Strząsnęłam ostatnie krople z moich włosów.
Jaki piękny dzień dziś mamy. Turkusowe papużki na drzewach śpiewają, żółciutkie kwiatki kwitną, gigantyczna muchołówka szczerzy się do mnie... W taki dzień jak ten po prostu chce się żyć. Chwila moment... Gigantyczna muchołówka?! Wielka roślina przybliżała się do mnie powoli. O nie, tylko nie znowu! Cofałam się, ale muchołówka przybliżała do mnie swoje liany. W momencie, w którym odskoczyłam do tyłu, łodygi owinęły się w okół moich kostek i pociągnęły mnie na ziemie. Krzyknęłam i upadłam, boleśnie uderzając się w żebra. Syknęłam z bólu, ale nie miałam czasu się nad sobą rozczulać. Roślina nie dawała za wygraną i coraz silniej mnie do siebie ciągnęła. Już po raz drugi tego dnia musiałam walczyć, żeby nie wylądować w paszczy potwora. Krzyczałam, wołając demona, ale nie dostałam od niego żadnej odpowiedzi.
-Cholera jasna, Bill! Akurat jak cię potrzebuję, to nigdzie cię nie ma!- wrzasnęłam. Cisza. Nie miałam więc Billa do pomocy.
Czułam już na sobie kapiącą ślinę muchołówki, ale zaczęłam się szarpać i kopnęłam ją z całej siły. W końcu uwolniłam się i odbiegłam jak najdalej od tego paskudnego stwora.
Wtedy pojawił się Bill. Zmierzył mnie wzrokiem i z uniesioną brwią parsknął:
-Coś mnie ominęło?
-No bardzo kurwa śmieszne! Drugi raz dzisiaj prawie przez ciebie zginęłam!
Jego uśmiech nieco się zmniejszył, ale nadal był dobrze widoczny. Cały czas spoglądał na moją bluzkę. Sama zwróciłam na nią wzrok. Była przerwana w kilku kluczowych miejscach.
-Kurwa- zaklęłam pod nosem. Rzadko przeklinam, ale musiałam jakoś odreagować to wszystko. To, że dwa razy byłam o włos od śmierci na pewno nie było miłym doświadczenie.
Bill pstryknął palcami i moja bluzka znów była cała.
-Nie mogłeś tego wcześniej zrobić?- warknęłam -Nie musiałabym się męczyć z praniem.
Wzruszył ramionami.
-Teraz już za późno. Co się stało, to już się nie odstanie. Poza tym, miło było sobie popatrzeć...
Fuknęłam z irytacją.
-Dobra, to już ustaliliśmy. To co teraz robimy?
-Nasza mała wycieczka powoli dobiega końca. Jeszcze tylko chwila i będziemy wracać...
-Super. Idziemy- warknęłam i poszłam prosto przed siebie.
-Ty w ogóle wiesz, gdzie idziemy?
-Nie, ale ty wiesz. Im szybciej wrócimy, tym lepiej.
Wyprzedził mnie i poprowadził w las. Chociaż to była bardziej dżungla, niż las. Mijaliśmy drzewa o ogromnych, ciemnozielonych liściach i turkusowych lianach. Widziałam nawet żółtego tukana! Nagle przystanęłam.
-Co jest, gwiazdeczko?
Nie odpowiedziałam. Wpatrywałam się w miejsce nad jego głową. Spojrzał tam i uśmiechnął się.
-To tylko lemur. Spokojnie, są niegroźne.
Na gałęzi wylegiwało się małe, zielone zwierzątko, bujając w powietrzu swoim puszystym ogonem.
-Jesteś pewien? Co do tego smoka też tak mówiłeś...
-Tym razem wiem na sto procent. Poza tym, jak taki mały, puchaty słodziak miał by cię skrzywdzić?
CZYTASZ
Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona]
FanfictionZwykły, typowy, nudny Mabill. Nic nadzwyczajnego. No, może nie do końca. Przekonaj się sam... _________________________________________ Uniwersum Gravity Falls ani żadne postaci z niego pochodzące nie należą do mnie, a do ich prawowitego właściciel...