Rozdział 8

1.3K 89 71
                                    

----------(T.I) POV----------

Pamiętacie kiedy wyszłam przed blok z jeszcze mokrą głową? Tak...choroba mnie dopadła. Zarzuciła swoje sieci na mnie i nie chce puścić już od jakiś 2/3 dni. Leżałam na łóżku z temperaturą i katarem. Nie miałam siły nawet iść spać, taka byłam wykończona. Nagle ktoś otworzył drzwi..

- Hop...hop...(T.I) jesteś tutaj? - po głosie poznałam,  że to Sans. 

- W pokoju - jęknęłam cicho, jednak Sans to usłyszał i od razu do mnie podbiegł

- CO CI JEST? CZY TO COŚ ZŁEGO? - martwił się 

- To tylko grypa A psik *kichnęłaś* 

- Na zdrowie 

- Dzięki - podziękowałaś

- Może ci coś podać? - spytał z rumieńcem na twarzy.  

- Nie trzeba możesz iść do siebie. Spokojnie nic mi nie jest... 

-------------------------Time Skip------------------------------------------

Ale ten Sans jest uparty. Prosiłam go ''idź do domu nie potrzebuje pomocy' 
Przez cały dzień leżałam w łóżku z chorobą a Sans cały czas się o mnie troszczył. Pytał się czy coś mi podać czy przeczytać mi coś dla zabicia nudy. Kiedy natomiast nic nie chciałaś, ten siedział obok ciebie i cały czas cie obserwował 😏.

----------------Time Skip---------------------------

Nastała godzina 22:30. Sans nadal się mną opiekował, ale widziałaś że jest już zmęczony.

- Sans idź już do siebie - prosiłaś osłabiona

- Chyba śnisz. Będę tutaj tak długo aż wyzdrowiejesz - przeczył

Po tych słowach poczułaś jak na twojej twarzy wylewa się rumieniec. Natomiast Sans gdy zdał sobie sprawę co powiedział, też się zarumienił. Szybko schowałaś twarz w poduszkę

- Żeby tylko nie zauważył rumieńca - pomyślałam i zasnęłam. 

-----------------Time Skip------------------------------------------------------------

Wstałaś rano i zauważyłaś leżącego Sansa na podłodze. Spał tak słotko jak niemowlak normalnie. Nagle stanoł na baczność przed tobą i spytał 

- Chcesz coś na śniadanie? 

- Jasne - uśmiechnęłam się. 

Sans chwycił jajka ( ͡° ͜ʖ ͡°) i garnki. Zapach był niesamowity. Poszłam do toalety się ogarnąć, żeby jakoś wyglądać przy gościach, co nie?

- Gotowe! - krzyknął Sans z kuchni 

- Chwila - powiedziałam z pod prysznica.

 --------------------------------Time Skip---------------------------------------

Po pożywnym śniadanku Sans niechętnie poszedł do siebie. Widać było że chciał zostać ze mną. Ale on też ma brata który się o niego bał. Leżałam na kanapie sącząc piwko i oglądając mecz piłki nożnej. Nagle usłyszałaś powiadomienie na telefon. Sans wysłał ci wiadomość.

Sans: Jak się czujesz? 

(T.I): Ile razy mam ci mówić/pisać że dobrze.

Sans: O przepraszam że się tak o ciebie troszczę.

(T.I): Wiesz...pierwszy raz od wielu lat ktoś się mną zajmował 

Sans: ...

(T.I): Mam nadzieje że się nie obraziłeś 

Sans: NIE! No coś ty. Na ciebie nie da się obrazić. 

(T.I): Miło to czytać 

Sans: A właśnie...

(T.I): Hm...?

Sans: Chciałabyś może 

(T.I): ... 

Sans: Pójść ze mną do kina? 

(T.I): Ok 

Nie podejrzewałam wtedy że zgodziłam się na randkę.  


Za niedługo kolejna część !!! 

Początek nowej drogi [Sans x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz