Zbyt skupiona na swoich myślach, nie zauważyła źle ułożonej ceglanej płytki w podłodzę. Wystarczyła sekunda, żeby wylądowała twarzą na twardej, kamiennej posadzce. Okulary zsunęły się jej z nosa i wylądowały kilkanaście centymetrów dalej. Przestraszona i zestresowana, jak najszybciej sięgnęła po nie i zaczęła zbierać z podłogi książki, które rozsypała podczas upadku.
Na jej szczęście, nikt akurat nie przechodził korytarzem. Gdyby któryś z członków Organizacji ją teraz zobaczył, najpewniej znowu stałaby się obiektem drwin. Isabel Godwin-Wen miała genialny umysł, ale brakowało jej odwagi, żeby się komukolwiek postawić. Była świadoma, że w wieku prawie dwudziestu lat powinna już dawno przestać poddawać się czemuś tak irracjonalnemu jak strach, ale jej lęk i tak zawsze zwyciężał w sytuacjach stresowych. To zabawne, że żadnen szyfr, żadny kod, żadna kalkulacja nie stanowiła dla niej problemu, jednak gdy się denerwowała, jej ciało odmawiało posłuszeństwa. Cała się trzęsła, zaczynała się pocić, a w ustach narastała niepokojąca suchość.
Pracowała dla 'The Choice' od kilkunastu miesięcy. Była jednym z czołowych techników. Chociaż słowo 'technik' jest tu dosyć dwuznaczne. Isabel, we współpracy z innymi członkami organizacji, była tak zwanym mózgiem operacji. Planowała, hakowała, obliczała, badała. Jej genialny umysł robił to wszystko ponad pięć razy szybciej od innych członków ekipy technicznej. Była najlepsza, jednak zbyt słaba psychicznie, by walczyć o awans lub lepsze stanowisko.
To była jedna z jej pierwszych misji w terenie. Kiedy pierwszy raz usłyszała, że ma opuść swoje wygodne laboratorium i zostać wysłana do Szkocji razem z grupą nieznanych jej ludzi, miała ochotę krzyczeć z wściekłości. Stary, kilkuset letni zamek, bez bieżącej wody i nawet bez dostępu do internetu to zdecydowanie nie jest miejsce dla niej. Zamek miał być własnością prywatną, jednak Organizacja, za pomocą niezbyt dużej sumki, z łatwością przekonała właścicieli, żeby im go użyczyli.
Tak więc wylądowała tutaj, pilnując kolejnego stwora z innego wymiaru. Szczerze mówiąc, na początku nie wierzyła w coś takiego jak magia. W końcu, tylu naukców, tylu geniuszy, badało każdy najmniejszy skrawek świata i nikt nigdy o czymś takim nie wspomniał. Praca dla Organizacji zmusiła ją jednak do przeprowadzenia własnych badań, które doprowadziły ją prawie do szaleństwa. Zawsze, w każdej kalkulacji, brakowało jednej danej, która by wszystko uzupełniała. Nie pozostało jej więc nic poza tym, niż uznać, że tą jedną daną jest właśnie magia.
Kiedy doprowadziła się do porządku, chciała już iść dalej, ale nagle do głowy przyszedł jej pomysł. Inni nigdy nie pozwolili jej zobaczyć żadnego z tych stworzeń, które przetrzymywali. Dostarczali jej jedynie zdjęcia i nagrania o bardzo wątpliwej jakości. Tego dnia, spora ich część była nie obecna w zamku, albo skupiona na swoich zadaniach. Czy więc nie jest to idealny moment, żeby samemu przyjrzeć się ich obiektowi? Jeśli uda jej się z nim porozumieć, może będzie nawet mogła zadać mu kilka pytań?
Niepewnie próbowała pchnąć drzwi do celi. Jak mogła się spodziewać, były zamknięte. Tak prosty mechanizm nie stanowił jednak dla niej problemu. Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła mały, podłużny przedmiot, przypominający długopis. O tym wynalazku nie wiedział nikt w zamku poza nią. Wiedziała tylko to, co jej mówiono, a chciała wiedzieć dużo więcej, znalazła więc inną drogę, żeby zbierać informacje. Gdy tylko przyłożyła przedmiot do dziurki od klucza, wysunęły się z niego małe, metalowe nitki, które wślizgnęły się w otwór. Już po kilku sekundach, drzwi stanęły otworem.
Niepewnie pchnęła je i postawiła stopę w ciemnym pomieszczeniu.
- Halo? - powiedziała cicho. - Jest tu ktoś?
Odpowiedziała jej jedynie cisza. Przymknęła za sobą drzwi, które zaskrzypiały głośno i weszła w głąb pokoju. Dopiero po kilku krokach zauważyła sylwetkę postaci przypiętej do ściany. Wyglądała... dziwnie ludzko. To nie była bestia, której oczekiwała, krwiożerczy potwór, przed którym tak ją ostrzegali. Wyglądał jak zwykły, nastoletni chłopak.Zbliżyła się o jeszcze kilka kroków i kucnęła przy ziemi.
- Kim jesteś?
Ponownie, brak odpowiedzi. Potarła skroń dwoma palcami. Jak ma skłonić go do mówienia? Kątem oka zauważyła ruch, ale był zbyt szybki, by mogła zareagować. Zdołała jedynie odskoczyć lekko do tyłu, gdy łańcuchy trzymające chłopaka napieły się.
- Wypuść mnie! - krzyczał. - Wypuść mnieeee!
Przestała mieć wątpliwości, że ma do czynienia z człowiekiem. Jego głos był dziki, zwielokrotniony przez nienaturalne echo. Na jego ciele kłębiły się niebieskie iskry jakiejś dziwnej siły, tak gęsto, że przypominały prąd, i próbowały chociaż częściowo zaleczyć rany pokrywające jego skórę.
-Wypuuuść mnieee...
Chłopak krzyczał coraz słabiej, jego głos stawał się coraz bardziej nienaturalny i przerażający. Bała się go, była przerażona, lecz jednak gdzieś tam czuła dla niego współczucie.
Opadł na kolana. Jego ciało przestało drżeć od przepływającej przez nie magii. Podniósł głowę i spojrzał na nią. W oczach nie migotało mu już przerażające, biało światło. Patrzyły na nią zwykłe, ludzkie oczy, z których emanował ból i smutek.
- Błagam... - szepnął cicho - pomóż mi. Nie mogę jej stracić.
- J-jej? Kim ona jest?
Nie odpowiedział. Głowa opadła mu na klatkę piersiową, oddychał z wyraźnym trudem. Isabel zaczęła dostrzegać coraz to nowe rany, które miał na ciele. Wtedy uderzyło ją. To oni byli czarnymi charakterami w tej historii. Sądziła, że robi dobrze, że broni świata przed zaglądą. Tymczasem, stwór, którego miała przed sobą, nie wiele się od niej różnił. To ludzie byli potworami.
Nie wiele myśląc, podniosła się z ziemi. Wyjęła coś z kieszeni i rzuciła tym w stronę chłopaka.
- Trzymaj - powiedziała zdecydowanym głosem. Dzięki temu otworzysz wszystkie zamki w tym budynku.
Podniósł głowę i rzucił jej wdzięczne spojrzenie.
- Kiedy zaczniesz, upewnię się, żeby być nieprzytomna. - Odwróciła się, stojąc już przy drzwiach. - Jeszcze jedno - powiedziała. - Nie daj się załapać.
CZYTASZ
Rzeczywistość To Iluzja | Mabill | [Zakończona]
FanfictionZwykły, typowy, nudny Mabill. Nic nadzwyczajnego. No, może nie do końca. Przekonaj się sam... _________________________________________ Uniwersum Gravity Falls ani żadne postaci z niego pochodzące nie należą do mnie, a do ich prawowitego właściciel...