Rozdział 28

759 62 50
                                    

- (T.I)? Có ty tótąj róbiśż? - spytał czarny szkielet. 

- N...nie wiem...k...kim jesteś? - byłam przerażona jak jeszcze nigdy w życiu. Chociaż nie pamiętam... 

Szkieletowi znikły źrenice. Wokół niego zaczęły szybciej latać napisy ''Error''. Stał jak słup soli.

- Nic nie pamiętasz? - spytał bardzo poważnie. 

Szybko pokręciłam głową, że "nie". Czarny szkielet wyjął telefon i zadzwonił do kogoś.

- Kiky...mamy problem 

----------Le Time Skeep----------

Przerażona, skulona leżałam na podłodze. Bałam się. Nie wiedziałam co się dzieje. Dowiedziałam się, że ten czarny szkielet ma na imię Error. W ogóle to ja mam CHŁOPAKA! TAK CHŁOPAKA! TEŻ TO JEST SZKIELET! Ale niestety nie powiedział mi jego wyglądu. Załamana, już bliska płaczu patrzyłam w dal białego pomieszczenia.

- Kiky! Nareszcie jesteś! - powiedział Error odwracając się do otwierającego portalu. 

Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula.

- (T.I) - wyjąkał przez łzy biały szkielet ubrany w niebieską bluzę.

- Kim jesteś? - spytałam zdziwiona.

Szkielet się przeraził i powoli się ode mnie odsuwał. 

- Ona...n...nie pamięta - powiedział przerażony

Drugi szkielet, ubrany w duży brązowy szal podszedł do niego i poklepał go po ramieniu. 

- Chyba wiem co to jest - wyjąkał zamyślony

- Tak? Co jej jest?! - zdenerwował się niebieski

Ja nadal siedziałam na podłodze i patrzyłam na nich wzrokiem WTF??? Artysta ( sądzę tak po jego ubiorze), ściągnął pędzel ze swych pleców i powoli się do mnie przybliżał. Miał przyjazną minę, powoli wyciągał do mnie swojej ręki. Czułam się jak jakiś pies którego ktoś chce oswoić. 

- (T.I)? - rzekł szkielet chwytając moją dłoń. 

Error i niebieski stali z tyłu, przerażeni spoglądali na nas. 

- (T.I) powiedz mi, co ostatnio pamiętasz? - odparł szkielet patrząc prosto w moje oczy. 

- Tylko swoje imię - posmutniałam 

Nagle oczy artysty zaczęły się obracać i zmieniać swój kolor. Nie umiałam oderwać od nich wzroku. Były takie p...piękne i w ogól-

*Dźwięk uderzającej patelni* 

Zemdlałam 

----------Ink POV----------

- JAPIE*DOLE ERROR CO TY ROBISZ? 

Error stał nad (T.I) z patelnią w ręku. 

- No co? - spytał zdziwiony 

- Ty ją zabiłeś! - krzyknął Sans potrząsając Errorem. 

- Uspokój się - rzekłem odpychając Sansa od Errora - czemu to zrobiłeś? - dodałem po chwili spoglądając na nieprzytomną (T.I). 

- No bo jak nic się nie pamięta to można wtedy tej osobie przypie*dolić patelnią i jest 75% szans, że mózg wróci do normy - tłumaczył się Error 

- Skąd masz takie informacje co?! - znowu chciał się na niego rzucić. 

- Oglądałem wraz z pomyłką lat 90-siątych Galileo kurduplu.

- CHŁOPAKI PRZESTAŃCIE!!! - krzyknąłem bo już nie wytrzymam.

Nagle (T.I) zaczęła znikać. Powoli traciła swój kolor, symetrie ciała *pstryk* zniknęła. Sansowi poleciały łezki z oczu.

- O...ona nie...żyje... - wyjąkał cały zapłakany.

- Udało się...- powiedziałem zakładając spowrotem pędzel na plecy.

Początek nowej drogi [Sans x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz