Rozdział 3

1.8K 100 120
                                    

----------Sans POV----------

- Zobaczymy...zobaczymy

Na nasz stół wleciały dwa talerze spaghetti.

- Smacznego Sans. - powiedział Papy.

- Bone apett! - zażartowałem taką grą słów.

Na początku jedliśmy w zupełnej ciszy. Papy myślał jak mógłby jeszcze ulepszyć swoje dania, a ja ciągle nie mogłem zapomnieć o tamtej dziewczynie. Tą dość niekomfortową ciszę przerwał Paps.

- A wiesz już coś o niej? - Spytał. 

Nagle poczułem jak na mojej twarzy wlewa się ogromny niebieski rumieniec.

- NIE MAM JEJ NUMERU TELEFONU ANI NIE WIEM JAK SIĘ NAZYWA - krzyczałem w myślach.

- Coś ci jest? Źle się czujesz? Nagle stałeś się cały niebieski na twarzy - wypytywał Papy

- Coś ci jest? Źle się czujesz? Nagle stałeś się cały niebieski na twarzy - wypytywał Papy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Nieee Paps wszystko dobrze, po prostu......yyy.... jest tu za gorąco - wymyśliłem na spontanie. 

Nie chce żeby się dowiedział o mojej potencjalnej "miłości". Ostatnio zakochałem się w demonicy i od razu powiedziałem to Papsowi, to był błąd. Tak marudził, że chce go zostawić, że go już nie kocham, po prostu nie dawał spokoju. Wtedy Angela (ta demonica) tak się wkurzyła że mnie zostawiła. Mój brat się w tedy bardzo cieszył ale ja skończyłem z lekką depresją. Na szczęście moje smutki zatopiłem w pornosach i jakoś mi przeszło.

-------Kilka godzin później-------------------

Nastał wieczór. Już chciałem udać się do pokoju i pomyśleć w spokoju jak zagadać do nowej sąsiadki ale Paps nie dawał mi spokoju. Chociaż jesteśmy już duzi jemu zawsze trzeba czytać bajki na dobranoc. Więc przeczytałem jego ulubioną o dwóch kotkach...

Zalecam przeczytanie tej opowieści]

Za siedmioma pagórkami, za siedmioma krzewami, w słonecznym parku żył sobie 
kocur, który spędzał całe dnie wygrzewając się na słońcu.
Za sześcioma pagórkami, za sześcioma krzewami, w tymże parku żyła sobie kotka, która spędzała całe dnie wygrzewając się na słońcu.
Wyglądało na to, że jeden pagórek i jeden krzew to za dużo, żeby pokonać konieczność dziejową w postaci niespotkania się nigdy tych dwojga. Stało się jednak inaczej, co spowodowało, że konieczność przestała być koniecznością, a w istocie nigdy nią nie była.
Bo oto kiedy kotkowi przyśniła się wymarzona kotka, dokładnie taka jak za wzgórkiem i krzewem...
A kotce przyśnił się kocur dokładnie taki jak za pagórkiem i krzewem... 
Przyjechał buldożer, wyrównał pagórek, wyciął krzew, przerażone koty uciekły w cholerę i spotkały się ze sobą przypadkiem w zupełnie innym parku. 
I żyły długo i szczęśliwie.

Paparius już dawno chrapał jak zabity. Kochał tą bajkę od dzieciństwa. Odłożyłem książkę na półkę i pocałowałem Papsa w czoło. Jest moim młodszym bratem a o rodzinę i bliskich trzeba dbać. Zgasiłem u niego światło i udałem się do swojego pokoju. Usiadłem na moim zagraconym łóżku i pogrążyłem się w myślach. Jak ją poderwać? Od razu jej wyznać miłość czy zacząć to przyjaźnią? Nagle wpadłem na pomysł. Prze teleportuje się do jej nowego mieszkania i poszukam na jej temat więcej informacji. Stanąłem na środku mojego pokoju i pstryknąłem palcami. Momentalnie pojawiłem się u niej w mieszkaniu. Praktycznie było tam jeszcze pusto żadnych mebli, tylko umywalki i gniazdka, była tylko jedna kanapa. Kiedy rozejrzałem się po salonie postanowiłem zobaczyć jak wygląda sypialnia. To co tam zobaczyłem było dziwne...

Na gołej ziemi leżała właścicielka mieszkania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na gołej ziemi leżała właścicielka mieszkania. Zrobiło mi się trochę jej przykro, sama musi skręcać te meble. Może jej jutro pomogę. Nie wiem czemu ale jak jakiś  debil patrzyłem się na nią przez dobre 15 minut. Spała tak słodko jak Paparius kiedy był mały. Kiedy niebezpiecznie odwróciła się na drugi bok zauważyłem że obok niej leży maskotka szkieleta. Było jej niewygodnie leżeć na tych kartonach, też zimno nawet jest w tym pokoju. Wróciłem do salonu i przyszykowałem dla niej miękkie posłanie na kanapie, aż sam bym tam zasnął. Wiozłem dziewczynę moją magią i ostrożnie położyłem na przygotowanym posłaniu. Przez chwile miałem ochotę wskoczyć i przytulić się do niej ale wogule jej nie znam i nie chce żeby mnie przekreśliła na samym początku. Kiedy jej koc spadł z kanapy od razu w oczy rzuciły mi się jej nogi. 

- Ahhh czemu ona tak jak ja śpi w krótkich spodenkach - powiedziałem w myślach 

Im dłużej patrzyłem się na jej nogi tym czułem że większy mam rumieniec na twarzy. Kiedy dziewczynę przeszły dreszcze od razu się ocknąłem i przykryłem ją  z powrotem. Zrobiłem krok w tył żeby poszukać innych informacji o niej. Nagle w oczy rzucił mi się blask jej telefonu. Podbiegłem szybko ale zarazem cicho do niego. Dziś miałem ogromne szczęście ponieważ telefon nie był na blokadę. Szybko spisałem jej numer telefonu i wróciłem teleportacją do swojego pokoju. Wreszcie się coś o niej dowiedziałem. Ma na imię (T.I) a jej numer to 157-824-175. Tak się cieszyłem że przez przypadek kopnąłem puszkę po napoju. Momentalnie opieprzył mie Paps.

- Cicho tam Sans....Idź już spać... - usłyszałem zza ściany. 

Dlatego też szybko wskoczyłem na moje łóżko i poszedłem spać.

Początek nowej drogi [Sans x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz