Rozdział 25

909 64 17
                                    

----------Dream POV----------

Odkąd Nightmare wyjaśnił sobie pewne sprawy z (T.I), znów zachowuje się normalnie. Mój kochany brat powrócił. Oczywiście, że nadal jest ponury ale nie aż tak jak przedtem. Niewiarygodne co miłość może zrobić z człowiekiem. Aktualnie leży w samych bokserkach na kanapie i się leni. Ja natomiast, zmywam naczynia w kuchni. Denerwuje mnie, że on nic nie robi. Kiedy wszystkie umyte naczynia suszyły się na suszarce, poszedłem do salonu 

----------Nightmare POV----------

Leże prawie goły na kanapie i oglądam telewizje. Dream myje w kuchni naczynia...i dobrze. Nie mam humoru ani chęci żeby cokolwiek dzisiaj robić. Wokół mnie wala się pełno puszek po coli. Akurat dzisiaj jest tak w ch*j ciepło, że zaraz się tutaj rozpłynę.   

-NIGHT! - krzyknął stojący nade mną Dream

- Czego? - wyjąkałem cicho zmęczony

- Weź się ubierz! I zrób coś pożytecznego! Cały czas tylko się lenisz! - krzyczał 

Zaspały, zrzuciłem na podłogę wszystkie puszki które znajdowały się na mnie i na kanapie. Dźwięk spadających puszek był dość głośny. Wstałem i popatrzyłem na Dream'a z przygarbionej pozycji. 

- Zadowolony? - spytałem zimnym głosem.

- Posprzątaj tutaj i u siebie w pokoju - rozkazał 

- No dobra - przewróciłem oczami 

Dream wziął torbę na zakupy i otworzył drzwi. Zatrzymał się w progu i się do mnie odwrócił.

- Idę do sklepu, zaraz wrócę - i zamknął drzwi. 

Rzuciłem się na kanapę. 

- Pff nie chce mi się - szepnąłem  

Przecież ja mam macki. Z chytrą miną na nie spojrzałem. Przeciągnąłem się ziewając i wyprostowałem macki. Usiadłem wyprostowany. 

- No to zaczynamy - powiedziałem pewnie

Momentalnie moje macki zaczęły podnosić puszki i opakowania po czipsach. Teraz nastąpiła najlepsza część sprzątania, czyli rzucanie do kosza. Chwyciłam jedną puszkę do ręki i z pewną miną rzuciłem do kosza. 

- GOOOL!!! - krzyknąłem szczęśliwy 

----------Time skip----------

Niestety po jednej godzinie zabawy puszki się skończyły. O dziwo, każdą puszką trafiłem do śmietnika. Cały salon śnił czystością. Jednakże o śmietniku tego nie mogę powiedzieć. 

----------Dream POV---------- 

Aktualnie już wracam do domu ze sklepu. Zastanawiam się, bo...ciekawi mnie czy Nightmare posprzątał w salonie jak i u sie- 

- DREAM! DREAM! - ktoś za mną krzyczał 

Zatrzymałem się i powoli się odwróciłem. Przybiegł do mnie Ink. 

- Hey Ink! Co tu robisz? - spytałem 

- Chciałem sprawdzić co z twoim bratem, ale mój pędzel nawalił i jakimś cudem pojawiłem się w głębi lasu. Na początku myślałem, że jestem w oryginalnym Undertale ale zobaczyłem w oddali ciebie - rzekł lekko zdyszany.  

- Chodź, pewnie Nightmare się niepokoi. Już dość długo mnie nie ma - powiedziałem kładąc moją kościstą rękę na ramieniu Inka. Powoli udaliśmy się do mojego miejsca zamieszkania. 

----------(T.I) POV----------

I stało się. A co dokładnie? Otóż okres mi się spóźnia. Powinnam go już dawno mieć ale ten nie przychodzi. Sans jeszcze o tym nie wie. Może to po prostu przypadek? Czasami zdarza się, że mam nieregularnie. Może to tylko to...

- Wróciłem! - krzyknął Sans zamykając główne drzwi. 

Ja leżałam na kanapie i oglądałam telewizje. 

- Jak się czujesz? - spytał jakby czegoś oczekiwał. 

- Dobrze - wyjąkałam zmęczona 

Jakimś cudem spadła mi energia. Poczułam lekkie mdłości. Może zjadłam coś nieświeżego? 

- Kocham c- - powiedział Sans. Jednakże przerwałam mu i poleciałam zwymiotować do ubikacji. 

Czułam się jakbym wpiła za dużo alkoholu i zezgonowała. Kiedy skończyłam zwracać śniadanie, Sans pojawił się w drzwiach. Ja ledwo żywa odkleiłam się od toalety a on się uśmiecha!? Nagle rzucił mi na kolana malutkie pudełeczko. 

- Proszę zrób - powiedział z troską w głosie zamykając drzwi. 

Powoli podniosłam owe pudełko ,,Darmowy test ciążowy". Lepiej go zrobię, tak dla pewności... 



Początek nowej drogi [Sans x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz