Rozdział 35

728 53 26
                                    

---------Papyrus POV----------

Martwię się o Sansa. Jest już 23:45 a on dalej nie wraca. Ja rozumiem, jest z (T.I) spędzają ze sobą dużo czasu, ale jestem jego młodszym bratem i się po porstu martwię. Powinien do mnie zadzwonić czy coś, że zostaje u niej na noc. Może po prostu przesadzam, nic mu na pewno nie jest/będzie. Usiądę sobie na kanapie i przestanę o tym myśleć. On jest moim starszym bratem, na pewno sobie poradzi.

----------Time skip---------

JUŻ DŁUŻEJ NIEWYTRZYMAM!  Jest północ a on nie daje znaku życia. Nie pisze, nie dzwoni, nawet nie przyszedł. Muszę iść go poszukać bo zaraz niewytrzymam. Nie będę dzwonił na policję, to jeszcze za wcześnie. Może jak nie wróci za pięć, sześć dni to wtedy zadzwonię. 
Dobra, idę do domu (T.I). Oby tam był. Ona mieszka na przeciwko nas więc bardzo blisko. Ale bym się ucieszył gdyby tam był.
Poza tym muszę go poszukać bo bez bajki nie usnę. Może dziecinne ale prawdziwe.
Buty, Szalik i idziemy pod drzwi ukochanej brata. Pukam raz...nic...Pukam drugi raz...nic.

- (T.I) jest tam Sans? Halo? - powtarzałem ciągle pukając, jednak nie uzyskiwałem odpowiedzi, jakiejkolwiek...

- Może poszli spać?...Na pewno...- pomyślałem i udałem się spać spokojny do pokoju...

----------Sans POV----------

Przeszył mnie nieprzyjemy dreszcz, a to oznacza tylko jedno. Papyrus się o mnie martwi, że na pewno nie wracam i w ogóle. Zawsze jak jest smutny lub zmartwiony przeszywają mnie dreszcze.

Nagle drzwi zaczęły się otwierać. Pierwszy raz od kilku dni.

- Wstawaj smrodzie - rzekł oślizgły sku*wysyn Nightmare - praca czeka.

- GDZIE (T.I)! - krzyknąłem bez namysłu.

Przez cały czas o niej myślę, CIĄGLE BEZ PRZERWY! Jak tylko zobaczyłem tego kutafona, jak coś jej zrobił to NIEDARUJE!
Miałem już dosyć! Czułem pustkę, żal, smutek, samotność, złość. Te emocje zawsze niwelował mój brat albo (T.I), a teraz?  Gdy ich nie mam tę emocje się tylko namnażają i powielają. Chce żeby to wszystko się skończyło...dobrze skończyło...

Nagle Nightmare dał mi w twarz. Prosto w twarz z oślizgłej macki. Poleciały mi łzy. C...czy ja aż tak jestem słaby?

- Zamknij się ciotą i chodź za mną. - przystawił mi nóż do duszy - jedna próba ucieczki i śmierć twoja, a potem (T.I).

Szargały mną emocje. Czułem wściekłoś i gniew, chęć zemsty, ale też czułem radość, że (T.I) jeszcze żyje i ma jeszcze szanse na ucieczkę. Zawsze trzeba myśleć pozytywnie prawda?

Wstałem i poszedłem za Nightmarem. Stanął przed wielkimi czarnymi drzwiami.

- Oto twoje pierwsze zadanie - rzekł z wrednym uśmieszkiem na twarzy.

Siemka wróciłam! Kto się cieszy? *Cisza* Ja też was kocham moje pytaśki ^^

Początek nowej drogi [Sans x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz