billa.
Zaśmiał się i przeczesał dłonią włosy.
-Czy tylko ja tutaj się zmęczyłam?!- zapytałam z irytacją.
-Najwyraźniej. Ale wiesz, demony mają więcej energii. Pamiętasz, jestem stworzony z czystej energii bez żadnych słabości!- rzucił, robiąc groźną minę, lecz za chwilę wybuchnął głośnym, niepohamowanym śmiechem. Z radością przewrócił się na plecy i pacnął na wodę z głośnym pluskiem.
Zignorowałam go i odsunęłam się w dalszą część jeziora. Ugięłam nogi w kolanach i zanurkowałam w wodzie. Po kilku sekundach wynurzyłam się i odetchnęłam głęboko.
Pora się zbierać, pomyślałam i ruszyłam w stronę brzegu. Po drodze spojrzałam jeszcze na Billa, który z szerokim uśmiechem wylegiwał się na wodzie.
-A ty co się tak szczerzysz?- zadałam pytanie.
-Nie mam pojęcia- odparł, nadal się uśmiechając -Pewnie mam w krwi za dużo tego czegoś, co ludzie nazywają endorfinami.
Przy słowie ,,endorfiny" wykonał w powietrzu cudzysłów, po czym zaczął chichotać.
-Może mi... Ha ha ha... wytłumaczysz... Ha ha ha ha... czym są te... Ha ha... Endorfiny... Ha ha ha... Bo ja... Ha ha... Nie mam zielonego... Ha ha ha ha... pojęcia!
-Może innym razem- powiedziałam.
Tak się składa, że wiedziałam o czym mowa, po prostu teraz nie miałam siły mu tego tłumaczyć. Kiedyś zapytałam Dippera, skąd się bierze szczęście. A on, oczywiście, zacytował mi pół encyklopedii. To jest ten typ, który zapytany dlaczego czekolada jest smaczna, zacznie ci robić wykład o cukrze i jego psychotropowym działaniu na mózg. Serio, nie żartuję. Od tego czasu przez miesiąc bałam się spojrzeć na słodycze.
Wyszłam na brzeg i ponownie włożyłam na siebie ubrania. Wtedy ponownie rozległ się hałas.
-Bill...- powiedziałam cicho.
-Tym razem to nie ja, gwiazdeczko- powiedział niemrawo, ciągle stojąc po pas w jeziorze, po czym przełknął ślinę.
Na polane wszedł wielki smok. Na jego widok nogi dosłownie wrosły mi w ziemię. Przypominał ogromną iguanę, a każda jego łuska była innego koloru.
Poczułam dotyk na ramieniu i spojrzałam w tamtym kierunku.
-Spokojnie- powiedział cicho Bill, który znikąd pojawił się tuż za moimi plecami, już w pełni ubrany -Już kiedyś podobnego spotkałem. One są roślinożerne, po prostu przez chwilę stój tak i staraj się go nie denerwować, to zorientuję się, że nie jesteś czymś, co mógłby zjeść i sobie pójdzie.
Ostrożnie skinęłam głową. Żadne z nas nie spuszczało wzroku z wielkiego gada, który tymczasem pochylił swój łeb w moją stronę i zaczął mnie obwąchiwać. Zaczęłam się gwałtownie pocić i musiałam zaciskać zęby, żeby nie zacząć się trząść ze strachu. Nagle zwierze otworzyło swoją wielką paszczę, ukazując imponujący zbiór ostrych, białych zębów. Bill cicho przeklął:
-Kurwa.
Za późno zorientowałam się, co zwierze zamierza i odskoczyłam w ostatnim momencie. Wystarczył by ułamek sekundy więcej, a wylądowałabym w paszczy smoka.
Rzuciłam się do ucieczki, a Bill pobiegł za mną. Kiedy zrównał ze mną bieg, krzyknęłam:
-Miał być roślinożerny, tak?!- wrzasnęłam.
-Najwyraźniej uznał, że jesteś jakimś owocem!- odkrzyknął Bill.
-Kurwa, no jasne!- uświadomiłam sobie -Przez ciebie zapomniałam uprać moich ubrań! Pewnie nadal pachnę jak te jagody, w które wpadłam!
Bill spojrzał za siebie.
-Mabel, złap mnie za rękę!- krzyknął.
Prychnęłam.
-Na prawdę uważasz, że to odpowiedni moment na trzymanie się za rączki?!- zdenerwowałam się.
-Och, zamknij się i po prostu to zrób!- rzucił. Złapałam jego dłoń, i po chwili przyciągnął mnie do siebie. Myślałam, że upadniemy na ziemię, prosto pod nos potwora, który ze smakiem nas zje, lecz tym czasem wszystko wokół nas zawirowało. Próbowałam otworzyć oczy, wtulona w niebieską koszulkę Billa, ale zobaczyłam tylko niebieski ogień. Nie widziałam już nawet demona, a po chwili sama zaczęłam zlewać się z płomieniem. Krzyczałam, ale płomienie bezlitośnie pochłaniały moje ciało, a ja nie mogłam się od nich uwolnić. Po chwili mój krzyk przepadł w ogniu, a ja spaliłam się doszczętnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/129282242-288-k708720.jpg)
CZYTASZ
Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona]
FanfictionZwykły, typowy, nudny Mabill. Nic nadzwyczajnego. No, może nie do końca. Przekonaj się sam... _________________________________________ Uniwersum Gravity Falls ani żadne postaci z niego pochodzące nie należą do mnie, a do ich prawowitego właściciel...